UMCS nie godzi się na zwolnienie 400 osób

Związki zawodowe działające na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej (UMCS) w Lublinie sprzeciwiają się decyzji władz uczelni o zwolnieniu z pracy ok. 400 osób obsługi, których zadania mają przejąć firmy zewnętrzne.

Związki zawodowe działające na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej (UMCS) w Lublinie sprzeciwiają się decyzji władz uczelni o zwolnieniu z pracy ok. 400 osób obsługi, których zadania mają przejąć firmy zewnętrzne.

Władze tłumaczą, że to konieczne, aby wyprowadzić UMCS z zapaści finansowej, uczelnia ma łącznie ok. 54 mln długu. Związkowcy uważają, że zwolnienia, jeśli konieczne, powinny być w mniejszym wymiarze. Przewodnicząca działającego na UMCS związku zawodowego Solidarność'80 Elżbieta Chodzyńska na środowej konferencji prasowej zapowiedziała, że związek ten złoży w sądzie pracy pozew, w którym domagać się będzie stwierdzenia "bezskuteczności procedury zwolnień grupowych" w UMCS.

Jej zdaniem, władze uczelni nie dopełniły obowiązku wcześniejszych konsultacji ze związkami, zanim we wrześniu oficjalnie zawiadomiły o zamiarze zwolnień grupowych. "Nie było konsultacji, nie było mowy o uniknięciu bądź zmniejszeniu tych zwolnień" - powiedziała. Ponadto Chodzyńska poinformowała, że w piątek, w dniu inauguracji nowego roku akademickiego, na placu przed UMCS odbędzie się pikieta pracowników, którzy mają być zwolnieni. Planowane zwolnienia grupowe mają objąć ok. 400 pracowników obsługi - m.in. pracowników technicznych, portierów, szatniarzy, sprzątaczek. Władze uczelni liczą, że około połowa tych ludzi znalazłaby zatrudnienie w firmach zewnętrznych. Restrukturyzacja ma być przeprowadzona do końca marca przyszłego roku. Związkowcy uważają, że redukcji zatrudnienia w tak dużych rozmiarach można uniknąć. Jak tłumaczył wiceprzewodniczący uczelnianego Związku Nauczycielstwa Polskiego Antoni Hoffman, związki przedstawiły władzom propozycje racjonalizacji wydatków i zmiany organizacji pracy, co - z uwzględnieniem odejść na emerytury w najbliższych dwóch latach - dałoby możliwość ograniczenia liczby zwalnianych osób do około 100.

Reklama

"Te zwolnienie grupowe są nieuniknione, ale nie chcemy, żeby były w takim dużym wymiarze" - zaznaczył Hoffman i dodał, że związkowcy liczą na kolejne rozmowy z rektorem w tej sprawie. Według władz UMCS, działania restrukturyzacyjne zaproponowane przez związki zawodowe przyniosłyby dużo mniejsze oszczędności, niż zastąpienie pracowników etatowych usługami świadczonymi przez firmy zewnętrzne. Według kanclerza UMCS Mirosława Urbanka, nie wszystkie pomysły przedstawione przez związkowców są możliwe do realizacji i według tych założeń racjonalizacji zatrudnienia faktycznie zwolnienia objęłyby w sumie nie 100 a około 40-50 osób. Hoffman podkreślił, że trudno wyliczyć, jaki poziom oszczędności jest potrzebny, ponieważ władze nie ujawniają, jakie zyski przyniesie planowana restrukturyzacja. Kanclerz UMCS powiedział, że uczelnia na ujawnia tych kwot, ponieważ osłabiłoby to jej pozycję w przyszłych negocjacjach z firmami zewnętrznymi. Władze uczelni odrzucają też zarzuty o brak konsultacji i twierdzą, że postępują w tej sprawie zgodnie z obowiązującymi procedurami. "Rozmowy ze związkami trwają od roku" - powiedział rektor UMCS prof. Andrzej Dąbrowski.

Obecnie opracowywany jest regulamin zwolnień. Kanclerz podkreślił, że władze uczelni przygotowują działania osłonowe dla zwalnianych pracowników. Zamierzają m.in. dla osób zwalnianych zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu pracy podnieść płace zasadnicze z wyrównaniem od początku tego roku, co ma zapewnić możliwość uzyskania zasiłku dla bezrobotnych. Uczelnia zrezygnuje też z przysługującego jej prawa zastosowania skróconego 14-dniowego okresu wypowiedzenia umów o pracę i zastosuje okresy wypowiedzeń zgodnie kodeksem pracy - od jednego do trzech miesięcy, w zależności od stażu. Ponadto UMCS zamierza także w warunkach przyszłego przetargu umieścić zapis, który nakładałby obowiązek zatrudnienia co najmniej połowy zwalnianych pracowników przez firmę, która przetarg wygra. "Damy listę pracowników i nie podpiszemy umowy z wykonawcą, jeżeli on nam nie pokaże, że z tej listy wybrał określoną liczbę osób" - powiedział Urbanek. Dodał, że uczelnia oferuje także zwalnianym pracownikom pomoc w założeniu takiej firmy.

Władze UMCS tłumaczą, że budżet płac uczelni to ok. 170 mln zł i jest on o 8 mln zł wyższy niż kwota dotacji podstawowej, jaką otrzymuje uniwersytet, a od 1993 r. każdy kolejny budżet UMCS zamykał się deficytem. Zdaniem Urbanka średni poziom zatrudnienia obsługi i administracji w uczelniach wyższych jest niższy o ok. 20 proc. w stosunku do UMCS. W UMCS zatrudnionych jest ogółem prawie 3,5 tys. osób, w tym nauczyciele akademiccy to 1843 osoby, pracownicy techniczni i służby bibliotecznej - 438 osób, administracji - 488 osób, a pracownicy obsługi - 691.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: UMCS | związkowcy | zwolnienie | zwolniony | zawodowe | firmy | uczelnia | związki zawodowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »