Październik na rynkach walutowych - tsunami nie ominęło walut

Miniony miesiąc postawił przed poważnym testem wiele zależności, które przez ostatnie miesiące rządziły na rynkach walutowych. W momencie, gdy nie jesteśmy w stanie sobie odpowiedzieć na pytanie ile dana waluta rzeczywiście jest warta w wyrażeniu każdej innej waluty, to właśnie "standardowe" zależności mają z reguły kluczowe znaczenie.

Miniony miesiąc postawił przed poważnym testem wiele zależności, które przez ostatnie miesiące rządziły na rynkach walutowych. W momencie, gdy nie jesteśmy w stanie sobie odpowiedzieć na pytanie ile dana waluta rzeczywiście jest warta w wyrażeniu każdej innej waluty, to właśnie "standardowe" zależności mają z reguły kluczowe znaczenie.

Te zależności to umacnianie się jena w czasach zwiększonego ryzyka, to silna korelacja pomiędzy euro a funtem i frankiem, to reakcje pary EURUSD na amerykańskie dane, czy też reakcje dolara na zachowanie się giełd. Ile z tych prawd się ostało? Chyba tylko to co działo się na USDJPY było zgodne z tym co zwykle obserwowaliśmy. Para EURUSD stała się bardzo problematyczna. Ucieczka od ryzyka powodowała nie tylko umocnienie jena, ale także mniej intuicyjne umacnianie się dolara wobec innych walut. Ucierpiała również "przyjaźń" euro i franka, który to nie poddał się tak mocnej presji sprzedażowej. Wreszcie rynek walut podwyższonego ryzyka pokazał, iż nie jest tylko marginesem i postawił wiele pytań przed tymi, którzy próbowali sobie odpowiedzieć na początku trzeciej dekady miesiąca dlaczego notowania walut od meksykańskiego peso przez polską złotówkę, na koreańskim wonie kończąc po prostu się załamały.

Same pytania (EURUSD)

Październik był kontynuacją spadków na parze EURUSD. Były one znacznie bardziej dynamiczne i powodowane były również innymi przyczynami niż wcześniej. To sprawia, iż obecny obraz na tej parze walutowej jest wyjątkowo skomplikowany. Przypomnijmy, iż jeszcze w lipcu na EURUSD mieliśmy historyczne maksimum na poziomie 1,6038. Późniejsza przecena była spowodowana takimi czynnikami jak spadki cen ropy, czy problemy europejskiego sektora bankowego, które pokazały dobitnie, iż problem gospodarczy jest obecny po obydwu stronach Atlantyku (podczas gdy wcześniejsza hossa na tej parze często była przypisywana problemom w USA). W październiku te czynniki odeszły w cień, gdyż na pierwszy plan wysunęło się to, co można było określić jako masowa ucieczka od wszystkiego co ryzykowne. Warto zwrócić uwagę na ewolucję tego procesu. Najpierw problem dotyczył tylko wybranych instytucji finansowych, później tych instytucji finansowych, które miały słabsze bilanse (i to niekoniecznie w związku z kredytami hipotecznymi), następnie wszystkich instytucji finansowych, a wreszcie wszystkiego co uważane było za coś mniej niż super bezpieczne. Na rynku walutowym na początku trzeciej dekady oznaczało to nie tylko wyprzedaż takich walut jak forint, peso, czy real, ale także australijski dolar czy właśnie euro, choć w tym ostatnim przypadku ruchy były już znacznie mniej dramatyczne. Minimum na EURUSD zostało osiągnięte 27 października na poziomie 1,2332, po czym euro odrobiło nieco strat. Korekta do poziomu 1,33 była bardzo dynamiczna, ale notowania niemal natychmiast powróciły poniżej 1,30, co oznacza, że to ciągle sprzedający mają przewagę na rynku. Patrząc na dynamikę ruchu spadkowego nie można wykluczyć, iż rynek będzie chciał celować w 100% zniesienie hossy z okresu listopad 2005 - lipiec 2008, co oznaczałoby zejście do poziomu zaledwie 1,1630. W krótszym horyzoncie mamy jednak sporo problemów interpretacyjnych. Czy ucieczka do dolara była jednorazowym ewenementem? Czy ewentualne dłuższe odbicie na giełdach będzie pomagać euro, a ewentualne spadki wzmacniać dolara (czyli przeciwność do tego co tradycyjnie obserwowaliśmy)? Jeśli tak miałoby nadal być, to czy dane z USA będą interpretowane na opak, tzn. pozytywne zaskoczenia będą negatywne dla dolara (bo będą powodować wzrosty na giełdach)? Wydaje się, że stare zależności w końcu powrócą, jednak rynek zapewne potrzyma nas jeszcze w niepewności.

Rynek wymusił obniżkę stóp (USDJPY, EURJPY)

Zachowanie się jena przez większą część października nie było zaskoczeniem. Już w minionym miesiącu pisaliśmy o zanikającej korelacji z notowaniami EURUSD. Umocnienie jena względem wszystkich ważniejszych walut było zrozumiałe i dobrze oddawało nastroje na innych rynkach. Gdyby pominąć okres 23-28 października, ruch na parze USDJPY nie byłby nawet tak dramatyczny, zamykając się w przedziale 97,00 - 106,00. Jednak właśnie wspomnianych kilka dni było decydujące, nie tylko dla rynku jena. W tygodniu kończącym się 24 października inwestorzy pozbywali się większości aktywów uciekając m.in. do amerykańskich papierów skarbowych, ale przede wszystkim do jena. W ostatni dzień tygodnia ruch ten przybrał już paniczne formy i pociągnął za sobą spadek notowań na USDJPY do poziomu 90,90. Wydane w weekend oświadczenie G7 o niepożądanych ruchach w kursach walut na wiele się nie zdało, jednak rynek odwrócił się po spekulacjach odnośnie obniżki stóp procentowych w Japonii. Ta rzeczywiście nastąpiła - pod koniec miesiąca główna stopa została obniżona z 0,5% do 0,3%. Podczas gdy rządy wielu krajów uważanych za rynki rozwijające się drżały obserwując jak ich waluty tracą w oczach, Bank Japonii musiał szacować skutki coraz mocniejszego jena dla krajowych eksporterów, którzy i tak musieli liczyć się z niższym popytem. Same spekulacje o tej obniżce nie tylko odwróciły kierunek zmiany notowań jena, ale także miały spory wpływ na zmianę ogólnego sentymentu rynkowego. Warto odnotować, iż z powodu odwrócenia się zależności między EURUSD i USDJPY niezwykle duża zmienność notowana była na parze EURJPY. W okresie 20 - 27 październik notowania pary obniżyły się z poziomu 139,00 do 113,50, aby przed końcem miesiąca znów wzrosnąć powyżej 130,00.

Funt tracił najsilniej - nie po raz pierwszy (GBPUSD)

W październiku funt tracił na wartości jeszcze bardziej niż euro i to pomimo faktu, iż waluta ta jest pod presją sprzedających już od okrągłego roku. Notowania pary GBPUSD na początku miesiąca wynosiły jeszcze 1,7840, a 24 października było to już zaledwie 1,5264. Przed końcem miesiąca funt, podobnie jak inne waluty europejskie , odrobił część strat i na początku listopada notowania oscylują wokół poziomu 1,60. Tak silne spadki w przypadku funta to nie tylko efekt typowej zależności z euro, ale także obraz makroekonomiczny, który ciągle negatywnie zaskakuje. PKB Wielkiej Brytanii w trzecim kwartale obniżyło się aż o 0,5% q/q, i ten czynnik dodatkowo zaszkodził brytyjskiej walucie. Mimo to, obecnie rysuje się szansa na nieco większe odreagowanie na tej parze - warunek to dobry sentyment na rynkach akcji.

Frank bardziej odporny (USDCHF)

O ile funt tracił w październiku więcej niż euro, frank szwajcarski zachowywał się znacznie lepiej. Maksymalna przecena od poziomu z początku miesiąca (1,1160) nie sięgała 6% i zaprowadziła notowania pary do poziomu 1,1762. Lepsze zachowanie się franka można tłumaczyć przede wszystkim jego renomą waluty względnie bezpiecznej. Można było to obserwować szczególnie 24 października, kiedy frank zyskiwał wobec dolara, podczas gdy funt i euro były wyprzedawane. Taka zależność funkcjonować będzie jednak raczej głównie w momentach kryzysowych, w innych przypadkach należy spodziewać się kontynuacji wyraźnej zależności z notowaniami euro.

Chwile próby dla złotego (USDPLN, EURPLN, CHFPLN, GBPPLN)

Październik przyniósł prawdziwą przecenę na rynku złotego. Choć ostatecznie złoty stracił wobec dolara nieco ponad 10%, zaś w relacji do euro 6%, nie oddaje to dramaturgii, która ogarnęła rynek pod koniec miesiąca. Generalnie miniony miesiąc należałoby podzielić na dwa okresy: pierwsze dwie dekady jako okres pierwszy i ostatnie dziesięć dni jako okres drugi. W pierwszym okresie obserwowaliśmy systematyczne osłabianie się złotego, spowodowane równie systematycznymi spadkami na parze EURUSD. W tym czasie notowania USDPLN wzrosły z poziomu 2,41 do 2,63, EURPLN z 3,39 do 3,54, zaś CHFPLN z 2,15 do 2,32. Choć mogło to nieco niepokoić, nie było w tym nic nadzwyczajnego - z dokładnie odwrotnych przyczyn złoty zyskiwał w pierwszej połowie roku. To co nadzwyczajne wydarzyło się w drugim okresie. Ucieczka w kierunku dolara i jena odbiła się na złotym bardzo mocno. Wysoka niepewność i relatywnie niski poziom płynności rynku potęgowały skalę przeceny. W szczytowym okresie notowania USDPLN sięgały 3,15, EURPLN 3,99, CHFPLN 2,73, zaś GBPPLN 5,05. Traciły również inne waluty z segmentu rynków wschodzących, jednak momentami złoty był na czele tego "peletonu" i tracił nawet więcej niż forint, któremu pomóc próbował Bank Węgier podnosząc stopy procentowe. Tak silna utrata wartości to efekt przynależności do koszyka walut wschodzących, ale także faktu, iż złoty był jedną z niewielu walut, która tak konsekwentnie zyskiwała na wartości od kilku lat. Fakt, iż straty zostały niemal całkowicie odrobione jeszcze przed końcem miesiąca pokazuje, iż ruch ten nie miał związku z niczym co dzieje się w naszym kraju i w kolejnych tygodniach notowania będą zależeć już głównie od zmian na EURUSD. Październik dał nam jednak bardzo ważną lekcję - w okresach kryzysowych silne fundamenty mogą nie wystarczać a nad pod presją mogą być znacznie bardziej rozwinięte gospodarki jak Korea Południowa, czy nawet Australia.

Przemysław Kwiecień

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: frank szwajcarski | notowania | ucieczka | złoty | tsunami | waluta | waluty | funt brytyjski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »