Praca: 30 tysięcy wakatów czeka!

Coraz mniej naszych rodaków wyjeżdża na zbiory do południowych Włoch. Miejsce to kojarzone jest powszechnie z obozami pracy. Znacznie lepsze warunki do podjęcia zatrudnienia panują w północnych regionach kraju.

Do pracy w osławionej Kalabrii wyjeżdżają już tylko nieliczni rodacy. Jeszcze kilka lat temu ciągnęły tam tysiące Polaków w nadziei na uzyskanie przyzwoitego zarobku. Praca na tamtejszych plantacjach nikomu nie przyniosła góry pieniędzy. Miejsce to kryje wiele ludzkich dramatów. Do dziś wielu naszych rodaków nie może się pozbyć traumatycznych wspomnień z horroru, jaki tam przeżyli. Obozy pracy doprowadziły do znacznego pogorszenia wizerunku Włoch wśród Polaków. Nie oznacza to jednak, że nasi rodacy uznali ten kierunek za całkowicie skreślony. Dobrą perspektywę na znalezienie pracy stwarzają uprzemysłowione regiony północnych Włoch.

30 tysięcy wolnych wakatów

Pomimo kryzysu w wielu włoskich firmach brakuje rąk do pracy. Liczbę wolnych wakatów szacuje się na 30 tysięcy. Do najczęściej poszukiwanych pracowników należą: stolarze, mechanicy, elektrycy, fryzjerzy, a także opiekunki i personel medyczny. Aż jedna trzecia ofert pracy skierowanych do tego rodzaju fachowców pozostaje praktycznie bez odzewu. Według analiz Włoskiego Cechu Rzemiosł Różnych Organizzazione degli Artigiani, zapotrzebowanie na stolarzy sięga 2,5 tys. pracowników. W branży kosmetycznej nieobsadzonych jest ponad 3 tys. wakatów. Ten sam problem występuje w przypadku elektryków. Szansę na zatrudnienie w tym zawodzie ma blisko 3 tys. osób.

Włochy są państwem, które z jednej strony dąży do ograniczenia liczby imigrantów, a z drugiej narzeka na wyraźny niedobór pracowników wykwalifikowanych. Większość cudzoziemców trafiających do Italii podejmuje pracę w rolnictwie lub w zawodach związanych z opieką, najczęściej na czarno. Niewielka liczba fachowców wśród imigrantów wynika z faktu, że znajdują oni atrakcyjniejsze warunki zatrudnienia w innych krajach Europy. Bez ich poprawy państwo to pozostanie skazane na imigrantów "drugiej kategorii".

Problemy z zakwaterowaniem

Jednym z czynników zniechęcających do podejmowania pracy we Włoszech jest niska gotowość tamtejszych pracodawców do zapewnienia pracownikom zakwaterowania. Niewiele firm zawraca sobie tym głowę. Polski spawacz wyjeżdżający do pracy w Skandynawii oprócz wysokich zarobków może też liczyć na pomoc pracodawcy w załatwieniu mieszkania. Tymczasem we Włoszech zmuszony jest szukać dachu nad głową na własną rękę.

O zakwaterowanie nie muszą się za to martwić Polacy zatrudnieni sezonowo we włoskich kurortach. Większość hoteli oprócz dachu nad głową zapewnia pracownikom wyżywienie. Nasi rodacy zarabiają tam 800-1200 euro miesięcznie. Do podjęcia zatrudnienia w tej branży wystarczy komunikatywny niemiecki lub angielski. W przypadku osób zainteresowanych pracą w przemyśle nie obejdzie się bez znajomości języka włoskiego. Wymóg ten stanowi często barierę nie do przekroczenia dla naszych rodaków. Z tego powodu niewielu z nas znajduje zatrudnienie we włoskich fabrykach. Pensje pracowników sektora produkcyjnego oscylują w granicach 900-1400 euro, przy czym Polacy osiągają zarobki bliższe dolnej granicy tych widełek. Nasze opiekunki pracujące w tym kraju na czarno dostają na rękę 500-600 euro miesięcznie. W przypadku legalnej pracy wynagrodzenie to wzrasta do 800 euro. Do podjęcia pracy w tym zawodzie wystarczą podstawy języka włoskiego, ale niejednokrotnie można się obejść bez niego.

W Kalabrii nie ma pracy

W przeciwieństwie do północnych Włoch, południe kraju nie jest najlepszym miejscem na szukanie zatrudnienia. Największym problemem w Kalabrii jest brak pracy. Nie ma jej dla Włochów, więc tym trudniej znaleźć ją obcokrajowcom. Kalabria to jeden z najbiedniejszych regionów kraju. Stopa bezrobocia w niektórych rejonach sięga tam nawet 25 proc. Sytuacji nie ułatwia fakt, że to właśnie w tym regionie znajduje się największe skupisko nielegalnych imigrantów z północnej Afryki. Każdego tygodnia trafia tam nowa grupa uciekinierów z Czarnego Kontynentu. Wielu z nich ryzykuje życie by dopłynąć do południowych wybrzeży Włoch.

Szukanie pracy w tak biedniej prowincji i to jeszcze w rolnictwie gdzie trafia największa rzesza imigrantów z Afryki i Europy Wschodniej nie jest najlepszym pomysłem. W południowych Włoszech czeka nas głównie praca na czarno, za stawki rzędu 2-3 euro/h i do tego bez żadnej gwarancji otrzymania wypłaty.

Mafia nie ustępuje

Regionu Kalabrii powinny też unikać Polki zainteresowane zajęciem przy opiece w prywatnych domach. Cały czas dochodzi tam do wykorzystywania młodych kobiet, zatrudnionych w roli opiekunek do dzieci lub osób starszych. Zabiera im się dokumenty i traktuje jak niewolnice. Dla własnego bezpieczeństwa nasze rodaczki powinny podejmować pracę w bogatszych prowincjach na północy kraju.

Co prawda, w ostatnim czasie zmalała liczba drastycznych przypadków wykorzystywania imigrantów, ich zastraszania i więzienia, ale nadal jest to region "wyjęty częściowo spod prawa". To istne państwo w państwie będące we władaniu lokalnych mafiosów. Dopełnieniem tego smutnego obrazu są skorumpowani karabinierzy będący na usługach włoskich bonzów.

Maciej Sibilak

Czytaj takze:

Chcesz pracować - jedź 900 kilometrów

Gdy nudzisz się podczas odbywania stażu...

Jak być w formie, gdy brakuje na to czasu

Praca: Jak zwolnić pracownika?

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »