Gwiazdowski mówi Interii. Odc. 56: Spór o Trybunał Konstytucyjny. Kto pamięta, od czego się zaczęło?

- Jak usłyszałem po raz kolejny o zamachu na Trybunał Konstytucyjny, którego dokonał PiS, i o pomysłach sprzątnięcia tego całego niepraworządnego bałaganu przy pomocy uchwał sejmowych, to doszedłem do wniosku, że jednak trzeba się temu przeciwstawić - mówi Robert Gwiazdowski w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii".

Felietonista Interii Biznes wskazuje, że "w przypadku sporów o wykładnię konstytucji, trudno mówić, że coś jest kłamstwem, bo interpretacje mogą być różne i trzeba się na te interpretacje mierzyć".

- Niestety nie ma z kim, dlatego że interpretatorzy Konstytucji wygłaszają swoje interpretacje Konstytucji tak jak ja dziś będę wygłaszać swoją z katedry. Aczkolwiek, bardzo chętnie bym z kimś na ten temat podyskutował, żeby usłyszeć jakie są kontrargumenty na moje argumenty. Nie jakie są ich argumenty, bo ja je doskonale znam - mówi Gwiazdowski.

Argument z Trybunałem Konstytucyjnym jest taki - przypomina - że TK w wyroku z 3 grudnia 2015 r. w sprawie o sygnaturze K 34/15 stwierdził, że został wybrany niezgodnie z Konstytucją. A dokładniej, że niektórzy sędziowie zostali wybrani niezgodnie z Konstytucją.

Reklama

- Jakby się wczytać w wyrok to nic takiego tam nie jest napisane. A jakby się wczytać w wyrok następny, dotyczący tej samej sprawy (K 35/15), w którym sprawę umorzono, to się okaże, że w sprawie wyboru sędziów TK, to Trybunał Konstytucyjny tak naprawdę nigdy się nie wypowiedział. On się wypowiedział w sprawie zgodności z Konstytucją przepisów ustawy z dnia 25 czerwca 2015 r. Tylko że ona już nie obowiązywała, dlatego że PiS ją zdążył zmienić. A wszystko zaczęło się latem 2013 r. - tłumaczy autor podcastu video.

"Musimy się cofnąć w czasie"

To wtedy, latem 2013 r. - mówi Gwiazdowski - Donald Tusk przymierzał się do wyjazdu do Brukseli, a wśród liderów PO trwały przymiarki do schedy po premierze. - Ożywił się wówczas prezydent Komorowski (...) W lipcu 2013 r. wniósł do Sejmu, jako własny, zupełnie nowy projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Wniósł jako własny, aczkolwiek nikt nie ukrywał, że projekt został przygotowany przez sędziów TK. PiS zrobił z tego wielki dramat. Ja bym z tego żadnego dramatu nie robił, bo to jest normalne, że w takiej sprawie postulują różne rozwiązania ci, którzy mają z tym bezpośrednio do czynienia, a nie osoby zupełnie z zewnątrz. Nie daj Boże jeszcze posłowie, nie daj Boże jeszcze nie prawnicy - kontynuuje Gwiazdowski.

- Ja to mam wiele przeciwko temu, żeby projekty ustaw o służbach specjalnych pisały służby specjalne, czy żeby policja pisała ustawy o Policji, czy prokuratura o prokuraturze. Z sędziami, trybunałami jest inaczej - sądy i trybunały mają bronić praw obywateli - dodaje.

Jeszcze w lipcu 2013 r. obyło się pierwsze czytanie projektu i "powędrował on do szuflady marszałka Sejmu". - Tak zwanej już wtedy zamrażarką. I sobie tam leży prawie dwa lata i nic się z nim nie dzieje. Ustawa nie jest ani pilna, ani ważna. Ona się ważna okazała dopiero w czerwcu 2015 r. W kwietniu 2015 r. zaczynają się prace nad tą ustawą jak zmieniają się sondaże wyborcze, z których wynika, że Platforma większości to już raczej mieć nie będzie w Sejmie kolejnej kadencji. W maju Sejm uchwala ustawę o TK po wielu kontrowersjach miedzy platformą a PiS-em. Ciekawe może być jedno: ustawa zostaje uchwalona po wygranych wyborach przez Dudę. I Duda mówi w Sejmie, prosi w zasadzie, żeby się Sejm mijającej kadencji nie spieszył z uchwalaniem kontrowersyjnych aktów prawnych. Ale... się spieszy - przypomina autor felietonu.

27 maja Sejm tę ustawę uchwala. W Senacie prace też były ekspresowe, po czym 25 czerwca 2015 r. jest nowa ustawa. - Bez tej ustawy PO w 2015 r. nie mogłaby wybrać ani jednego sędziego TK. Terminy się nie spinały, bo kadencja ustępujących sędziów kończyła się po nowych wyborach parlamentarnych. Wybory wygrał PiS i zdobył samodzielną większość, ale wcześniej 8 października (wybory były 25 października) Sejm wybrał pięciu sędziów TK. I w taki to magiczny sposób mieliśmy ich 20, mimo że Konstytucja mówi o 15. Mieliśmy 15 plus pięciu oczekujących na objęcie urzędu - mówi Gwiazdowski.

Jeszcze przed wyborami grupa posłów PiS złożyła do TK wniosek o stwierdzenie niezgodności z Konstytucją ustawy z dnia 25 czerwca 2015 r. Tylko po wyborach grupa posłów PiS wycofała ten wniosek. - I tu mamy pierwszą ciekawostkę. Otóż, wniosek posłów PiS jest z 23 października, natomiast prezes TK 4 listopada wyznacza termin posiedzenie TK w tej sprawie na 25 listopada. Miesiąc, ponad od złożenia wniosku. Wyznacza skład pełny do rozpoznania tej sprawy. Sprawa ma sygnaturę TK 29/15. Po cofnięciu wniosku przez grupę posłów PiS, TK w pełnym składzie mógł odesłać nową grupę posłów PiS na tzw. drzewo. Z bardzo prostego powodu: to nie była ta sama grupa posłów, Sejm był już innej kadencji, a więc nie można było postawić znaku identyfikującego wnioskodawców z tymi, którzy wniosek wycofywali. Oczywiście, kwestia kontrowersyjna, tylko gdyby się tak stało, sprawę mielibyśmy jasną 25 listopada, a tak się lawina rozpędziła - opisuje Gwiazdowski.

Na posiedzeniu 25 listopada TK sprawę umorzył, uznając że wniosek został cofnięty skutecznie. Jednakże w dniu 10 listopada 2015 r. marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, przedstawiła trybunałowi stanowisko Sejmu, w którym napisała, że ustawa jest absolutnie zgodna z Konstytucją.

Po co nam w ogóle Trybunał Konstytucyjny?

- Ciekawe jak to się stało, że 17 listopada grupa posłów PO wniosła do TK wniosek o stwierdzenie niezgodności tej ustawy z Konstytucją. Czy 10 listopada marszałek Sejmu, aktualnie marszałek Senatu, już nie miała większości posłów za sobą aby stwierdzić, że ustawa z 25 czerwca jest zgodna z konstytucją? Ale nic to... 19 listopada, dwa dni po wniesieniu wniosku, prezes TK wyznacza termin rozprawy na 3 grudnia. Tym razem się spieszy. Trybunał ma orzec w składzie pełnym. Tylko taki skład się nie daje skomponować, więc zbierają się sędziowie TK i mówią "machniemy w pięciu" - zauważa Gwiazdowski.

- I tu się rodzi pytanie: po jaki grzyb w ogóle jest ten Trybunał Konstytucyjny? To jest bardzo dobre pytanie, bo TK został powołany do życia w czasach komunistycznych, jak gen. Jaruzelski postanowił ocieplić swój wizerunek dyktatora i stworzyć trybunał, który miał bronić praw obywateli - przypomina i dodaje, że twórcy Konstytucji 1997 r. nie wycofali się z tego rozwiązania powołując się na tradycję europejską. Gwiazdowski tłumaczy, że przed okropieństwami II wojny światowej, trybunałów konstytucyjnych w Europie w ogóle nie było. - (...) Trybunał konstytucyjny ma blokować większość sejmową, która może chcieć uchwalić ustawę sprzeczną z konstytucją. Z konstytucją w której jest zbiór pewnych zasad, które można nazwać prawami natury (...) - mówi.

Gwiazdowski wskazuje także, że między 1997 r. a 2015 r. istniała "permanentna "nawalanka" między Sądem Najwyższym, NSA a TK.

Trybunał Konstytucyjny w 2015 r. Co się wówczas wydarzyło?

Przypomnijmy, że Sejm VIII kadencji, zdominowany przez PiS uznał, że uchwały Sejmu VII kadencji, zdominowanej przez PO, o powołaniu sędziów TK, nie mają mocy prawnej. - Wybrał swoich sędziów TK. I teraz: po wygaśnięciu kadencji tej piątki sędziów, która wiadomo było, że wygaśnie w 2015 r., prezydent Duda miał na biurku uchwały o powołaniu 10 sędziów TK. Pięciu przez Sejm VII kadencji i pięciu przez Sejm VIII kadencji. Co oznacza, że prezydent Duda miał podjąć decyzję - którzy są wybrani właściwie. Jakie miał możliwości? - pyta Gwiazdowski.

Jak tłumaczy: mógł przyjąć ślubowanie od wszystkich pięciu wybranych przez Sejm VII kadencji, albo od wszystkich pięciu przez Sejm VIII kadencji, albo jakoś pomieszać. Nie mógł podzielić sprawiedliwie, trzeba było 3 do 2 albo 4 do 1.

- Są takie głosy, że prezydent powinien przyjąć ślubowanie od tych trzech powołanych przez Sejm VII kadencji i od 2 powołanych przez Sejm VIII kadencji. To znaczy, że prezydent miał prawo zdecydować. Tu się od razu pojawia stwierdzenie, że prezydent nie miał takiego prawa. Takie prawo zdecydowania to miał TK. Trybunał w niepełnym składzie... I tu pojawiła się koncepcja sędziów dublerów, że 3 spośród 5 wybranych przez Sejm VIII kadencji zdublowało trzech prawidłowo wybranych sędziów przez Sejm VII kadencji. TK w słynnym wyroku K 34/15 orzekł był bowiem, że ta ustawa z czerwca jest zgodna z Konstytucją w zakresie w jakim dotyczy części sędziów. Czyli TK orzekając o ustawie z 25 czerwca w grudniu stwierdził tylko tyle, że zgodność bądź niezgodność tych przepisów z Konstytucją 1997 r. zależy od zdarzenia przyszłego i niepewnego. Jakby prezydent Duda pierwsze posiedzenie Sejmu VIII kadencji zwołał na 5 listopada, to by zgodnie z tym wyrokiem wszyscy sędziowie do TK wybrani przez Sejm VII kadencji byli dublerami, byli wybrani nielegalnie - mówi Gwiazdowski.

Więcej w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii"

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »