Władze hiszpańskich Balearów mają dość. Wysokie kary za picie alkoholu na ulicach kurortów

Picie alkoholu na ulicach w najbardziej turystycznych miejscach Majorki i Ibizy jest w tym sezonie karane mandatami wynoszącymi od 500 do 1500 euro - zdecydował autonomiczny rząd Balearów. Hiszpański archipelag zakazał też w wybranych miejscach sprzedaży alkoholu po godz. 21:30 i zbliżania się statków turystycznych do wyznaczonych odcinków wybrzeży wysp.

Samorząd Balearów zdecydował, że w wybranych miejscach Majorki i Ibizy picie alkoholu na ulicach będzie karane grzywną wynoszącą od 500 euro do 1500 euro. Tamtejsze sklepy mają zakaz sprzedaży napojów alkoholowych między godz. 21:30 a 8:00. Nadal będzie go można kupić w barach, restauracjach i klubach.

Nie pierwszy zakaz na Balearach

Postanowiono też, że w godzinach prohibicji do objętych zakazem wybrzeży statki wycieczkowe nie będą mogły się zbliżać na mniej niż milę morską (1,8 km). Nie będą też mogły zabierać pasażerów ani pozwolić, by przebywający na pokładzie wysiedli na brzeg. 

Reklama

Dekret obowiązuje od soboty. Autonomiczny rząd Balearów zdecydował objąć specjalnym nadzorem "gorące rejony Majorki i Ibizy" - czyli miejscowości turystyczne, w których latem najczęściej dochodzi do wybryków popełnianych przez osoby będące pod wpływem alkoholu. Po raz pierwszy wprowadzono tam zakazy cztery lata temu. Wtedy zabroniono promocji typu "happy hours", czyli godzin, w których alkohol jest tańszy. 

Mekka pod lupą

Miejscem objętym ograniczeniami jest m.in. nadmorski kurort Magaluf zwany "mekką pijackiej turystyki na Balearach". To najczęściej tam co roku giną turyści, którzy po pijanemu usiłują skakać z hotelowych balkonów do basenów. Zakazy obowiązują też w Sant Antoni de Portmany na Ibizie - miejscu masowej turystyki, gdzie dyskoteki czynne są przez całą dobę. 

Postanowiono też, że rady miast objętych zakazami - Palmy, Calvii, Llucmajor i Sant Antoni de Portmany - będą musiały prowadzić rejestr incydentów związanych z nadmiernym spożyciem alkoholu. Na podstawie zebranych danych, co najmniej raz w roku będą musiały powiadamiać konsulaty krajów, których mieszkańcy otrzymali na Balearach najwięcej mandatów za pijaństwo.  

Ustawa będzie obowiązywać do 2027 roku. Jej autorzy liczą, że dzięki nowemu prawu poprawią się kontakty między przyjezdnymi a mieszkańcami Balearów. Postanowienie obejmuje też pakiet środków finansowych o wartości 16 milionów euro. Pieniądze te zostaną przeznaczone na zwiększenie bezpieczeństwa, prowadzenie inspekcji i kampanie promujące odpowiedzialną turystykę.

Turyści mówią o represjach

Decyzja Balearów wywołała krytykę zagranicznych touroperatorów, głównie brytyjskich. Skarżą się, że nie zostali uprzedzeni o wprowadzeniu ograniczeń. Młodzi turyści z Wielkiej Brytanii nazwali postanowienia "represjami" i oskarżyli lokalne władze o "zabijanie imprez w popularnych kurortach" na Ibizie i Majorce. "Daily Mail" donosi, że młodzi brytyjscy turyści "przysięgają przeciwstawić się tym represjom". 

Turystyka jest podstawą bytu mieszkańców Balearów. Jej udział w Produkcie Krajowym Brutto (PKB) archipelagu wynosi 45 proc. Lokalni przedstawiciele sektora obawiają się, że srogie kary doprowadzą do zmniejszenia liczby zagranicznych turystów. W 2023 r. było ich prawie 14,5 mln. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Baleary | alkohol | zakazy | mandaty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »