GPW popadła w marazm

W dalszym ciągu zachowanie rynków akcji skłania do ostrożności. Więcej argumentów można znaleźć za powrotem do zniżek niż kontynuacji odbicia. Trzeba jednak zarazem przyznać, ze nic jeszcze nie jest ostatecznie rozstrzygnięte.

W dalszym ciągu zachowanie rynków akcji skłania do ostrożności. Więcej argumentów można znaleźć za powrotem do zniżek niż kontynuacji odbicia. Trzeba jednak zarazem przyznać, ze nic jeszcze nie jest ostatecznie rozstrzygnięte.

WIG wrócił do wsparcia, jakim jest luka hossy z dolną granicą przy 39,8 tys. pkt. Ostatnia sekwencja zdarzeń - spadek do tego wsparcia, jego obrona i skromne odbicie od niego i wczorajsze ponowne zejście do tej bariery - skłaniają do przekonania, że zostanie przełamane. Otworzy się w ten sposób droga do testowania tegorocznego dołka. W sytuacji, gdy na amerykańskim rynku wydarzenia od połowy lipca możemy z dużą dozą określać jako korektę spadków, a nie początek trwalszego ruchu w górę, dotarcie WIG do tegorocznego minimum może okazać się optymistycznym scenariuszem.

Reklama

My zakładamy raczej testowanie bariery 36 tys. pkt. W naszym wariancie nie zostanie ona przełamana, a jej osiągnięcie stworzy dobrą okazję do zakupów akcji. W bardzo dobrej kondycji pozostaje dolar. Euro spadło do 1,465 USD, najniższego poziomu od 6 miesięcy. Potwierdza to nasze przypuszczenia, że na tym rynku zmienił się trend na malejący. To oznacza, że wspólna waluta nadal powinna tracić, stwarzając presję na obniżkę notowań złotego. To niekorzystna na krótką metę sytuacja, bo odstrasza zagranicznych inwestorów od polskich aktywów. Na dłuższą niweluje ryzyko kursowe i jest szansą. W niewielkim stopniu jest obecnie dyskutowany aspekt inflacyjny spadku wartości złotego. Dzieje się tak ze względu na przekonanie o nietrwałości ruchu w dół złotego. Gdy pojawi się myśl, że jest to trwalsza tendencja ta sprawa może okazać się bardzo ważna, szczególnie dla cen obligacji, które dyskontują zaprzestanie zaostrzania polityki pieniężnej.

Mimo, że obraz naszej giełdy nie wygląda pomyślnie, to trudno o mocniejsze wnioski ze względu na bardzo niskie obroty. Zarówno w poniedziałek, jak wtorek były żenujące (odpowiednio 465 mln zł i 602 mln zł). Dziś pod tym względem jest równie źle. Widać, że nikt nie chce podejmować odważniejszych decyzji i znów, podobnie, jak na wiosnę mamy WIELKIE wyczekiwanie. Do znudzenia gra opiera się na zachowaniu zagranicznych parkietów. To zaś pokazuje, że na rynku brakuje kapitału. W takiej sytuacji trudno myśleć o ożywieniu się naszego parkietu, a tym bardziej o oparciu się słabym nastrojom na świecie.

Potwierdziła je wczorajsza sesja w Ameryce, gdzie odbicie wypadło blado mimo niezłych wiadomości makroekonomicznych. Lepiej niż oczekiwano wypadły indeks zaufania konsumentów, indeks cen domów S&P/Case Shiller oraz sprzedaż domów na rynku pierwotnym. Przeważyła jednak obawa przed podwyżkami stóp procentowych, która wiązała się z minutes z ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej. O dziwo jednak, rentowność obligacji długoterminowych nie poszła wczoraj w górę, co pokazuje, jak bardzo inwestorzy obawiają się spowolnienia gospodarczego. Tylko zagrożeniem, że przybierze ono na sile można tłumaczyć ostatnie zniżki dochodowości. Niemrawy początek dzisiejszej sesji nie pozwala liczyć, że wydarzy się coś ciekawego. Będziemy świadkami kolejnej próby bronienia wsparcia przy 39,8 tys. pkt dla WIG. Im dłużej trwa walka na tym poziomie, tym ważniejszy będzie sygnał rozstrzygający, czy zostanie ono przebite, czy się obroni i tym mocniejszego ruchu będzie można oczekiwać po rozstrzygnięciu się sytuacji.

Katarzyna Siwek

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: WIG | GPW | marazm
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »