Co dalej z rachunkami za prąd? Wciąż nie wiadomo, na jakie podwyżki się szykować

Rachunki za prąd wzrosną w drugiej połowie roku. Wtedy czeka nas odmrożenie cen energii elektrycznej. Jak dokładnie ma przebiegać, na razie nie wiadomo. W rządzie trwają rozmowy w tej sprawie. Ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska zapowiada, że wzrost nie będzie wysoki, podając przy tym różne jego szacunki. Pytamy resort, jakie wyliczenia stoją za możliwą podwyżką rachunku o 30 zł, o której mówiła ministra. Sprawdzamy także, co mogłyby oznaczać podwyżki o 15 proc., o których mówiła wcześniej.

  • Ceny prądu do końca pierwszego półrocza tego roku są zamrożone
  • W drugiej połowie roku ma się zacząć stopniowe odmrażanie
  • To oznacza wzrost rachunków za prąd
  • Rząd wciąż zastawia się, jak przeprowadzić proces powrotu do rynkowych cen energii elektrycznej

Wzrost rachunku o 30 złotych, podniesienie cen o 15 procent, wsparcie dla kilku milionów gospodarstw domowych. W medialnych wypowiedziach przedstawicieli resortu klimatu i środowiska od pary tygodni padają już pierwsze liczby związane z odmrożeniem cen prądu i nieuniknionym wzrostem jego kosztów dla gospodarstw domowych. 

Reklama

Na podstawie jakich szacunków padają te liczby i czego dokładnie można spodziewać się w tej kwestii? Interia zapytała Ministerstwo Klimatu i Środowiska o tło jednej z ostatnich wypowiedzi szefowej resortu. Pytamy też eksperta od rynku energii, czego można się spodziewać w drugiej połowie roku i kto najmocniej odczuje podwyżki

Rachunki za prąd wyższe o 30 zł. Skąd resort wziął tę kwotę?

- Chciałabym żeby miesięczny rachunek gospodarstwa domowego (za prąd - red.) nie wzrósł o więcej niż 30 złpowiedziała w ubiegłym tygodniu w programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, odnosząc się do cen energii elektrycznej po ich ewentualnym odmrożeniu w drugiej połowie roku. - Idziemy w tym kierunku, by z jednej strony objąć dalej pomocą osoby, które mają niższe dochody (...), z drugiej strony - chcemy doprowadzić do tego, by ceny energii były niższe - dodała.

Hennig-Kloska poinformowała wtedy także, że według kalkulacji resortu nawet 4,5 mln gospodarstw domowych może być objętych pomocą, jeśli chodzi o ceny energii. Z kolei w poniedziałek wiceminister Miłosz Motyka wskazywał, że ta liczba mogłaby wynieść 3 mln - różnica jest więc spora.

Poprosiliśmy Ministerstwo Klimatu i Środowiska o doprecyzowanie wypowiedzi ministry Hennig-Kloski. Zwłaszcza podwyżka rachunku o 30 zł rodzi wiele pytań, bo wysokości rachunków poszczególnych gospodarstw domowych mocno różnią się przecież w zależności od ich wielkości, trybu życia domowników czy rodzaju zajmowanego lokum.  

Ministra obrazowała "rząd kwoty podwyżki". Kiedy szczegóły rozwiązań?

- Wspomniany przez panią ministrę wzrost cen dotyczy średniego rachunku. Chodziło o zobrazowanie rzędu kwoty podwyżki - odpowiedziało nam biuro prasowe resortu. Nie zdradzono nam, czy w grę wchodzi rozwiązanie, które wprowadzi limit wzrostu cen na rachunku do określonej kwoty oraz czy wzrost o 30 zł na rachunku za miesiąc to szacunek dla konkretnego rodzaju gospodarstwa domowego, np. o określonym zużyciu prądu.

Póki co nie uzyskaliśmy również informacji, w jaki sposób oszacowana została liczba 4,5 mln gospodarstw domowych, które miałyby być objęte wsparciem. - Wkrótce przedstawimy szczegóły dotyczące tego, ile gospodarstw zostanie objęte pomocą. Zadbamy o to, aby najbardziej potrzebujące osoby dostały odpowiednie wsparcie - brzmiała odpowiedź na nasze pytanie, czy 4,5 mln gospodarstw domowych, które nadal będą objęte pomocą, a o których w czwartek mówiła ministra, to gospodarstwa, do których trafi specjalna forma pomocy, czy tylko tyle gospodarstw w ogóle objętych byłoby jakąkolwiek formą pomocy, np. mrożeniem cen.

- Ministerstwo Klimatu i Środowiska jest w końcowej fazie analiz i uzgodnień z innymi resortami i instytucjami dot. cen energii elektrycznej, gazu i ciepła w drugim półroczu 2024 roku. W najbliższym czasie Ministerstwo przedstawi konkretne propozycje - wskazuje także resort, pytany o termin, kiedy można się spodziewać szczegółów proponowanych rozwiązań.

Stopniowe odmrażanie cen. Już teraz cena maksymalna jest bliska taryfowej

To, o ile wzrosną rachunki za prąd, będzie zależało przede wszystkim od tego, czy rząd zdecyduje się odmrozić stawki za energię elektryczną całkowicie czy częściowo. Przypomnijmy, że obecnie gospodarstwa domowe płacą za 1 kWh energii elektrycznej maksymalnie 0,41 zł netto do poziomu zużycia 1500 kWh w ciągu pierwszych sześciu miesięcy roku. Cena maksymalna powyżej tego poziomu to 0,69 zł netto. Oficjalne taryfy oscylują zaś w okolicy 0,74 zł za 1 kWh.

 

Po doliczeniu podatków i opłat związanych z dystrybucją, stawki za energię elektryczną wynoszą obecnie ok. 92 groszy brutto za jedną kilowatogodzinę zużycia w ustawowym limicie (czyli 1500 kWh od stycznia do czerwca) - wskazuje Łukasz Czekała, dyrektor zarządzający Optimal Energy, porównywarki cen na rynku energii. Po przekroczeniu tego limitu płacimy 1,38 zł brutto. To cena maksymalna obowiązująca do końca półrocza. Gdyby zaś ceny odmrozić całkowicie, do poziomów zgodnych z taryfami przyjętymi przez URE, stawka wyniosłaby ok. 1,44 zł brutto - wylicza Czekała.

Spytaliśmy go, jak zmienią się rachunki, jeśli ceny wzrosną o 15 proc., tak jak wskazywała w lutym Hennig-Kloska. Przypomnijmy, że zapytana na antenie TVP, czy w drugiej połowie roku ceny prądu poszybują, podała, że rząd rozważa "różne rozwiązania", wśród nich takie, aby odmrażać ceny "stopniowo", "tak, by to było akceptowalne dla gospodarki i obywateli". Dopytywana o to, co oznacza w tym przypadku słowo "stopniowo", minister powiedziała: - Na przykład podnosząc ceny o 15 proc., na przykład w drugiej połowie roku, co byłoby przystępne dla gospodarstw. 

O ile wzrosną rachunki? Na razie dużo niewiadomych

Jeśli chodzi o taką podwyżkę jest wiele niewiadomych - zauważa Czekała. - Jakie stawki pójdą do góry? Czy cena zakupu prądu od sprzedawcy, czy stawki dystrybucyjne? - zastawia się ekspert. Podkreśla także, że dużo zależy od tego, co byłoby puntem odniesienia dla podwyżek - czy stawki obowiązujące obecnie do limitu zużycia, czy cena maksymalna obowiązująca po jego przekroczeniu. Np. gdyby po prostu cały rachunek miał wzrosnąć o 15 proc. dla osób, których roczne zużycie prądu wynosi ok. 1500 kWh, to kwota rachunku zmieniłaby się ze 115 zł na 132,25 zł. Takie zużycie może mieć np. dwuosobowe gospodarstwo domowe mieszkające w dwupokojowym mieszkaniu w bloku. Rodzina dwa plus dwa ze zużyciem 2500 kWh rocznie zapłaciłaby miesięcznie z kolei ok. 220 zł zamiast 191,36 zł. 

To oznaczałoby, że stawka za 1 kWh prądu miałaby wynieść 1,06 zł brutto. To więcej, niż płacą obecnie takie gospodarstwa domowe, ale mniej niż te, które przekraczają limit zamrożenia cen. Przykładowo w domu o powierzchni 150 metrów kwadratowych ogrzewanym pompą ciepła, zużycie prądu może wynieść w miesiącu 1000 kWh (przy czym oczywiście zależy to od izolacji budynku i klasy urządzenia). Już za cały marzec takie gospodarstwo domowe płaciłoby więc rachunek 1380 zł, według ceny maksymalnej. 

- Jeśli podniesiemy wysokość rachunki o 15 proc. względem stawek zamrożonych, bez wprowadzenia limitów zużycia, to najbardziej skorzystają na tym rozwiązaniu osoby, które w limitach się do tej pory nie mieściły, np. posiadacze pomp ciepła. Zamiast płacić po przekroczeniu limitu 1,38 zł/kWh zapłacą 1,06 zł/kWh - wylicza Czekała. W takim wypadku wzrost cen najbardziej natomiast odczują osoby, które do tej pory mieściły się w limicie zużycia. - Wydaje się to mało prawdopodobne, więc nie można wykluczyć, że jakieś limity zużycia będą dalej obowiązywały - komentuje ekspert.

Martyna Maciuch

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »