Praca na "zmywaku" czy może jednak wolontariat?

Czy dzisiejsi 20-latkowie to stracone pokolenie?

- Myślę, że nie jest tak źle. A będzie jeszcze lepiej, jeśli tylko młodzi ludzie nie zafiksują się kompletnie na pomyśle pracy w korporacji i zdobyciu na dzień dobry umowy na czas nieokreślony. To jest dziś po prostu nierealne. Nie można stawiać sobie od razu zbyt wysokich wymagań.

Ale nie można też wiecznie pracować na zlecenie.

- Tak, pewna grupa młodych ludzi zakleszczyła się w ciągu takich umów i ma ich kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt w roku. Jednak najistotniejsze jest to, żeby umowy tymczasowe prowadziły w określonym kierunku. Młodzi powinni wskazywać pracodawcom, że zwiększa się ich doświadczenie zawodowe, wzmacniają kompetencje i po umownych dwóch latach są już w stanie startować z zupełnie innego pułapu.

Tymczasem zdesperowani studenci czy absolwenci chwytają się każdej pracy.

- Ja namawiam młodych ludzi, żeby stawiali sobie ściśle określone cele zawodowe i dążyli do nich małymi krokami. Powinni być konsekwentni, a nie żyć z dnia na dzień. Za podejmowaną pracą musi stać jakiś plan. Oczywiście osobom, które jednocześnie uczą się i pracują, bardzo trudno jest pogodzić wybraną karierę zawodową i studia dzienne. Chyba że w wakacje.

- Na pierwszym, drugim, trzecim roku można myśleć w kategoriach zarobkowych, ale pod koniec studiów decyzje dotyczące pracy powinny być znacznie bardziej rozważne i strategicznie. Dlaczego ktoś pół roku wcześniej nie zorientował się, czy jakaś organizacja pozarządowa nie potrzebuje wolontariuszy, a byłaby gotowa pokryć w zamian koszty utrzymania? W takiej pracy można zdobyć doświadczenie, które mają w CV niektórzy menedżerowie. Młody człowiek jest w stanie znaleźć sobie takie zatrudnienie, które zaprocentuje w przyszłości i będzie atutem dla kolejnego pracodawcy.

_{Portal www.bezrobocie.org.pl, prowadzony jest przez Fundację Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, w ramach programu "Praca w Polsce" Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności.}

Autor: Redakcja AT