Bessa brutalnie o sobie przypomniała

Korekta wzrostowa złotego mogła już się zakończyć. Mieliśmy w tym tygodniu szereg powodów do osłabienia naszej waluty, ale de facto dopiero w piątek złoty naprawdę zaczął tracić. Wcześniej ani dymisja premierów w Czechach i na Węgrzech, ani obniżka stóp procentowych przez RPP, ani nawet konferencja prasowa resortu finansów, na której ostrzeżono przed szybkim wzrostem deficytu budżetowego do poziomu zaplanowanego na cały rok, nie wpływały na notowania złotego. Ale piątkowa fala realizacji zysków na wszystkich rynkach w końcu złotego dosięgła. W efekcie frank podrożał w skali tygodnia o 1,7 proc. do 3,042 PLN, euro o 1 proc. do 4,628 PLN, a dolar o 3 proc. do 3,477 PLN

Korekta wzrostowa złotego mogła już się zakończyć. Mieliśmy w tym tygodniu szereg powodów do osłabienia naszej waluty, ale de facto dopiero w piątek złoty naprawdę zaczął tracić. Wcześniej ani dymisja premierów w Czechach i na Węgrzech, ani obniżka stóp procentowych przez RPP, ani nawet konferencja prasowa resortu finansów, na której ostrzeżono przed szybkim wzrostem deficytu budżetowego do poziomu zaplanowanego na cały rok, nie wpływały na notowania złotego. Ale piątkowa fala realizacji zysków na wszystkich rynkach w końcu złotego dosięgła. W efekcie frank podrożał w skali tygodnia o 1,7 proc. do 3,042 PLN, euro o 1 proc. do 4,628 PLN, a dolar o 3 proc. do 3,477 PLN

ZAGRANICZNE RYNKI

Przez cały niemal tydzień - aż do piątku - notowania euro przebywały w strefie 1,35-1,375 USD. I choć dużo mówiło się w tym tygodniu o słabości dolara, o możliwym wybuchu inflacji w USA, a nawet o zastąpieniu dolara w roli waluty międzynarodowej, wzrost euro z poprzedniego tygodnia nie był kontynuowany. A ponieważ stabilizacja notowań jest w tych dniach rzadkim luksusem, rynek przechylił się w drugą stronę. Pomogła w tym jak się zdaje nieudana aukcja obligacji w Wielkiej Brytanii i powrót inwestorów do amerykańskich obligacji traktowanych jako bezpieczna przystań. Na koniec tygodnia za euro płacono 1,331 USD czyli o 2 proc. mniej niż tydzień temu.

RYNEK AKCJI

POLSKI RYNEK

Seria czterech wzrostowych tygodni z rzędu ostatnio zdarzyła się na GPW w czerwcu 2007 roku - ostatnim akordzie hossy. Wspomnienie starych dobrych czasów nie powinno nikomu przesłaniać obecnej rzeczywistości. Zresztą w piątek brutalnie o sobie przypomniała, mieliśmy bowiem na GPW zdecydowaną realizację zysków, na którą - po prawdzie - już w czwartek się zanosiło. Indeksy znalazły się podczas sesji w środę najwyżej od ośmiu tygodni i to po sześciu kolejnych dniach wzrostów z rzędu. Pokusa realizacji zysków z takiej zdobyczy pojawiłaby się i w hossie, więc piątkowe zniżki nie powinny nikogo dziwić. W skali tygodnia WIG i tak zyskał 5,2 proc., mWIG 5,6 proc., a sWIG nawet 6,3 proc. Najgorzej w tym towarzystwie wypadł WIG20, który wzrósł o 4,5 proc. Obroty w całym tygodniu wyniosły 6,6 mld PLN i były najwyższe od pięciu miesięcy. Na razie jeszcze trudno powiedzieć czy to dobry, czy zły znak, bo wzrost obrotów w fazie realizacji zysków nie wróży niczego dobrego. Z drugiej strony i w czasie zwyżek kupujących nie brakowało, więc o jednoznaczną diagnozę trudno. Na pewno nie można wykluczyć, że realizacja zysków przedłuży się na początek przyszłego tygodnia.

ZAGRANICZNE RYNKI

EUROPA na europejskim rynku akcji pomimo piątkowej realizacji zysków większość indeksów kończy tydzień z dodatnią stopą zwrotu. Dane z największych gospodarek nie potwierdzają końca recesji, który widząc rosnący apetyt inwestorów na ryzyko ogłosiła część ekonomistów. Państwa, które tradycyjnie opierały swój rozwój na eksporcie najboleśniej odczuwają zahamowanie wymiany towarowej, a struktura produkcji nie jest przygotowana na przeniesienie środka ciężkości na zaspokajanie popytu wewnętrznego. Wielka Brytania po raz pierwszy od 1995 r. nie sprzedała wszystkich obligacji, ponieważ inwestorzy uznali, że roczna stopa zwrotu na poziomie 4,5 proc. uzyskiwana przez kolejne 40 lat niewystarczająco wynagradza ryzyko. Podczas, gdy w Europie Środkowo-Wschodniej upadają kolejne rządy (Czechy, Węgry), a analitycy licytują się w prognozach spadku PKB, niektóre państwa skutecznie walczą pomoc finansową z Międzynarodowego Funduszu Walutowego (Rumunia).

USA najważniejszą wiadomością tygodnia było doprecyzowanie zasad programu wykupu toksycznych aktywów. Indeksy giełdowe znalazły się najwyżej od połowy lutego w reakcji na oczekiwania związane z pomysłem administracji Baracka Obamy, która zamierza zachęcić prywatny kapitał do uczestnictwa w aukcjach papierów wartościowych. Paradoksalnie krytykowana powszechnie dźwignia finansowa, która stała się w ostatnich miesiącach synonimem chciwości, nabiera teraz zupełnie nowego wymiaru, bo okazuje się, że teraz państwo zachęta do podejmowania ryzyka. Po danych z rynku nieruchomości można by sądzić, że ceny zbliżają się do dna, ale mało kto przypomina o sezonowości tego rynku, a ponadto blisko połowa transakcji wynika z przejmowania przez banki nieruchomości od kredytobiorców zalegających ze spłatą rat.

AZJA na rynki wschodzące w ubiegłym tygodniu wracał kapitał inwestorów z całego świata, co widać było we wzroście giełdowych indeksów oraz w dodatnim saldzie funduszy inwestycyjnych. Po słabym początku roku indeksy wszystkich krajów wchodzących w skład grupy BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) wyszły na solidne plusy. Najlepiej radzi sobie chińska giełda, która w 2009r. zyskała na wartości 29 proc. Znacznie gorzej wypadają najbardziej rozwinięte rynki - japoński NIKKEI pomimo wzrostu w tym tygodniu o 8,5 proc. znajduje się poniżej poziomów z początku stycznia. Wszystkie fundamenty drugiej największej gospodarki świata trzęsą się w posadach - sprzedaż detaliczna w Japonii spadła o 8,2 proc. r/r, a eksport skurczył się aż 49 proc. r/r.

Załączniki

Dokument.pdf
Open Finance
Dowiedz się więcej na temat: notowania | waluty | obniżka stóp procentowych | bessa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »