Względy spokój na rynku walutowym

Miniona sesja upłynęła w wyniku osłabienia europejskiej waluty względem dolara, co skutkowało dalszym osunięciem kursu pary walutowej w dół.

Miniona sesja upłynęła w wyniku osłabienia europejskiej waluty względem dolara, co skutkowało dalszym osunięciem kursu pary walutowej w dół.

Dodatkowo został naruszony poziom wsparcia 1,4030, który otwiera niedźwiedziom drogę w rejon 1,3820. Jednak należy zachować rozwagę, ponieważ póki co przełamanie wsparcia jest mało wiarygodne i prawdopodobnie okaże się fałszywym przełamaniem. Jeżeli kurs ponownie powróci nad wsparcie 1,4030, należy oczekiwać wzrostu kursu do 1,4190.

Ciekawa sytuacja zarysowuje się na rynku funt dolar. Od kilku dni obserwujemy budowanie się konsolidacji, która w początkowym okresie przybrała duże rozmiary. Obecnie kanał boczny się zawęża, dlatego możemy być świadkami mocnego wybicia w następnych kilkunastu godzinach. Trudno jednoznacznie stwierdzić w którą stronę nastąpi wybicie. Istnieją niewielkie przesłanki sugerujące za tym, że w rywalizacji górą będą byki, czyli nastąpi mocne wybicie górą i kurs może poszybować w rejon 1,6400.

Z kolei silny impuls wzrostowy wystąpił na rynku dolar jen. Obecnie kurs dotarł do ważnego poziomu oporu 90,40, dlatego dalsza wędrówka byków może ulec zakończeniu. W najbliższych godzinach handlu inwestorzy mogą spodziewać się powrotu niedźwiedzi na parkiet. Spadki mogą sięgnąć do 89,20. Natomiast wariant mniej prawdopodobny zakłada przełamanie oporu na wysokości 90,40 i wzrost kursu w rejon 91,90.

Krzysztof Wańczyk

inwestycje.pl
Dowiedz się więcej na temat: spokój | W dół
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »