Poręczenie - poważne zobowiązanie, a nie zwykła przysługa
Choć istnieje wiele sposobów zabezpieczenia kredytu, poręczenie wciąż uznawane jest za formę podstawową. Każdemu może się więc zdarzyć, że ktoś z rodziny czy ze znajomych poprosi o przysługę - pisze w dzisiejszej "Rzeczpospolitej" Anna Włodarczak.
Wiele osób w ten właśnie sposób traktuje poręczanie kredytów - jako uprzejmość nie pociągającą za sobą żadnych konsekwencji. Niestety, czasami kredytobiorca przestaje spłacać dług i poręczyciel musi to zrobić za niego. I wtedy nie ma możliwości uniknięcia zobowiązania.
Specjaliści przestrzegają, że nie wolno podpisywać poręczenia pochopnie. Wiele osób nie myśli o konsekwencjach przyjęcia na siebie takiego zobowiązania. A prawa poręczyciela gwarantowane przez polskie ustawodawstwo są ograniczone. Gdy kredytobiorca przestaje spłacać dług, poręczyciel ma niewielkie możliwości, by uniknąć wypełnienia swoich zobowiązań. Trzeba pamiętać również o tym, że poręczenie komuś kredytu może utrudnić zaciągnięcie kredytu na własne potrzeby - bank oceniając klienta bierze pod uwagę również to, czy jest czyimś poręczycielem.
Możliwa ugoda
Pierwszą rzeczą, jaką powinien zrobić poręczyciel, gdy dłużnik opóźnia się ze spłatami, jest porozmawianie z nim. Czasami osobista interwencja znajomego jest skuteczniejsza niż wezwania banku. Jeśli nic z tego nie wyniknie, zarówno przedstawiciele banków, jak i organizacji konsumenckiej zgodnie twierdzą, że najlepiej szybko zwrócić się do banku o zawarcie ugody. - Można wynegocjować zmianę warunków spłaty, rozłożyć dług na raty, przewalutować kredyt, przesunąć termin spłaty - mówi Izabela Mościcka, rzecznik Kredyt Banku. - Każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie. Dzięki takiej ugodzie unika się przymusowej egzekucji wykonanej przez komornika. Po spłaceniu długu poręczyciel może żądać od kredytobiorcy zwrotu pieniędzy na drodze cywilnoprawnej.
O innych możliwościach uniknięcia kłopotów związanych z poręczeniem w dzisiejszym dodatku "Moje pieniądze" w "Rzeczpospolitej"