Właściciel AliExpress na liście sponsorów wojny. Ukraina oskarża

Alibaba Group Holding Limited, właściciel AliExpress, został wpisany przez Ukraińską Narodową Agencję ds. Zapobiegania Korupcji (NACP) na listę sponsorów wojny. Agencja uzasadnia, że trzecia największa na świecie platforma e-commerce sprzedaje w internecie towary wykonane z miedzi, która została wyeksportowana do Chin z okupowanego przez Rosję ukraińskiego obwodu donieckiego.

"Narodowa Agencja ds. Zapobiegania Korupcji włączyła chińską grupę firm Alibaba Group Holding Limited, która jest właścicielem platformy handlu internetowego AliExpress, na listę międzynarodowych sponsorów wojny, ponieważ nadal działa w Federacji Rosyjskiej" - czytamy w komunikacie NACP. Jego autorzy twierdzą, że chińska firma wspiera Rosję nie tylko finansowo, ale też ideowo.

AliExpress wciąż działa w Rosji

Narodowa Agencja ds. Zapobiegania Korupcji argumentuje, że strona AliExpress wciąż działa w Rosji. Z opublikowanych danych wynika, że ubiegłoroczne zyski chińskiego portalu sprzedażowego miały osiągnąć 16,3 mld rubli (160 mln 324 tys. euro). 

Reklama

NACP prześledziła drogę miedzi z Ukrainy, którą w Chinach ma wykorzystywać portal handlowy. Według Agencji, zakupu dokonuje chińska firma Quizu Nova w Dobaczewskim Zakładzie Inżynierii Metalurgicznej położonym na terenach okupowanych przez Rosję. Od 8 października 2022 r. do 24 marca 2023 r. Chińczycy mieli zakupić co najmniej 3220 ton tego metalu o łącznej wartości 7,4 miliona dolarów - wynika z danych rosyjskiej służby celnej.  

Ukraińska miedź na chińskie wyroby

Po dotarciu do Państwa Środka - zapewnia Agencja - metal jest wykorzystywany do produkcji towarów sprzedawanych potem poprzez AliExpress. Ponadto na stronach giganta e-handlu mają być cenzurowane ukraińskie treści. NACP podaje, że w marcu zeszłego roku za wpis przeciwko wojnie platforma zablokowała profil ukraińskiego streamera, który miał na AliExpress ponad 268 tys. obserwujących. Jednocześnie - zwraca uwagę Agencja - prorosyjskie posty nie są usuwane. 

Prowadzona od początku agresji Rosji na Ukrainę lista organizacji sponsorujących wojnę, jest coraz dłuższa. Znajduje się na niej prawie 30 firm, m.in. austriacki Raiffeisen Bank, francuskie Auchan i Yves Rocher, amerykańskie Mondelez i Procter & Gamble, a także chińskie Xiaomi. Niedawno na listę trafił słynny producent alkoholu - wywodzący się z Kuby Bacardi, który w 2022 r. miał zasilić rosyjski budżet kwotą 12 mln dolarów z podatków za sprzedany w Federacji Rosyjskiej towar. 

Ukraina zaprasza prezesów

Narodowa Agencja ds. Zapobiegania Korupcji zaprosiła prezesów wszystkich firm, które jeszcze działają w Rosji do odwiedzenia Ukrainy. Chce żeby na własne oczy zobaczyli konsekwencje rosyjskiej agresji oraz omówili z ukraińskimi ekspertami sposób wyjścia ich biznesu z Rosji. - Jeśli ktoś myśli, że wojna jest gdzieś daleko, to tak nie jest. Ta wojna dotyka wszystkich, a jej skutki odczuwa cały świat. Chcemy jasno pokazać międzynarodowemu biznesowi, gdzie i na co dokładnie idą podatki, które płaci państwu terrorystycznemu — powiedział Ołeksandr Nowikow, szef NACP. 

Z listy wstydu prowadzonej przez amerykański uniwersytet Yale wynika, że około tysiąca firm dobrowolnie wycofało się z Rosji lub znacząco ograniczyło działania na tamtejszym rynku. Jednak ponad 200 przedsiębiorstw wciąż kontynuuje swoją działalność, przynajmniej w zakresie dozwolonym przez międzynarodowe sankcje. W 2022 roku międzynarodowe firmy zapłaciły Kremlowi 3,5 miliarda dolarów podatków od zysków - informuje Kijowska Szkoła Ekonomiczna. 

ew

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | AliExpress | czarna lista | wojna w Ukrainie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »