Poniedziałek - i co dalej?

Zgodnie z tym, co sugerowaliśmy pod koniec minionego tygodnia, wysoki eurodolar skorygował nieco swój kurs, ale przecież nie na tyle, by znów znaleźć się w rejonach rzędu 1,08 - 1,09. Bynajmniej - ale faktem jest, że zdążył się nad ranem otrzeć o 1,1080-85, a teraz znajduje się w pobliżu 1,11.

Zgodnie z tym, co sugerowaliśmy pod koniec minionego tygodnia, wysoki eurodolar skorygował nieco swój kurs, ale przecież nie na tyle, by znów znaleźć się w rejonach rzędu 1,08 - 1,09. Bynajmniej - ale faktem jest, że zdążył się nad ranem otrzeć o 1,1080-85, a teraz znajduje się w pobliżu 1,11.

Rynek nie uchwycił jeszcze - i być może przez dobrych kilka dni nie uchwyci - konkretnego trendu. Z jednej strony nadal istnieje ryzyko, że Fed podwyższy już we wrześniu stopy dla dolara, a poza tym ani sytuacja gospodarcza Strefy Euro nie jest bezbłędna, ani też przyszłość Grecji nie jest całkiem klarowna (choć tamtejszy parlament podpisał kompromis z wierzycielami). W każdym razie to są czynniki kontrujące euro, do nich należy też operacja QE. Z drugiej strony, tak naprawdę prawdopodobieństwo podwyżek stóp dla USD jest już dużo niższe niż 2 - 3 tygodnie temu, zwłaszcza jeśli porównywać to z intensywnymi zakupami "zielonych" po słynnej wypowiedzi Lockharta, właśnie sprzed dwóch tygodni.

Reklama

Na razie podtrzymujemy więc hipotezę o konsolidacji gdzieś w zakresie 1,1050-60 - 1,12, z małymi odchyleniami po obu stronach (dopuszczamy je). W każdym razie takie mogą być najbliższe dni. Dziś o 14:30 poznamy indeks NY Empire State z USA, jutro dane z tamtejszego rynku nieruchomości, tj. pozwolenia na budowę domów i rozpoczęte budowy. W środę pojawi się protokół z ostatniego posiedzenia FOMC, który może coś wnieść, a w czwartek kolejne amerykańskie dane z rynku nieruchomości, do tego zaś Conference Board (wyprzedzający) i indeks Fed z Filadelfii.

Mówimy o konsolidacji, ale wykres pozwala też wstępnie wierzyć w rodzący się trend zwyżkowy, będący przedłużeniem fazy wzrostowej we wcześniejszym trendzie spadkowym, trwającym od 18 czerwca i kilka dni temu ostatecznie pokonanym. W takim razie obecne notowania byłyby testem tego nowego, stromego trendu. To oczywiście jest pewien scenariusz, ale wciąż jest dość prawdopodobne, że barierą dla zwyżek będzie okolice 1,12 - 1,1210, szczególnie jeśli tym razem dane z USA będą niezłe.

4,1850-60 na EUR/PLN to wyraz tego, że rynek trochę się zagubił i skonsolidował. Brakuje sił, by ostro przebijać 4,20 oraz 4,2130-50, ale brakuje ich też do tego, by schodzić poniżej 4,12. Na razie bardziej prawdopodobne wydaje się, że rynek spróbuje podwyższyć notowania o ok. 1 - 1,5 grosza, ale opory zdają się być relatywnie mocne. Zresztą nawet przy takiej próbie (czy też po takiej próbie) złotemu może pomóc dość niska rentowność 10-letnich obligacji, na poziomie 2,802 proc. Poziom ten może okazać się wsparciem dla odbicia, ale wykres pozwala też wierzyć w to, że odbicie nastąpi dopiero przy 2,765 proc. (patrząc na minima rentowności z maja). Niska rentowność obligacji świadczy o stosunkowo dużym popycie na nie, a na to potrzeba złotówek, to klarowne.

Na USD/PLN sprawdził się nasz pogląd, że wartości z końca tamtego tygodnia były dobre do zakupów dolarowych, przynajmniej jeśli kogoś gonił czas. Teraz mamy już nie 3,75 - 3,76, a raczej 3,7725-30. Można się tu doszukiwać lokalnego oporu, kolejnego zaś gdzieś przy 3,79. W dłuższej perspektywie, gdyby złotemu się nie wiodło, mamy w osiągalnym zakresie nawet 3,8550. Po drugiej stronie realne jest testowanie 3,70 - 3,71. Mówimy tu oczywiście o perspektywie na cały tydzień lub nawet dłuższej.

Tomasz Witczak

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: Poniedzialek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »