Szansa dla branży kolejowej

Przetarg na tabor za okrągły miliard. Samorząd Mazowsza pożyczy te pieniądze z EBOR. Zarobi producent, który zainwestuje w regionie. Chętni już są.

Urząd Marszałkowski województwa mazowieckiego negocjuje z Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju kredyt na sfinansowanie zakupu taboru 50 nowych elektrycznych zespołów trakcyjnych (EZT). Pojazdy będą przeznaczone dla nowej spółki przewozowej Koleje Mazowieckie, w której samorząd jest większościowym udziałowcem.

List już jest

- Liczę, że na przełomie stycznia i lutego podpiszemy z bankiem list intencyjny w tej sprawie. Projekt inwestycyjny wyceniamy na miliard złotych. Oprócz 50 dużych składów chcemy też kupić 15 autobusów szynowych do obsługi linii peryferyjnych, gdzie EZT nie są potrzebne - zapowiada Bogusław Kowalski, wicemarszałek Mazowsza, odpowiedzialny za kolej.

Reklama

Marszałek chce, by przetarg na dostawę tego taboru został ogłoszony jeszcze w tym roku.

- Jest za wcześnie, by powiedzieć, czy będzie to zmówienie dla jednego kontrahenta, czy zdecydujemy się na mniejsze przetargi mówi Bogusław Kowalski.

Będzie to drugi konkurs na tabor po ogłoszonym pod koniec 2004 r. na dostawę 14 EZT dla Mazowsza i Śląska. Jednym z elementów specyfikacji, który może przesądzić o wygranej, jest stworzenie nowych miejsc pracy w regionach, które zamawiają pojazdy. Niemal na pewno taki warunek postawi też Mazowsze przy drugim przetargu.

Bombardier ma plan

Perspektywa zdobycia zamówienia na 14 pociągów może być dla producenta jeszcze zbyt mała zachęta do inwestycji. Co innego, gdy w grę wchodzi kontrakt na kolejne 50 pociągów i kilkanaście szynobusów.

Rozszerzenie działalności w okolicach Warszawy zapowiada Bombardier, jeden z największych koncernów taborowych. Ale jest warunek.

- Bierzemy udział w przetargu na 14 EZT. Jeśli wygramy, rozszerzymy działalność na Mazowszu - przyznaje Janusz Kućmin, szef marketingu Bombardier Transportation Polska.

Produkcję można wznowić

Nie chce dziś ujawniać, jaki rodzaj działalności Bombardier planuje rozwinąć. W Warszawie firma prowadzi biuro projektowe. Zakład produkcji taboru ma we Wrocławiu, ale od dawna nie produkuje pociągów regionalnych, bo jedyny przewoźnik, PKP, nie zamawiał ich od lat.

- Jeśli dostaniemy zamówienie, wznowimy w Polsce produkcję pociągów - dodaje Janusz Kućmin.

Nawet dla sceptyków

Bombardier nie jest pierwszym producentem taboru, który licząc na zamówienie z Mazowsza przygotowuje się do uruchomienia nowej działalności. Szwajcarski Stadler już rok temu zapowiedział budowę zakładu w Siedlcach, w którym ma pracować ponad 200 osób. Realizacja tego projektu także jednak zależy od wygranej w przetargu. Nawet koncern Siemens, który oprotestował warunki pierwszego przetargu (zdaniem firmy preferowały Stadlera) nie wyklucza, że też tu zainwestuje.

- Jeśli uruchomienie produkcji będzie decydującym argumentem, to z pewnością będziemy równie elastyczni, jak inne firmy - mówi Karol Szyndzielorz, rzecznik Siemensa.

Być może pojawią się kolejne propozycje specyfikację pierwszego przetargu pobrało 16 firm.

- To nie mogą być tylko obietnice. Inwestor musi się liczyć z tym, że jeśli złoży taką propozycję i wygra przetarg, to zobowiąże się do realizacji projektu w ściśle określonym czasie - podkreśla marszałek Kowalski.

Katarzyna Kozińska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: przetarg | miliard | tabor | Bombardier | samorząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »