"Times": Możliwy powrót pozwoleń na pracę i wiz dla imigrantów?
Dziennik "The Times" poinformował w środę, że brytyjski rząd bierze pod uwagę wprowadzenie pozwoleń na pracę oraz wiz dla imigrantów przyjeżdżających w przyszłości do Wielkiej Brytanii. Szczegółowe plany mają być przedstawione latem.
Według informacji gazety premier Theresa May zleciła szefowej MSW Amber Rudd, ministrowi ds. pracy i emerytur Damianowi Greenowi i ministrowi ds. Brexitu Davidowi Davisowi przygotowanie nowych przepisów, które miałyby wejść w życie po opuszczeniu przez kraj UE. Efekt ich pracy ma zostać opublikowany w ciągu kilku miesięcy w formie białej księgi, przedstawiającej legislacyjne plany rządu.
Jak podaje "Times", "jedna z wiodących opcji" zakłada wprowadzenie pozwoleń na pracę oraz pięcioletnich wiz pracowniczych, które znacząco ograniczałyby dostęp imigrantów do świadczeń socjalnych. Powołując się na wypowiadającego się anonimowo jednego z ministrów, dziennik podkreślił, że jednym z elementów wdrożenia systemu mają być kontrole przeprowadzane przez pracodawców i właścicieli nieruchomości, a osoby zatrudniające nielegalnych imigrantów lub wynajmujące im mieszkania musiałyby liczyć się z wysokimi grzywnami i karami pozbawienia wolności.
Zgodnie z nowymi badaniami opinii społecznej, które przeprowadził na zlecenie "Timesa" ośrodek YouGov, 65 proc. Brytyjczyków uważa, że poziom imigracji do Wielkiej Brytanii jest zbyt wysoki, a 56 proc. opowiada się za wprowadzeniem całkowitego lub częściowego zakazu imigracji dla nisko wykształconych migrantów. Jednocześnie aż 72 proc. respondentów popiera przyjmowanie studentów zagranicznych, którzy płacą za swoje studia, a 71 proc. popiera przyjmowanie migrantów, którzy mają wyższe wykształcenie i szukają wysoko wynagradzanej pracy. Premier May rozpocznie formalny proces dwuletnich negocjacji w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej w środę 29 marca.
Z Londynu Jakub Krupa
..............................
W połowie stycznia premier May zapowiedziała, że W. Brytania wraz z wyjściem z Unii Europejskiej opuści także wspólny rynek UE i będzie chciała wynegocjować nowe porozumienie o wolnym handlu ze Wspólnotą, bez zachowania dotychczasowych czterech swobód.
Na początku lutego rząd w Londynie opublikował z kolei tzw. białą księgę, która m.in. opisuje proponowany proces przeniesienia unijnej legislacji do prawa brytyjskiego, co ma uspokoić pracodawców zaniepokojonych zmianami w przepisach. Dokument zawiera też zobowiązanie do znaczącego ograniczenia imigracji przy jednoczesnej "konieczności zrozumienia potencjalnego wpływu proponowanych zmian na różne części W. Brytanii", a także deklarację chęci wyjścia z unii celnej i podpisywania nowych, niezależnych od UE umów celnych przez władze w Londynie.
Brytyjski rząd powtórzył, że jest gotów do złożenia gwarancji dotyczących przyszłych praw 3,8 mln obywateli innych państw członkowskich Unii Europejskiej - w tym, co zaznaczono, znacznej populacji Polaków - "tak szybko, jak będzie to możliwe", pod warunkiem uzyskania podobnych gwarancji dla Brytyjczyków na kontynencie.
Z kolei unijna "27" kilkakrotnie wskazywała, że dostęp do rynku wewnętrznego możliwy będzie jedynie przy zachowaniu wszystkich czterech unijnych swobód, łącznie z możliwością przemieszczania się i podejmowania pracy w każdym z krajów wchodzących w skład jednolitego rynku.
Europejska prasa zwraca uwagę, że trudnym tematem w rokowaniach będzie kwestia zobowiązań finansowych Wielkiej Brytanii wobec UE. W poniedziałek "Frankfurter Allgemeine Zeitung", a wcześniej "Financial Times" informowały, że Komisja Europejska obliczyła, że występując z UE Wielka Brytania powinna zapłacić jej ponad 60 mld euro z tytułu wspólnych należności.
Tymczasem premier May zapowiedziała, że z chwilą wystąpienia z unijnego wspólnego rynku Wielka Brytania przestanie przekazywać "ogromne sumy" do budżetu UE. "To jak wyjście do pubu z 27 przyjaciółmi. Zamawiasz kolejkę piwa, ale nie możesz wyjść, jeśli impreza trwa. Jednak musisz zapłacić za kolejkę, którą ty zamówiłeś" - mówił na początku lutego rzecznik KE Margaritas Schinas nie potwierdzając jednak dokładnej kwoty.
Przewidziane na dwa lata negocjacje rozwodowe planowo mają się zakończyć w 2019 roku, czyli jeszcze w trakcie trwania obecnej, siedmioletniej perspektywy finansowej UE. Polska już od zeszłego roku głośno mówi o tym, że przed wystąpieniem z UE Wielka Brytania powinna wywiązać się ze wszystkich zobowiązań wobec budżetu UE na lata 2014-2020. Dla naszego kraju, największego odbiorcy środków unijnych z całej "28" to bardzo ważne, tym bardziej, że rachunki dotyczące obecnej perspektywy finansowej będą spłacane jeszcze w 2023 roku, czyli możliwe, że nawet cztery lata po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE.