Czara goryczy się przelała. W fabryce czekolady dojdzie do strajku

Związkowcy "Solidarności" działający przy fabryce koncernu Mondelez w Bielanach Wrocławskich szykują się do pełnego strajku - informuje portalspozywczy.pl. Taki krok jest pokłosiem trwającego od pięciu miesięcy sporu płacowego. Przedstawiciele firmy, która produkuje m.in. czekoladę Milka, nie chcą zgodzić się na podwyżki wynagrodzeń.

Jak informuje branżowy portal, Rada Sekretariatu Przemysłu Spożywczego w NSZZ "Solidarność" wystąpiła z wnioskiem do krajowego prezydium o pozwolenie na organizację strajku w zakładach produkcyjnych koncernu Mondelez. Związkowcy otrzymali odpowiednią akceptację, co może oznaczać, że już niedługo w podwrocławskiej fabryce dojdzie do pełnego strajku.

Na co dzień w fabryce międzynarodowego koncernu produkuje się słodycze takich marek jak Milka, Oreo czy Prince Polo. Jednak w obliczu trwającego już od pięciu miesięcy sporu płacowego na linii pracowników a pracodawcy, płynność pracy zakładu może zostać obniżona. 

Reklama

Pracownicy żądają podwyżek. Spór trwa od maja

Pierwszy wniosek o podwyżki wynagrodzeń związkowcy złożyli w maju br. Jednak odpowiednich ustaleń z pracodawcą w tym zakresie nadal brakuje. Na początku października w ramach protestu pracownicy wraz z członkami "Solidarności" zorganizowali dwugodzinną pikietę pod fabryką, co wpłynęło na częściowe zatrzymanie produkcji.

Jednak pomimo takiego rozwoju wypadków stanowisko pracodawcy pozostaje niezmienione. Choć przedstawiciele koncernu zgodzili się wypłacić wynagrodzenie za czas poświęcony na protest, na ogólne podwyżki dla pracowników nie chcą przystać. Kolejna pikieta pracowników zaplanowana jest na 6 listopada.

"Utknęliśmy w martwym punkcie. Ze strony pracodawcy nie ma woli, aby uniknąć eskalacji konfliktu" - stwierdził szef oddziału "Solidarności" w zakładach Mondelez Jan Szperka, w zamieszczonym poście na Facebooku.

W rozmowie z Portalem Spożywczym głos w sprawie zabrał także Zbigniew Sikorski, przewodniczący Rady SPS w "Solidarność". Powiedział on, że "w wielu europejskich fabrykach firmy Mondelez w ciągu ostatniego roku wybuchały strajki". W jego opinii niezadowolenie pracowników wynika z polityki finansowej koncernu, który znaczną część zysków ma przeznaczać na dywidendy i inwestycje, a nie na poprawę warunków zatrudnienia osób, które wypracowują te wyniki.

Jak podkreśla przedstawicielka firmy, pracodawca pozostaje otwarty na "dialog i konstruktywne rozmowy" ze związkowcami. 

"Uważamy, że nasi pracownicy są naszym najważniejszym zasobem, więc traktujemy ich zgodnie z naszymi wartościami, przestrzegając obowiązującego prawa pracy oraz dokładając wszelkich starań, aby stworzyć im przyjazne miejsce pracy z konkurencyjnymi wynagrodzeniami i benefitami" - wyjaśnia w rozmowie z portalem Katarzyna Jung, odpowiedzialna za komunikację zewnętrzną w koncernie Mondelez.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: strajk | "Solidarność"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »