Wspólny front przeciw Chinom?

"New York Times" pisze w poniedziałek o dążeniu USA do nakłonienia Chin, by pozwoliły na wzrost kursu swej waluty, juana. Gazeta odnotowuje, że Waszyngtonowi trudno tu jednak pozyskać Europę dla wspólnego frontu.

"NYT" informuje, że na prywatnej kolacji, która odbyła się w piątek w waszyngtońskiej ambasadzie Kanady, rozmawiali o tym przedstawiciele G7. Amerykański minister finansów Timothy Geithner wzywał swych kolegów z Europy, Kanady i Japonii, by pomogli w wywieraniu presji na Chiny w kwestii juana. Jednak następnego dnia doroczne obrady Międzynarodowego Funduszu Walutowego zakończyły się przyjęciem "letniego" oświadczenia, jedynie krótko i pośrednio nawiązującego do kwestii nierównowagi kursów walut.

Zdaniem "NYT" ten kontrast między narastającymi obawami w związku z chińską polityką walutową a ostrożną reakcją oficjalną pokazuje, jak trudno jest obecnie dwa lata po rozpoczęciu się kryzysu finansowego, o międzynarodową współpracę gospodarczą. "NYT" dodaje, powołując się na niesprecyzowane bliżej osobistości oficjalne, że kryzys spowodował "przesunięcie się wpływów" od państw najbogatszych w kierunku Azji i Ameryki Łacińskiej, których gospodarki poradziły sobie z recesja znacznie lepiej niż USA, Europa i Japonia.

Reklama

"Dotarliśmy do kresu modelu, w którym siedem rozwiniętych gospodarek może bez krajów wschodzących podejmować decyzje w imieniu świata - cytuje gazeta jednego z uczestników weekendowych rozmów, nie wymieniając go z nazwiska.

- Czy nam się to podoba, czy nie, po prostu musimy to zaakceptować". "Inne kraje nie chcą już akceptować, że USA są najlepiej zorientowane w sprawach polityki gospodarczej, a jednocześnie rynki wschodzące stają się coraz bardziej wpływowe i niezależne" - uważa były główny ekonomista MFW Kenneth S. Rogoff.

"NYT" odnotowuje, że "generalnie światowi przywódcy zgadzają się, że poprawa stabilności gospodarki globalnej wymaga skorygowania nierównowagi między krajami-wierzycielami, takimi jak Chiny i Niemcy, a krajami-dłużnikami, takimi jak USA i W. Brytania".

Skorygowanie tej nierównowagi pomoże, jak twierdzą niektórzy ekonomiści, w tworzeniu miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych oraz zmniejszy ryzyko inflacji w Chinach.

"NYT" pisze, że generalnie rzecz biorąc Europejczycy zajmują jednak znacznie bardziej pojednawcze niż USA stanowisko wobec Chin. Francuska minister gospodarki Christine Lagarde powiedziała w sobotę: "Nie jest pomocne posługiwanie się wojowniczymi oświadczeniami, gdy w grę wchodzą sprawy walut, czy handlu". Najgorszy etap kryzysu już minął i wiele krajów troszczy się teraz bardziej o własne gospodarki, nie odczuwając pilnej potrzeby współdziałania z innymi - uważa "New York Times".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: times | york | NEW | The New York Times | new york | China | USA | FRONT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »