Nie tylko mężczyźni dyskryminują kobiety w pracy

Kobiety są traktowane w pracy gorzej, mimo że w niektórych dziedzinach przewyższają mężczyzn umiejętnościami. Kto jest źródłem tej dyskryminacji? I jak można jej przeciwdziałać?

Monika, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej: Musiałam znaleźć sobie zastępcę, bo nie dawałam rady ze wszystkimi sprawami. Jest u mnie kilka dziewczyn, na których mogę polegać - naprawdę dobrze wywiązują się ze swoich obowiązków, wszystkie papiery załatwiają tak jak trzeba, nie mają żadnych opóźnień i mają porządek. Ale to młode mężatki. Raz dwa urodzą dzieci, pójdą na urlopy i znowu będę musiała szukać nowego zastępcy, przyuczać go, docierać się itp. Wolę wybrać faceta, który może nie radzi sobie tak dobrze, ale na pewno nie odejdzie w najbliższym czasie.

Reklama

Monika dyskryminuje swoje pracownice. Jeśli bowiem źródłem nierównego traktowania pracowników nie jest sposób wykonywania przez nich obowiązków zawodowych, ale np. płeć, wiek, niepełnosprawność, kolor skóry itd. - wtedy mówimy o dyskryminacji. W tym przypadku to seksizm.

Jak widać, źródłem dyskryminacji kobiet są nie tylko mężczyźni. Czy jednak Monika nie ma trochę racji jako przełożona? Czy z jej punktu widzenia rzeczywiście nie jest lepiej wybrać mężczyznę na swojego zastępcę? Być może będzie musiała go więcej szkolić, ale będzie też mogła na nim polegać przez dłuższy czas.

Tego nie wiemy, stereotyp mówi jednak: "Młode mężatki rodzą dzieci i idą na urlopy wychowawcze". Tym stereotypem posługuje się Monika, podejmując decyzję o zatrudnieniu nowego pracownika. To stereotyp każe jej z góry zakładać, że do absencji pracownika dojdzie, że będzie ona długa i uciążliwa.

Kobieta-kierownik

Dyskryminacja kobiet najwyraźniej ujawnia się w stereotypie kobieta-szefowa.

Obiektywne, naukowe badania pokazują, że kobiety są równie sprawne w kierowaniu zespołami ludzi i pełnieniu np. funkcji menadżerów, co mężczyźni. Ba! Jeśli chodzi o troskę o pracowników i dbanie o relacje miedzy nimi, kobiety przewyższają nieco umiejętnościami mężczyzn-kierowników.

Potwierdzają to również wypowiedzi pracowników - gdy mają ocenić swoich przełożonych, to oceny dawane kobietom są takie same jak te, które otrzymują mężczyźni. Równocześnie jednak na całym świecie większość ludzi twierdzi, że gdyby miała wybierać, to wolałaby mieć szefa mężczyznę niż kobietę.

Widać tu wyraźnie, że ani osobiste doświadczenia, ani obiektywne dane na temat umiejętności kobiet-szefów nie zmieniają stereotypu mówiącego, że "mężczyzna jest lepszym kierownikiem".

Jak objawia się dyskryminacja?

Dyskryminacji na ogół nie widać "gołym okiem", choć jest ona wszechobecna.

Na przykład, czy ktoś z czytelników odebrał jako dyskryminujące to, że Monika, szefowa MOPSU, przedstawiona na początku artykułu, nazwana została "kierownikiem" (forma męska), a nie "kierowniczką"? Raczej nie!

A przecież jest to jeden z objawów przypisywania kobietom gorszych cech niż mężczyznom! Wyobraźmy sobie na przykład, że w jakimś artykule mężczyzna zostaje przedstawiony jako "kierowniczka", a nie "kierownik". W takim przypadku nie mielibyśmy wątpliwości, że jest to błąd, nietakt, a może nawet poniżenie. Nasze nawyki i zwyczaje językowe każą nam jednak przechodzić obojętnie wobec tego typu zachowania wobec kobiet.

"Płeć" słów jest zarówno objawem, jak i przyczyną dyskryminacji. W języku polskim wiele słów, odnoszących się do wysokiego statusu społecznego, ma jedynie formę męską (np. rektor, profesor, prezydent, chirurg, polityk). Jeśli zaś chodzi o zawody o niższym prestiżu, to mają one formę żeńską i męską, bądź jedynie żeńską (np. praczka, sprzątaczka, przedszkolanka). Podobnie - istnieje niemal 200 wulgarnych epitetów odnoszących się do kobiet i tylko ok. 20 odnoszących się do mężczyzn!

Niższy status zawodowy kobiet ujawnia się przede wszystkim w poziomie zarobków. Na szczeblach kierowniczych kobieta dostaje ok. 85 proc. kwoty, którą inkasowałby mężczyzna o tym samym poziomie kompetencji. W dodatku tylko 5 proc. wyższych stanowisk menadżerskich obsadzonych jest przez kobiety. Na przykład Polek jest więcej niż Polaków, a nasz Sejm jest wyraźnie zdominowany przez mężczyzn. Oznacza to, że mężczyźni podejmują ważne decyzje (także te dotyczące np. aborcji!). W pracy kobiety rzadziej mają do swojej dyspozycji samochód służbowy i inne gadżety.

Odkryto, że im więcej jest kobiet w określonym zawodzie, tym niższe statystycznie są tam zarobki. W dodatku, gdy zmieniają się te proporcje - przybywa w danym zawodzie mężczyzn - średnie zarobki również rosną. Tak np. jest w Polsce z zawodem lekarza, który dawniej (ale już nie teraz) był zdominowany przez kobiety.

Dodajmy jeszcze, że kobiety są też bardziej narażone na przemoc w miejscu pracy.

Skąd się bierze dyskryminacja?

Wbrew obiegowym przekonaniom powodem dyskryminacji rzadko jest agresywny stosunek mężczyzn do kobiet. Zresztą Polacy na tle całego świata są tu wyjątkowo tolerancyjni i wyemancypowani - w Polsce mężczyzn traktujących kobiety tak, jakby były od nich gorsze jest o wiele mniej niż np. w USA czy innych państwach zachodnich.

Przyczyna gorszego statusu zawodowego kobiet jest prozaiczna - decyduje tu budowa ciała. Tylko kobieta może urodzić dziecko i wykarmić je piersią. To powoduje, że więcej czasu spędza w domu, mężczyzna spędza ten czas w zakładzie pracy. Ostatecznie mężczyźni pracują (statystycznie) więcej, co przekłada się na uzyskanie lepszej pozycji zawodowej i szybsze pięcie się w hierarchii.

Przyczyną gorszych zarobków kobiet na tych samych stanowiskach jest być może skłonność do przypisywania kobietom mniejszych kompetencji, co wyraźnie widać w różnego rodzaju badaniach nad pracownikami. Sukcesy mężczyzn częściej przypisywane są ich kompetencji, sukcesy kobiet - przypadkowi, zbiegowi okoliczności lub innym czynnikom pozaosobowościowym.

Przeciwdziałanie dyskryminacji

W jednej ze swoich satyr Andrzej Mleczko narysował troglodytę, który podpiera ścianę lodowca kijem. Obok stoi "samica" i mówi: "Daj spokój Ździchu, z lodowcem nie wygrasz...".

Walka z dyskryminacją ma w sobie coś beznadziejnego, bowiem stereotypy płciowe należą do kultury, w której żyjemy, nasz umysł jest skazany na posługiwanie się nimi i w dodatku są one w pewnym stopniu uwarunkowane biologicznie. Na szczęście owa beznadzieja nie jest aż tak wielka, jak ta w walce z lodowcami. Samo uświadomienie sobie istnienia dyskryminacji jest już jej przeciwdziałaniem, ponieważ większości ludzi zależy na tym, aby świat był sprawiedliwy i nie chcą innych źle traktować. Gdy uświadamiamy sobie "co jest nie tak", mamy szanse hamować przejawy dyskryminacji przynajmniej we własnych zachowaniach.

Dyskryminacji przeciwdziała się także na poziomie prawnym. Wprowadzane są uregulowania, których zadaniem jest chronienie pracowników narażonych na gorsze traktowanie. Normy prawne mają zabezpieczyć przed nierównym traktowaniem pracowników z powodów niezwiązanych bezpośrednio z ich pracą - płci, wieku, niepełnosprawności itp. Te zagadnienia reguluje w Polsce Kodeks pracy. Prawo wymaga, aby każdy miał równe możliwości wykonywania pracy.

W oficjalnych, urzędowych pismach próbuje się unikać seksizmu językowego poprzez używanie formy mnogiej. Np. zamiast "Chirurg rozpoczyna pracę o..." - "Chirurdzy rozpoczynają pracę o...".

Duża rola w zwalczaniu nierównego traktowania kobiet i mężczyzn przypada instytucjom i osobom sprawującym władzę - gdy dyskryminacja jest rugowana na poziome instytucji i popierana przez szefostwo, zmniejsza się także seksizm w relacjach międzyludzkich.

Minusy równouprawnienia

Jakkolwiek wyrównywanie szans i ról pełnionych przez mężczyzn i kobiety wydaje się sensowne i sprawiedliwe, to jednak ma swoje ciemne strony. Równouprawnienie niesie kobietom niebezpieczeństwa, zwłaszcza w zakresie zdrowia - w krajach, gdzie kobiety zarabiają porównywalnie z mężczyznami, też więcej palą, częściej umierają na choroby cywilizacyjne (np. zawały serca) i relatywnie krócej żyją w porównaniu z mężczyznami.

Warto także wspomnieć o zjawisku "odwróconej dyskryminacji" - kiedy to nadmierna protekcja wobec określonych grup społecznych (np. kobiet lub inwalidów) prowadzi do roszczeniowej postawy przedstawicieli tych grup oraz dyskryminacji osób, które do nich nie przynależą.

dr Marcin Florkowski

psycholog

Szukasz pracy? Przejrzyj oferty w naszym serwisie

Praca i Zdrowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »