Wszystkie oczy na dolara

Przedpołudnie eurodolar spędził na wąchaniu terenu wokół 1,35. Raz widzieliśmy 1,3470, by niewiele później 1,3530 i z powrotem na dół. Im bliżej godzin otwarcia tym wahania wokół 1,35 były coraz mniejsze i mniejsze. Jak jednak napisaliśmy w naszym przeglądzie rynkowym w środku dnia 1,35 nie jest żadnym ważnym poziomem, te ważne to albo powrót do 1,32, albo szarża na 1,37.

Przedpołudnie eurodolar spędził na wąchaniu terenu wokół 1,35. Raz widzieliśmy 1,3470, by niewiele później 1,3530 i z powrotem na dół. Im bliżej godzin otwarcia tym wahania wokół 1,35 były coraz mniejsze i mniejsze. Jak jednak napisaliśmy w naszym przeglądzie rynkowym w środku dnia 1,35 nie jest żadnym ważnym poziomem, te ważne to albo powrót do 1,32, albo szarża na 1,37.

Chyba więc Europa nie chciała się dzisiaj za bardzo wystawiać na ryzyko w obawie, że po otwarciu rynku amerykańskiego napotka ciężarówkę jadącą na czołowe zderzenie. Zaledwie parę minut później rozpoczęła się kolejna jazda bez trzymanki. 1,36 pękło momentalnie i rynek dotarł do 1,3680. Tu odsapnął o 0,3-0,4centa, by zrobić 1,3690. Znowu odsapnął, następnie 2 razy zatrzymywał się równiutko na 1,37, by za kolejnym podejściem zatrzymać się na 1,3720. Myślę, że tu trzeba będzie jednak wytrzepać dywan kilka razy z obu stron, choć tak szybki ruch mógłby sugerować, że zasięg tego ruchu jest znacznie większy i możliwe, że od wczoraj jesteśmy dopiero w połowie drogi. Dzisiejsze dane na rynkach światowych przeszły zupełnie bez echa. Wszystkie okazały się z jednej strony lepsze, albo co najmniej nie tak złe jak oczekiwano, ale przy wczorajszej decyzji o skupie tak znacznej ilości obligacji z rynku przez FED (tłumacząc na język prosty: o technicznym dodruku dolarów) całkowicie zbladły. Ilość podań o zasiłki wyniosła 646tys wobec 652tys. oczekiwanych, Indeks Fed z Filadelfii wyniósł -35pkt wobec oczekiwanych -40, a wskaźnik wyprzedzający koniunktury spadł do -0,4 proc. wobec oczekiwań na poziomie -0,6 proc.

Reklama

Na parach złotówkowych, do godziny 14:30, nie działo się nic wartego odnotowania. Poranek ustawił EUR/PLN pomiędzy 4,5250 a 4,54, i jakieś większe zmiany wynikały raczej z ruchów na głównej parze walutowej i dotyczyły poziomu USD/PLN. Przedział wahań wynosił tutaj 3,32-3,37. O 14:30 przez rynek przeszło spore zlecenie kupna walut. Ponieważ większe obroty nie zdarzają się ostatnio zbyt często wywołało ono wstrząsy wtórne i przez ostatnie 2 godziny widać było wyłącznie wspinaczkę. EUR/PLN dotarł, a nawet przebił 4,62, a więc uwzględniając wczesne godziny handlu znowu dzień zamyka się z 10-groszowym przedziałem wahań. USD/PLN nie przesunął się aż tak bardzo, ponieważ odbywało się to w tym samym czasie co mocny ruch na eurodolarze. W zasadzie nie osiągnął nawet dziennego maksimum i dzień kończy w okolicach 3,3650. Dziś nie było żadnych danych na rynku Polskim, natomiast został opublikowany protokół z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej (na którym RPP stwierdziła iż nasza waluta jest poniżej kursu równowagi - wtedy EUR/PLN był w okolicach 4,80). Faktycznie Rada wiele dyskutowała o wpływie kursu na różne aspekty gospodarcze, zarówno od strony konsumentów, eksporterów, importerów, banków jak i całego PKB i budżetu państwa. Najważniejsze 2 zdania w tej materii to: 'Rada omawiała również kwestie dotyczące stosowania instrumentów bezpośrednio wpływających na kurs złotego?', 'Rada uznała także, że sytuacja na rynku walutowym może uzasadniać zastosowanie instrumentów bezpośrednio wpływających na kurs złotego.'

Jarosław Karpiński

Sprawdź bieżące notowania walut na naszych stronach

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: Okami | OCZ | oczy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »