Eastbridge: Yaron Bruckner ma talent do biznesu cz.2

Nie tylko władze Elektrimu skłonne były płacić duże pieniądze, by Eastbridge trzymał się z dala od prowadzonych przez nich interesów. Kilka lat wcześniej podobną umowę z Eastbridge podpisały władze Telewizyjnej Korporacji Partycypacyjnej, założonej w październiku 1994 r. (pierwsi udziałowcy: m.in. Janusz Romanowski i Telewizyjna Korporacja Inwestycyjna Yarona Brucknera).

Nie tylko władze Elektrimu skłonne były płacić duże pieniądze, by Eastbridge trzymał się z dala od prowadzonych przez nich interesów. Kilka lat wcześniej podobną umowę z Eastbridge podpisały władze Telewizyjnej Korporacji Partycypacyjnej, założonej w październiku 1994 r. (pierwsi udziałowcy: m.in. Janusz Romanowski i Telewizyjna Korporacja Inwestycyjna Yarona Brucknera).

TKP była właścicielem dwóch spółek: Polskiej Korporacji Telewizyjnej, emitującej program telewizji kodowanej Canal + Polska oraz Korporacji Obsługi Telewizyjnej, wynajmującej dekodery do odbioru tego programu.

W 1997 r. do TKP wszedł francuski Canal +, a opuścił Eastbridge. I wtedy TKP podpisała z Eastbridge dwie umowy, do których udało nam się dotrzeć. W pierwszej Eastbridge gwarantował, że przez 5 lat nie przekroczy połowy głosów w spółkach zarejestrowanych w Polsce, których głównym przedmiotem działalności jest nadawanie programów telewizyjnych w systemie kodowanym. TKP zobowiązała się zapłacić za to Eastbridge 7 mln USD. W drugiej umowie wyczytać można, że spółki stowarzyszone z Eastbridge zrezygnują z praw wyłączności na dostarczanie określonych usług dla Polskiej Korporacji Telewizyjnej i Korporacji Obsługi Telewizyjnej. Za to Eastbridge, zgodnie z zapisami umowy, dostać miał 3 mln USD.

Reklama

- Yaron Bruckner jest dobrym biznesmenem, ale nie potrafi powiedzieć dość. Kiedy już raz wejdzie w jakiś biznes, będzie starał się go eksploatować do końca. Stąd tego typu umowy, zabezpieczające interesy innych stron - ocenia nasz rozmówca, swego czasu zbliżony do Eastbridge.

Ani Canal + Polska, ani Eastbridge nie chcieli komentować tych umów, zasłaniając się klauzulą tajności, w którą były one zaopatrzone.

Nie jest to nowa praktyka w biznesie. Firmy są skłonne płacić za rezygnację bądź powstrzymanie się konkurentów od konkretnych przedsięwzięć. Czasem pod naciskiem. Jedni mówią o wówczas o bezwzględności, inni zaś tylko o sprycie i skuteczności na biznesowym rynku.

Darowizny cieszą

Do produkcji i dystrybucji wód mineralnych i źródlanych Eastbridge przywiązuje w Polsce szczególną wagę. Partnerem Eastbridge jest koncern Nestle, a konkretnie jego dział Nestle Waters. Oba podmioty mają po 50 proc. w zarejestrowanej w Holandii spółce East Spring International (ESI). Firma ta od 1993 r. ma 66 proc. udziałów w Nałęczowiance, spółce powstałej wskutek prywatyzacji rozlewni wody, należącej wcześniej do Uzdrowiska Nałęczów. Nałęczowianka jest drugim pod względem wielkości udziałów w rynku producentem wody mineralnej w Polsce.

Od sierpnia 2001 r. ESI jest też udziałowcem samego Zakładu Leczniczego Uzdrowisko Nałęczów (ZLUN), pierwszego i na razie jedynego sprywatyzowango uzdrowiska. Za 85 proc. akcji uzdrowiska ESI zapłacił 38,8 mln zł. Z przeprowadzenia prywatyzacji, ale i z wyboru przez resort skarbu oferty ESI nie krył zadowolenia Wojciech Gucma, prezes uzdrowiska. Być może wpływ na to miał fakt, że - jak nam się udało dowiedzieć - polska spółka zależna ESI, czyli ESI-Distribution, przynajmniej raz udzielił ZLUN darowizny wysokości 1 mln zł. Taką samą sumą w 2000 r. ESI-Distribution obdarował także nie znane powszechniej Towarzystwo Przyjaciół Uzdrowiska Nałęczów, którego numer telefoniczny pokrywa się z numerem sekretariatu prezesa Gucmy. On sam kilkakrotnie nie znalazł czasu, by porozmawiać z ,,PB''.

- Trudno mi komentować sprawy, których dokładnie nie znam. Mogę powiedzieć tylko tyle, iżs wydaje się zupełnie naturalne, że zwiększenie naszego zaangażowania w Nałęczowie wywołało zadowolenie. Trzeba pamiętać, że uzdrowisko współpracuje od dawna z ESI w spółce Nałęczowianka, która jest wizytówką tego miasta - mówi Marian Gromadzki.

Prócz Nałęczowianki East Springs International jest właścicielem innego producenta butelkowanej wody mineralnej - Mazowszanki. Ale największą część przychodów z sektora wód mineralnych i źródlanych przynosi ESI produkcja i sprzedaż pięciogalonowych butli pod marką Dar Natury. Tą sprzedażą zajmują się dwie spółki - PK-Distribution i Nature Gift Distribution.

PK-Distribution od 1991 r. działała pod nazwą Ceza-Kaufring. To joint venture z kapitałem 100 tys. USD. 51 proc. udziałów miała, należąca do rodziny Brucknerów, irlandzka firma Kaufring, a 49 proc. - warszawska Spółdzielnia Handlowo-Usługowa Ceza. Już w grudniu 1992 r. Ceza odsprzedała udziały Yaronowi Brucknerowi i pod obecną nazwą spółka zaczęła działać od marca 1993 r. Jej prezesem została Hanna Teresa Romanowska, a główną sferą działalności firmy był import i handel kosmetykami.

Do marca 1996 r., przez trzy lata PK-Distribution korzystało z wakacji podatkowych. Rok później, w 1997 r., biznes kosmetyków przejęła inna firma, założona przez Eastbridge: Beauty Distribution. Sama PK-Distribution zajęła się zaś handlem Nałęczowianką, a potem wodą źródlaną w pięciogalonowych butlach pod marką Dar Natury.

Sprzedażą tej wody zajmuje się też inna firma, kontrolowana przez Eastbridge i Nestle, a mianowicie Nature Gift Distribution (NGD). 100 proc. jej udziałów objął w niej początkowo Rafael Adler, obywatel Izraela. Firma czerpała (i czerpie) wodę ze źródła w Częstoniewie, niedaleko Grójca, z ziem, którymi gospodarował kiedyś PGR. Do 1996 r. spółka rozwijała powoli działalność. W tym roku do NGD weszła powiązana z Eastbridge spółka East European Investment (EEI): wykupiła udziały Adlera i podwyższyła kapitał NGD o ponad 5 mln zł.

Rymarz gasi konflikt

East European Investment to spółka, która powstała w styczniu 1990 r. Jej pierwszym prezesem został Rafael Adler, a 100 proc. udziałów (50 tys. USD w postaci aportu - linii produkcyjnej butli pięciogalonowych do wody mineralnej) objęła amerykańska spółka IA International z Nowego Jorku. Po kilku latach EEI miał już czterech udziałowców. Największymi z nich byli Eastbridge (42,32 proc. udziałów) oraz należąca do Adlera Kiliana International (29,46 proc. udziałów). W grudniu 1997 r. Adler został wyproszony ze zgromadzenia wspólników EEI. Bez jego udziału pozostali wspólnicy podjęli decyzję o podwyższeniu kapitału spółki (emisję objął Eastbridge), a także o zmianie statusu - by spółka Yarona Brucknera mogła sama powoływać zarząd firmy. W odpowiedzi Adler złożył w stołecznym sądzie wojewódzkim pozew o unieważnienie uchwał tego zgromadzenia wspólników. Batalię przegrał. I wtedy pierwszy raz pojawił się przy spółkach Eastbridge człowiek od zadań specjalnych - Paweł Rymarz, partner w kancelarii prawniczej Weil, Gotschal & Manges, któremu w dużym stopniu Yaron Bruckner zawdzięczał będzie w przyszłości sukcesy w prawnych walkach z Elektrimem.

- Rzeczywiście... w 1997 r. wystąpiła różnica zdań wśród akcjonariuszy East European Investment. Ale nie wpłynęła ona negatywnie na pracę spółki. Z tego, co pamiętam, trudności szybko pokonano - mówi Marian Gromadzki.

Pytanie o rolę, jaką w tym wszystkim odegrał Paweł Rymarz, kwituje jedynie uśmiechem.

Dlaczego spółka, która nie zatrudniała pracowników i praktycznie nie prowadziła żadnej działalności gospodarczej (np. w 1996 r. nie wystawiła żadnej faktury, a w 1998 r. - trzy) wzbudziła tak zażartą walkę wśród akcjonariuszy? Otóż była ona i jest właścicielem coraz cenniejszego znaku towarowego Dar Natury.

W aktach rejestrowych EEI znaleźliśmy informację o tym, że w tym roku I Urząd Skarbowy Warszawa Śródmieście prowadzi w stosunku do spółki postępowanie podatkowo-egzekucyjne. Marian Gromadzki twierdzi, że nic na ten temat nie wie.

Najbliższe plany zakładają połączenie wszystkich spółek w firmę, która będzie zarządzała wszystkimi markami grupy. Marian Gromadzki nie wyklucza zwiększania udziałów w rynku przez przejęcia.

- To jednak musi być wspólna decyzja z Nestle - zastrzega.

On jeszcze pokaże

U ludzi, którzy spotkali go na swojej drodze - i biznesowej, i prywatnej - Yaron Bruckner budzi bardzo sprzeczne odczucia. Od bliskich uwielbienia ("człowiek wielkiego serca, o którym nie mogę powiedzieć złego słowa") do graniczących z nienawiścią i pogardą ("jemu chodzi tylko o pieniądze"). I jego przyjaciele, i wrogowie niechętnie zgadzają się na rozmowę, a jeśli już - to zazwyczaj z zastrzeżeniem anonimowości. Nawet jednak pogardzie czy niechęci zazwyczaj towarzyszy podziw dla jego skuteczności w tworzeniu imperium.

Dlaczego udało się właśnie jemu? Yaron Bruckner ma skłonność do cytowania przysłów żydowskich, z których ulubionym jest: "Jeśli nie myślisz o sobie, to kto pomyśli? Jeśli myślisz o sobie, to kim jesteś?". Może dlatego.

Nie ma też wątpliwości, że jeszcze nieraz usłyszymy o interesach, które robi w Polsce. Już teraz pojawiają się pogłoski, że ma apetyt na przejęcie aktywów energetycznych Elektrimu.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: uzdrowiska | firma | talent | Nałęczów | firmy | Adler | wody | International
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »