Greckie przepychanki

Minister Schauble przyznał dzisiaj, że rozmowa podczas której przedstawiciel Międzynarodowego Funduszu Walutowego podczas kwietniowego spotkania z Eurogrupą miał "tłumaczyć", że MFW może wstrzymać wypłatę 3,5 mld EUR transzy dla Grecji, jeżeli europejscy wierzyciele nie zgodzą się na redukcję greckiego zadłużenia, nigdy nie miała miejsca.

Minister Schauble przyznał dzisiaj, że rozmowa podczas której przedstawiciel Międzynarodowego Funduszu Walutowego podczas kwietniowego spotkania z Eurogrupą miał "tłumaczyć", że MFW może wstrzymać wypłatę 3,5 mld EUR transzy dla Grecji, jeżeli europejscy wierzyciele nie zgodzą się na redukcję greckiego zadłużenia, nigdy nie miała miejsca.

To nie dziwi -bo, to Europa miałaby ponieść największy koszt tego "strzyżenia". Rynek to dementi jednak kupił - w efekcie euro uniknęło dzisiaj większej przeceny. Dziwi jednak nieco fakt braku większej reakcji na kolejne informacje, że do posiedzenia Eurogrupy 11 maja nie uda się osiągnąć porozumienia w negocjacjach wierzycieli z Grecją. Dodatkowo przedstawiciele Komisji Europejskiej mieli nieoficjalnie przyznać, że przedstawione przez nich dzisiaj prognozy gospodarcze dla Grecji są zbyt... optymistyczne, a kraj najprawdopodobniej będzie musiał się zmierzyć ze spiralą recesji i ponownego wzrostu zadłużenia.

Reklama

W rozmowach z Grecją mamy, zatem pat, a ostatnie zmiany w zespole negocjacyjnym po stronie greckiej nie wniosły wiele, skoro nie ma zgody na bardziej radykalne ciecia wydatków, których domagają się wierzyciele.

Brak większej reakcji rynku na informacje z Grecji można tłumaczyć tym, że inwestorzy przyzwyczaili się już do tego, że "grecki serial" trwa cały czas. Tylko, że kiedyś musi się zakończyć. Europejscy decydenci wykonali na przestrzeni ostatnich miesięcy niezłą wizerunkową robotę, co sprawiło, że rynek kupił to, że bankructwo Grecji nie będzie równoznaczne z opuszczeniem strefy euro, a potencjalny finansowy chaos nie rozleje się na inne kraje. Pytanie, jednak, czy należy w to bezkrytycznie wierzyć?

Dzisiaj rynek otrzymał mieszane dane z USA. Deficyt handlowy na poziomie 51,37 mld USD w marcu to sygnał, że PKB w I kwartale, który wyniósł zaledwie 0,2 proc. w ujęciu zanualizowanym może zostać zrewidowany w dół. Niemniej już ISM dla usług za kwiecień zaskoczył pozytywnie rosnąc do 57,8 pkt. z 56,5 pkt. w marcu. Niemniej dolar po lepszym starcie rano w kolejnych godzinach słabł. Widać, że rynek ma jednak pewne wątpliwości, czy publikowane w najbliższych dniach ważne dane z rynku pracy będą zgodne, lub lepsze od oczekiwań.

W efekcie na EUR/USD mamy dzisiaj mocne odbicie, chociaż w szerszym kontekście wcale nie jest powiedziane, że strefa wsparcia 1,1051-96 spełni swoje zadanie. Ważny opór to teraz okolice 1,12.

Marek Rogalski

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: waluty | przepychanki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »