Prostytucja wciąż żywa

Handel żywym towarem dla działających na terenie całej Europy zorganizowanych grup, jest - zaraz po narkotykach - najlepszym źródłem zysków. Jeden z największych burdeli w Europie znajduje się w madryckim parku Casa del Campo, przy wytwornej, obsadzonej różami Alei Malarza Rosalesa.

Wśród pracujących tu kobiet znalazły się także Arleta, Kaja i Sandra, Polki z okolic Poznania.

Trzy przyjaciółki

Poznały się w szkole średniej, wspólnie przeżywały sukcesy i porażki wchodząc powoli w dorosłe życie. Nie sądziły jednak, że dorosłość może być aż tak brutalna. - Kaja pracowała jako barmanka, to ona poznała Mariolę, kobietę, która obiecała, że pomoże ustawić się w życiu - wspomina Arleta, nerwowo zapalając papierosa. - Dobrze ubrana młoda kobieta, pachnąca markowymi perfumami, my nawet o tym nie marzyłyśmy... Zapewniała, że w Hiszpanii barmanki zarabiają pięć razy więcej, nawet gdy nie znają hiszpańskiego.

Reklama

Pocieszałyśmy się, że będziemy we trzy, a Sandra dość dobrze radzi sobie z angielskim... - w oczach Polki pojawiają się łzy. Od powrotu z hiszpańskiego piekła minął ponad rok, mimo to wspomnienia są bardzo bolesne.

Mariola wręczyła każdej z dziewczyn bilet na samolot i powiedziała, że gdy już się ustawią będą musiały zwrócić koszty przelotu. Na lotnisku w Madrycie czekało małżeństwo podające się za właścicieli restauracji. Oboje koło trzydziestki, wzbudzający zaufanie, grzecznie poprosili o dokumenty w celu załatwienia meldunku. W rzeczywistości byli to członkowie zorganizowanej grupy, prowadzącej sieć domów publicznych na terenie całej Hiszpanii. Polskie przyjaciółki umieszczone zostały w budynku położonym na uboczu, z dala od jakiegokolwiek większego miasta. Nie mogły go opuszczać dopóki nie odrobiły rzekomych kosztów biletu, wyżywienia i zakwaterowania, czyli 2500 euro.

Park dla elity

Po trzech miesiącach upokorzeń, bicia i poniżania zarówno ze strony "pracodawców" jak i niektórych klientów, Polski zostały przeniesione do ekskluzywnego domu publicznego w Madrycie. Zmiana miejsca pracy wiązała się z koniecznością uzupełnienia garderoby, bowiem klienci byli bardziej wymagający. Podczas zakupów towarzyszyła im burdel mama i dwóch "opiekunów", nie było szans na ucieczkę. - Któregoś dnia właściciel burdelu poinformował nas, że uzupełniłyśmy częściowo braki zawodowe i potrafimy zachować się jak wzorowe prostytutki, a więc zostaniemy przeniesione do burdelu o wyższym standardzie. To miała być nagroda... - mówi smutnym głosem Arleta.

Dziewczyny ulokowane zostały na najwyższym piętrze hotelu, po cztery w jednym pokoju. W ciągu dnia świadczyły usługi gościom hotelu, wieczorami wychodziły do parku Casa del Campo. Pracowały średnio po 12-15 godzin, klienci płacili po 20 euro za godzinę, jednak dziewczyny otrzymywały zaledwie 10 proc. - Praca w parku była nagrodą za dobre sprawowanie, wbrew pozorom było łatwiej. Klienci mieli mniejsze wymagania, każdy przychodził w konkretnym celu, nikt nas nie bił za to, że czegoś nie umiemy lub zrobiłyśmy coś źle.

Gdy dniówka, którą przekazywałyśmy burdel mamie przekroczyła 200 euro otrzymywałyśmy premię, czyli 10 proc. kwoty powyżej 200 euro - wspomina Arleta. Oznacza to, że zarabiając w ciągu dnia 300 euro na konto prostytutki trafiało zaledwie 40 euro.

Policja jest bezsilna

- Był słoneczny wtorkowy poranek, nagle do budynku wpadli uzbrojeni policjanci. Krzyki, hałas, płacz kobiet. Uwolniono kilkanaście dziewczyn, które przebywały w pokojach - wspomina Arleta, ciężko wzdychając.

Jak podają statystyki, w ciągu ostatnich trzech lat hiszpańska policja uwolniła 3200 kobiet, które były zmuszane do uprawiania prostytucji przez gangi wyspecjalizowane w handlu żywym towarem. Z pewnością byłoby ich więcej, gdyby nie strach przed obiecaną zemstą "pracodawców". Kobiety odmawiają składania zeznań, a tym samym zamykają sobie drogę do wolności. Trudno bowiem udowodnić, że pracują w domach publicznych pod wyraźnym przymusem, a nie z własnej woli.

Magdalena Przybyła

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »