Jest kandydat na prezesa PZU. To były szef innej dużej państwowej spółki

Na stanowisko prezesa PZU obóz rządzący szykuje Jakuba Karnowskiego - dowiedział się nieoficjalnie serwis Wyborcza.biz. To były prezes Polskich Kolei Państwowych, który odchodził stamtąd w atmosferze skandalu, po nieudzieleniu mu absolutorium. Przypomnijmy, że walne zgromadzenie PZU ma odbyć się 15 lutego. Dokona ono zmian w radzie nadzorczej, a nadzór w nowym składzie zabierze się za wymianę zarządu.

Serwis Wyborcza.biz przypomina, że Jakub Karnowski po objęciu stanowiska prezesa PKP bywał przez kolejarzy złośliwie nazywany "bankomatem", a to ze względu na swoją wcześniejszą karierę w instytucjach z sektora finansowego. Na początku swojej zawodowej drogi, w późnych latach 90., Jakub Karnowski był asystentem, a potem szefem gabinetu politycznego Leszka Balcerowicza, ówczesnego wicepremiera i ministra finansów. Następnie odszedł za swoim szefem do Narodowego Banku Polskiego, a stamtąd trafił do Waszyngtonu, do Banku Światowego, na stanowisko zastępcy dyrektora wykonawczego. Po zakończeniu tego etapu swojej kariery, został prezesem towarzystwa funduszy inwestycyjnych z grupy kapitałowej największego polskiego banku, PKO BP - czyli PKO TFI. Z wykształcenia jest doktorem nauk ekonomicznych.

Reklama

Obecnie Jakub Karnowski jest niezależnym członkiem rady nadzorczej poczty ukraińskiej Ukrposhta, a także przewodniczącym Komitetu Audytu tej instytucji. Na to stanowisko został wskazany w 2018 r. przez międzynarodowe instytucje finansowe. Od 2017 roku do dziś pracuje także jako niezależny członek rady nadzorczej i przewodniczący Komitetów Audytu w Towarzystwie Ubezpieczeń i Reasekuracji Allianz, Towarzystwie Ubezpieczeń na Życie Allianz, Allianz Towarzystwie Funduszy Inwestycyjnych oraz w Euler Hermes Polska.

Co ciekawe, jeszcze w połowie grudnia Karnowski był wymieniany jako kandydat na nowego szefa Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR). Już wtedy jednak źródła w koalicji rządzącej sugerowały, że nic jeszcze nie jest przesądzone i że menadżer może równie dobrze zostać szefem innej państwowej spółki.

Burzliwa historia rozstania J. Karnowskiego z PKP. Teraz pokieruje PZU?

Z PKP Karnowski odchodził w atmosferze skandalu - nie dostał od ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka z PiS absolutorium za rok obrotowy 2015, podobnie jak inni członkowie zarządu - Piotr Ciżkowicz i Jarosław Bator. Jak tłumaczył wówczas resort infrastruktury, miało to być związane z "negatywną oceną pracy" oraz brakiem rekomendacji nadzoru PKP.

Karnowski, Ciżkowicz i Bator pisali wówczas w oświadczeniu: "Zarówno wyniki finansowe PKP SA, jak i kondycja, w jakiej pozostawiliśmy spółki z Grupy PKP, jednoznacznie wskazują, że głosowanie przeciw absolutorium zostało podyktowane wyłącznie pobudkami politycznymi, a nie analizą merytoryczną". Zapowiedzieli też działania prawne. I faktycznie, sprawa znalazła swój finał w sądzie. 

W 2020 r. Jakub Karnowski osobiście informował w mediach społecznościowych, że sąd stwierdził, iż nieudzielenie mu absolutorium było bezprawne. PKP odwoływały się od tego wyroku, ale sąd wyższej instancji oddalił odwołanie. - Cieszę się, ze sad przyjął mi rację. Decyzja o nieudzieleniu mi absolutorium za rok 2015 była podyktowana wyłącznie czynnikami politycznymi, była całkowicie niemerytoryczna. Przypomnę, ze zarząd którym kierowałem zrealizował w 2015 wszystkie cele które postawił mu właściciel. Ja nie jestem politykiem, tylko managerem - mówił wtedy mediom Karnowski.

PKP zobowiązane zostały przez sąd do złożenia oświadczenia następującej treści: "PKP S.A. w Warszawie oświadcza, iż nie było podstawy do nieudzielenia Panu Jakubowi Karnowskiemu absolutorium z wykonania obowiązków prezesa zarządu PKP S.A. w okresie od dnia 1 stycznia 2015 r. do dnia 30 listopada 2015 r." Dodatkowo sąd nakazał spółce przekazać 30 tys. zł na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Jakub Karnowski znalazł się także na celowniku prokuratury w związku z zakupem czeskiej spółki AWT przez PKP Cargo (menadżer był także przewodniczącym rady nadzorczej tej spółki-córki PKP). Akt oskarżenia do dziś nie wpłynął do sądu, zaś cała sprawa śledztwa budzi duże kontrowersje.

Były prezes PZU wejdzie do rady nadzorczej spółki?

Zanim w fotelu prezesa PZU zasiądzie nowa osoba, muszą dokonać się zmiany w składzie rady nadzorczej. Według informacji serwisu Wyborcza.biz, do tej ostatniej ma wejść Andrzej Klesyk, były wieloletni prezes PZU. To za jego kadencji PZU zadebiutowało na giełdzie w Warszawie, kupiło firmę Link4 i trzech ubezpieczycieli działających w krajach bałtyckich.

Pod koniec 2015 roku, już po wygraniu wyborów parlamentarnych przez Prawo i Sprawiedliwość, Klesyk złożył rezygnację, tłumacząc, że robi to na prośbę Skarbu Państwa, a więc akcjonariusza PZU mającego decydujący głos.

Kadrowa miotła od kilku dni zawzięcie zamiata w spółkach Skarbu Państwa. 30 stycznia wymieniony został skład rady nadzorczej energetycznej spółki Enea, a dzień później - giganta z tego samego sektora, czyli Polskiej Grupy Energetycznej. Z kolei 1 lutego obecna rada nadzorcza Orlenu (walne w tej spółce ma odbyć się dopiero 6 lutego) odwołała z funkcji prezesa Daniela Obajtka. Wcześniej on sam poinformował, że oddał się do dyspozycji tego organu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PZU SA | karnowski | prezes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »