W oczekiwaniu na szczyt Unii Europejskiej

Weekend nie zmienił obrazu rynku euro/dolara. Wspólna waluta nadal pozostaje poniżej średnioterminowego trendu wzrostowego. Piątkowe doniesienia, iż EBC zdecydował się poluzować wachlarz instrumentów, jakie banki komercyjne będą mogły wykorzystywać w celu refinansowania się w banku centralnym, tylko na chwilę pomogły wspólnej walucie.

Weekend nie zmienił obrazu rynku euro/dolara. Wspólna waluta nadal pozostaje poniżej średnioterminowego trendu wzrostowego. Piątkowe doniesienia, iż EBC zdecydował się poluzować wachlarz instrumentów, jakie banki komercyjne będą mogły wykorzystywać w celu refinansowania się w banku centralnym, tylko na chwilę pomogły wspólnej walucie.

Po co miesięcznym posiedzeniu EBC poświęconemu kwestiom niezwiązanym z polityką pieniężną, podano, iż "(...) Rada Prezesów ECB obniżyła próg ratingowy oraz zmieniła kryteria kwalifikacji papierów wartościowych zabezpieczonych na aktywach (ABS)". Decyzję ECB skrytykował niemiecki Bundesbank, co nigdy wcześniej nie miało miejsca.

Nastroje niewiele poprawiły też wezwania do zacieśniania współpracy i działań mających przełamać kryzys po spotkaniu Wielkiej Czwórki. Kanclerz Niemiec A.Merkel powiedziała po zakończeniu szczytu włosko-niemiecko-francusko-hiszpańskiego, że uczestnicy spotkania zgodzili się w sprawie podatku od transakcji finansowych. Prezydent Francji F.Hollande poinformował z kolei, że jednym z tematów nieformalnych rozmów w Rzymie była sprawa ewentualnej emisji euroobligacji. Z Kolei prezydent Hiszpanii M. Rajoy oświadczył dziennikarzom, iż wszyscy uczestnicy spotkania chcą "(...) unii politycznej, gospodarczej, bankowej i fiskalnej". Natomiast premier Włoch M.Monti mówił o woli obrony wspólnej europejskiej waluty. Generalnie wyrażono zgodę, by na działania mające na celu stymulację gospodarki strefy euro (a szczególnie jej krajów peryferyjnych) przeznaczyć 130 mld euro.

Reklama

Na decyzję EBC rynek zareagował wzrostem kursu EUR/USD do ponad 1,258 potem pojawiła się realizacja zysków, bowiem piątkowe spotkanie w Rzymie miało wypracować grunt pod zaplanowany na ten tydzień szczyt UE, a wiele jednak wskazuje na to, że najbliższy weekend (28-09.06) nie przyniesie istotnego przełomu. W rezultacie notowania wspólnej waluty ponownie spadły dzisiaj od rana poniżej 1,25 USD.

Tymczasem, nowy grecki rząd koalicyjny przedstawił w sobotę swe stanowisko w sprawie renegocjacji warunków międzynarodowej pomocy finansowej, ratującej Grecję przed bankructwem. Jak doniosła prasa, Ateny będą dążyć do złagodzenie polityki podatkowej, wstrzymanie redukcji zatrudnienia w sektorze publicznym i dalszych cięć płacowych, chcą też odsunięcia o dwa lata terminu realizacji restrykcyjnych przedsięwzięć oszczędnościowych, narzuconych przez międzynarodowych kredytodawców. W poniedziałek w Atenach oczekiwani są inspektorzy tzw. Trojki, czyli Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Jak powiedział przewodniczący KE J-M. Barroso ich zadaniem będzie ocena tego, co już zostało zrobione i co pozostaje do zrobienia w kwestii podstawowych reform, wymaganych od Grecji w zamian za międzynarodową pomoc finansową.

W tym tygodniu należy oczekiwać, że podwyższona zmienność notowań nadal będzie się utrzymywała. W weekend ma odbyć się szczyt UE, a to oznacza, że przed nami kolejne pięć dni wyczekiwania. Niewykluczone, że im bliżej będzie szczytu, tym zintensyfikuje się gra pod ewentualne pozytywne wieści. To z kolei oznacza, że w przyszły poniedziałek (2.07) możemy zobaczyć zarówno 1,28-1,30 USD, jak i 1,22-1,25 USD za euro. Nadal bowiem na rynku brakuje silnych sygnałów mogących jednoznacznie wyznaczyć średnioterminowe zachowanie się euro/dolara.

Nie tylko informacje polityczne będą w tym tygodniu zaprzątały głowy inwestorów, ale też ich uwaga nadal będzie koncentrowała się na publikacjach makroekonomicznych. W poniedziałek poznamy dane na temat sprzedaży nowych domów w USA (prognoza: 346 tys.). Raczej nie ma perspektyw na poprawę sytuacji makro i kolejne dane napływające na rynek najprawdopodobniej potwierdzą, że światowa gospodarka spowalnia. Utrzymująca się wysoka awersja do ryzyka na szerokim rynku nadal będzie negatywnie wpływać na polski rynek walutowy. Na silne umocnienie złotego raczej zatem nie ma co liczyć i jak wskazywaliśmy w Tygodniku Rynkowym mało prawdopodobne jest, by kurs EUR/PLN zdołał zejść poniżej 4,20 w najbliższym czasie. Natomiast wciąż nie spada ryzyko wzrostu euro do 4,30 PLN, a co więcej przy dalej pogarszających się nastrojach, szybko możemy być świadkami testu oporu na 4,40-4,42 PLN za euro. W poniedziałek od rana kurs EUR/PLN oscyluje w okolicach 4,27 za USD/PLN 3,41.

W piątek prezes BGK - Dariusz Daniluk - powiedział jednak, iż "BGK na rynku walutowym i długu jest był i będzie obecny" oraz podkreślił, że "jeżeli możemy zmniejszyć komfort spekulantów to będziemy to czynili". Można zatem spodziewać się, że po przełamaniu 4,40 PLN za EUR aktywność banku może się nasilić.

Joanna Bachert, Biuro Strategii Rynkowych PKO Banku Polskiego

PKO Bank Polski S.A.
Dowiedz się więcej na temat: wspólna waluta | szczyt unii europejskiej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »