Wyrzucić zbędny balast!

Kiedy statek zaczyna tonąć, to jego dowódca zarządza wyrzucenie zbędnego balastu, a wręcz nawet pozbycie się szkodliwego ładunku. Gorzej, jak dowódcy nie ma, a władza podzielona jest na różne frakcje, które próbują chronić już tylko własne interesy.

Kiedy statek zaczyna tonąć, to jego dowódca zarządza wyrzucenie zbędnego balastu, a wręcz nawet pozbycie się szkodliwego ładunku. Gorzej, jak dowódcy nie ma, a władza podzielona jest na różne frakcje, które próbują chronić już tylko własne interesy.

Takie można nieraz odnieść wrażenie patrząc na nagłówki informacji ze strefy euro, jakie napłynęły na rynek finansowy w ostatnich 24 godzinach. Zaskakująca decyzja Niemiec o wprowadzeniu kilkunastomiesięcznych ograniczeń w stosowaniu niezabezpieczonej krótkiej sprzedaży na euro-obligacje, CDS'y i akcje 10 największych społek finansowych na giełdzie, została przez wielu odebrana nie za akt asekuracji, a wręcz desperacji. Zaczęto się doszukiwać w tym drugiego dna, czy aby politycy nie wiedzą czegoś więcej, niż rynek (może lepiej zdają sobie sprawę jak paskudna jest obecna sytuacja). Nie można wykluczyć, iż w całym tym bałaganie Niemcy próbują narzucać Europie tempo i kierunek potrzebnych zmian, gdyż jako największa gospodarka w strefie euro są najbardziej zainteresowani utrzymaniem jedności euro-bloku. Zresztą kanclerz Merkel musi się też jakoś wytłumaczyć z niepopularnych decyzji przed własnymi obywatelami - Niemcy mają być przecież największym "składkowiczem" w zapowiadanym ekstra-pakiecie stabilizacyjnym. Odpowiedź Europy była dość szybka - unijny komisarz Michel Barnier zwrócił uwagę, iż takie decyzje (ograniczenia w handlu) lepiej wpierw konsultować na szczeblu międzynarodowym, chociaż w pełni je rozumie i ma nadzieję, że będą one tematem dyskusji na piątkowym spotkaniu ministrów finansów UE. Większym optymistą był szef KE, Jose Manuel Barosso, który w pełni poparł takie rozmowy. Co jednak z tego, skoro już teraz swój sprzeciw zgłosiła Francja (tradycyjnie już w opozycji do niemieckich pomysłów). Oczywiście pełne wsparcie wyraziły zagrożone kraje, jak Hiszpania.

Reklama

Po południu rynek zeelektryzowały spekulacje o możliwej interwencji SNB w celu osłabienia franka (ruch w górę na EUR/CHF był dość wyraźny, ale w żadnym stopniu nie jest sugestią odwrócenia trendu), ale bardziej interesująca była reakcja samego EUR/USD. Dość szybko pojawiły się pogłoski, że do podobnej akcji przymierza się też Europejski Bank Centralny, co zostało szybko zdementowane. Niemniej kurs EUR/USD wzbił się powyżej 1,23, czyli był już o ponad 150 pipsów powyżej porannego minimum na 1,2146. Trudno fakt ten wiązać z nieco słabszymi danymi o inflacji CPI w USA (spadek o 0,1 proc. m/m w kwietniu), chociaż rzeczywiście jest to argument do tego, iż publikowane dzisiaj wieczorem zapiski z kwietniowego posiedzenia FED nie będą zbyt "jastrzębie". Przed godz. 17:00 na rynki napłynęła "elektryzująca" informacja, iż Grecja rozważa wystąpienie z europejskich struktur, która oczywiście jest czystą bzdurą, ale pokazuje do jakiego "stanu schizofrenii" zaczyna obecnie zmierzać rynek. Co ciekawe EUR/USD po tych rewelacjach nawet nieco wzrósł, mimo, iż jakby miało się to okazać prawdą powinniśmy odnotować jego silny spadek. Całe to zamieszanie nie służy jednak złotemu - po południu euro podrożało do 4,1150 zł, a dolar do 3,3330 zł. Dane o płacach i zatrudnieniu opublikowane o godz. 14:00 przez GUS, nie miały większego znaczenia.

EUR/USD: Na razie rynek próbuje budować krótkoterminową "platformę wsparcia" w strefie 1,2145-1,2235, chociaż trudno uważać to za realny scenariusz. Jego prawdopodobieństwo wzrosłoby dopiero po naruszeniu w górę poziomu 1,25. Tym samym dość prawdopodobnym scenariuszem jest ponowny test strefy 1,2145-1,2235, a nawet jej naruszenie.

Marek Rogalski

Sprawdź bieżące notowania walut na naszych stronach

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: wyrzucona | wyrzucony
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »