Skuteczna metoda na alimenciarzy

Instytucje chronią alimenciarzy. Zasłaniają się ustawą o danych osobowych - mówią komornicy.

Zdaniem Ireneusza Grobelnego, mającego wieloletnie doświadczenie w ściąganiu alimentów, nieporozumieniem jest nachodzenie dłużnika w domu, by sprawdzić, jak mu się powodzi. Komornik wyjaśnia, że nie ma chętnych na licytowane przedmioty, skończyły się bowiem czasy, gdy "na dywanik zabrany spod drzwi ustawiały się kolejki chętnych".

Ireneusz Grobelny dodaje, że dłużnicy często, by uniknąć łożenia na dziecko, wyzbywają się majątku, przepisując go na inne osoby. Równocześnie ich dochody i konta pozostają nieuszczuplone, bo instytucje, zobowiązane do udzielenia informacji, milczą. Rozmówca IAR przypomniał, że ochrona tych danych zostaje zniesiona w chwili zasądzenia alimentów, urzędnicy nie mogą się więc zasłaniać ustawą.

Reklama

Ireneusz Grobelny zwraca też uwagę na możliwość dochodzenia alimentów od dziadków dziecka, co nie jest popularne w Polsce, choć się zdarza. Tymczasem, w ocenie komornika, jest to sposób wyjątkowo skuteczny: rodzina wytwarza taką presję, że pieniądze nagle się znajdują. Rodzic - zwykle jest to ojciec - zaczyna płacić.

Sądy prowadzą obecnie ponad 600 tysięcy spraw alimentacyjnych. Ta liczba od lat pozostaje na zbliżonym poziomie.

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Skuteczni | komornicy | alimenty | ustawa o ochronie danych osobowych
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »