Po fajerwerkach czas na styczniowego kaca?

W ostatnich dniach 2013 r. w notowaniach wielu głównych par walutowych widać było brak większego zdecydowania. Wyjątek stanowiły USD/JPY i GBP/USD, które porzuciły trend boczny i odnotowały nowe szczyty w ramach cyklu.

W ostatnich dniach 2013 r. w notowaniach wielu głównych par walutowych widać było brak większego zdecydowania. Wyjątek stanowiły USD/JPY i GBP/USD, które porzuciły trend boczny i odnotowały nowe szczyty w ramach cyklu.

W rezultacie kurs GBP/JPY kontynuował swój zaskakujący marsz w górę, by dziś rano znaleźć się ponad 400 pipsów powyżej poziomu zamknięcia z 24 grudnia. Z kolei USD/JPY po raz pierwszy od października 2008 r. na chwilę wyjrzał ponad 105,00. Zachowanie par jena japońskiego odzwierciedlało spektakularne wydarzenia okresu świątecznego w sektorze aktywów ryzykownych - w ostatnim dniu giełdowym fantastycznego roku 2013 indeks S&P500 osiągnął poziom blisko 1850 pkt. Zarówno ten wskaźnik, jak i indeks Dow Jones Industrials, odnotowały największe wzrosty w swojej historii. Trudno uwierzyć, by możliwa była dalsza kontynuacja takiego marszu bez przerwy na oddech. Spodziewałbym się więc, że już w tym miesiącu nastąpi co najmniej jakaś znaczna konsolidacja.

Reklama

Nie dziwi zatem, że po szalenie pozytywnym zamknięciu 2013 r., pierwsze dane opublikowane w Nowym Roku - tj. wskaźniki PMI dla przemysłu w Chinach, zarówno ten oficjalny, jak i opracowywany przez HSBC - okazały się rozczarowujące. Ich odczyty były bardzo bliskie poziomu wskazującego na stagnację gospodarczą, co przypomina nam o wyzwaniach napotykanych przez Chiny, zmagające się z przejściem do nowego modelu wzrostu. Goldman Sachs przewiduje, że w 2014 r. PKB Stanów Zjednoczonych będzie rósł szybciej, niż wynikałoby to z dotychczasowego trendu, w tempie ok. 3%, czemu przynajmniej częściowo będzie sprzyjać ograniczone oddziaływanie tzw. "hamulca fiskalnego". Jeśli tak się stanie, z pewnością będzie to w końcu czynnik korzystny dla notowań dolara amerykańskiego w tym roku, chociaż jak na razie w pierwszych jego dniach nie widać na to dowodów (wśród najważniejszych walut wyjątek stanowi USD/JPY).

Wykres: EUR/USD

Można by rozpisywać się o długoterminowych liniach trendu itd. (np. tuż obok gwałtownego skoku z zeszłego tygodnia przebiega opadająca linia trendu, wiodąca od szczytów z 2008 r.), ale najbardziej interesująca jest sytuacja lokalna. Najważniejsze poziomy w najbliższych dniach/tygodniach to obszar powyżej 1,3800, a w dolnej części przedziału wsparcie w okolicach 1,3600/25. Krytyczne znaczenie będą miały wydarzenia w okolicach tych poziomów i w momencie ich przebicia.

Dziś należy zwrócić uwagę na ostateczne korekty wskaźników PMI dla strefy euro oraz ISM dla amerykańskiego sektora wytwórczego. Chociaż jeśli chodzi o USA, to moim zdaniem ciekawsze będą cotygodniowe statystyki wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, które ostatnio wykazują niepokojącą dynamikę. Ważny będzie też odczyt wskaźnika ISM dla sektora pozaprzemysłowego, który poznamy w poniedziałek. Po odnotowanym w listopadzie pięciomiesięcznym minimum kontynuuje on trend spadkowy, zupełnie nieprzystający do zapowiadanej na ten rok poprawy sytuacji pod względem konsumpcji/wzrostu w USA.

Statystyki publikowane przez Stany Zjednoczone oraz pierwsze w tym roku posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego (EBC), zaplanowane na przyszły czwartek, będą miały kluczowe znaczenie dla określenia kierunku notowań EUR/USD na najbliższych kilka miesięcy.

Obecny poziom kursu tej pary wydaje się boleśnie podwyższony, ale jeśli EBC nadal będzie tak mało aktywny, a dane napływające z USA nie będą bardzo pozytywne, nieustannie grozi nam jeszcze jedna wycieczka w górę, a następnie konfrontacja z rzeczywistością. Podejrzewam, że jeśli EUR/USD przekroczy poziom 1,4000, szybko pojawi się silny bunt ze strony państw z południa Europy, być może w sojuszu z Francją - taki kurs wymiany wspólnej waluty (a nawet, tak naprawdę, jego obecny poziom) jest dla tych krajów zabójczy. W 2014 r. EUR/USD powinien zejść niżej, ale czy spadki zaczną się na obecnym poziomie, czy z jeszcze większych wysokości, na które ta para dojdzie w styczniu?

Bądźcie ostrożni

John Hardy, Saxo Bank

Saxo Bank
Dowiedz się więcej na temat: wyjątek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »