Inwestorzy nie spanikowali

Londyńskie zamachy w pierwszej połowie sesji na warszawskiej giełdzie doprowadziły do panicznych reakcji. Potem jednak inwestorzy opanowali nerwy. Po odrobieniu połowy strat WIG20 ostatecznie zamknął sesję 1,4% niżej niż w środę, przy obrotach większych o ponad 40%.

Podliczono je na ponad 800 mln zł. Rekordowy był wolumen na rynku kontraktów na WIG20 - ponad 44 tys. sztuk na wszystkich seriach.

Nastroje na parkiecie od początku dnia były nieszczególne. WIG20 zaczął dzień z poziomu 10 pkt niższego od środowego zamknięcia. Było to odpowiedzią na spadek notowań na amerykańskich giełdach i utrzymujące się wciąż wysokie ceny ropy naftowej. Z tych samych powodów na wartości traciły akcje w całej Europie. Zniżce cen naszych akcji towarzyszył spadek wartości złotego. W relacji do euro i dolara w godzinach porannych tracił po ok. 2 gr, kontynuując tendencję z dnia poprzedniego.

Reklama

Szybki spadek o 35 pkt

Pierwsze niepokojące sygnały z Londynu nadeszły jeszcze przed 11.00. Wtedy WIG20 miał ok. 2050 pkt. Kolejne dwie godziny sesji to zmasowana wyprzedaż papierów, która sprowadziła indeks do 2014 pkt. Tracił on w tym momencie 3% i zapowiadało się, że może być jeszcze gorzej. Paniczne zachowania widoczne były na rynku terminowym. Kontrakty na WIG20 sięgnęły 1978 pkt, a różnica pomiędzy wartością indeksu i ich kursem sięgała miejscami prawie minus 40 pkt.

W tej fazie sesji mocno w dół szła cena Telekomunikacji - strata wynosiła 4,7%. W ślad za drastycznym spadkiem ceny ropy naftowej - w krótkim czasie obniżyła się ona w Londynie z ponad 60 USD do 55,6 USD - zaczęły słabnąć PKN i MOL. Podaż przybierała na sile również w przypadku banków. Nie mogły jej się oprzeć również mniejsze spółki.

Bez konsekwencji dla światowej gospodarki?

W połowie sesji inwestorzy zaczęli opanowywać nerwy. Pomocne w tym były informacje dotyczące liczby ofiar i poszkodowanych w zamachach. Wynikało z nich, że ucierpiało mniej osób niż w ubiegłorocznych atakach w Madrycie. Stopniowo poprawiały się notowania na największych parkietach Starego Kontynentu. Podnosił się kurs kontraktów na amerykańskie indeksy, co zapowiadało w miarę spokojny początek dnia na giełdach za oceanem. W górę zaczęła iść też cena ropy. Wróciła ona w okolice 59 USD. Widać było, że inwestorzy mają problemy z odpowiedzeniem sobie na pytanie, czy zamachy będą miały jakiekolwiek konsekwencje dla światowej gospodarki. Jean-Claude Trichet, prezes EBC, powiedział, że czwartkowy atak nie zaszkodzi kondycji europejskiej gospodarki.

Zachowanie rynków w drugiej połowie dnia przekonuje, że inwestorzy niezbyt się ich obawiają.

Wysokie obroty naszymi akcjami świadczą, że część graczy wykorzystała spadek cen do większych zakupów. Czy te decyzje okażą się trafne? Kluczowe dla koniunktury na naszej giełdzie będzie zachowanie amerykańskich rynków. Dla nich ważniejsze od londyńskich zamachów okażą się zapewne wyniki korporacji za II kwartał. Sezon publikacji rezultatów finansowych właśnie się rozpoczyna. Po sesji miała je podać pierwsza spółka z indeksu DJIA - Alcoa, gigant z branży metalowej.

Krzysztof Stępień

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: WIG20 | nerwy | inwestorzy | zamachy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »