Sport i rekreacja - biznes z niedocenianym potencjałem

Cywilizacyjny i technologiczny postęp przyniósł mieszkańcom rozwiniętych krajów Europy więcej wolnego czasu i więcej pieniędzy na jego wykorzystanie.

Więcej chętnych do aktywnego wykorzystywania wolnego czasu, więcej takich, którzy dobrze zapłacą za to, by ów czas spędzić przyjemnie i pożytecznie, to także coraz więcej tych, którzy gotowi są ich pieniądze zagospodarować.

Z raportu przygotowanego w roku 2013 dla Komisji Europejskiej wynika, że sport uprawia aktywnie 41 proc. Europejczyków. Mniej więcej co trzeci wiąże go z przyjemnością i relaksem. 62 proc. badanych, stawia na korzyści związane z poprawą zdrowia, a 40 proc. na poprawę sprawności fizycznej.

Zbadano też udział sportu we wzroście gospodarczym. Okazało się, że w związku z komercyjnym wykorzystaniem sportu powstaje prawie 3 proc. unijnej wartości dodanej brutto (WDB).

Reklama

Obszar wzrostu

Sport i rekreacja to zatem wielki biznes, choć czasem ten jego potencjał jest niedoceniany. A to między innymi z powodu zbyt wąskiego spojrzenia na całość zagadnienia. Bo przecież dziś "przemysł sportowy" to dużo więcej niż sport zawodowy plus siłownie, kluby fitness i odzież. To także rozrywka - hazard i media, elektroniczna galanteria, czyli wearable devices, software - aplikacje typu Endomondo i im podobne, przemysł spożywczy razem z całą ofertą diet, które mają pomóc w rozwijaniu sprawności fizycznej.

W Polsce ten sektor gospodarki dopiero raczkuje. Także dlatego, że jak wynika z analiz Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych przeprowadzonych dla Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, nawet bieganie, czyli najbardziej egalitarna z form rekreacji, wcale nie jest u nas taka egalitarna, jakby się wydawało: wciąż pozostaje domeną ludzi młodych, w miarę zamożnych, mieszkających w dużych miastach...

- Tak czy inaczej, wydaje się, że obszar wzrostu w tej dziedzinie istnieje - mówi Marcin Opiłowski, odpowiadający w firmie EY Polska za kontakty z branżą sportową.

Według danych zebranych przez agencję badawczą PMR, w roku 2011 wartość rynku artykułów sportowych w Polsce wynosiła 6 mld złotych. W ciągu kolejnych lat urosła o kilka procent, dochodząc w roku 2015 do 7,3 mld.

Po pierwszym zachwycie ceną, klient zaczyna dostrzegać jakość towaru i obsługi. I w tym widzimy naszą szansę - mówi Artur Mikołajko, prezes spółki Intersport Polska związanej z międzynarodową grupą, która grupuje ponad 5400 sklepów i osiąga obroty handlowe przekraczające 11 mld euro.

W sieci

Wielkopowierzchniowe markety to obiekty należące głównie do sieci Decathlon i Go Sport.

Pod względem liczby sklepów jesteśmy na piątym miejscu spośród 29 krajów, w których obecny jest Decathlon. Jego polską sieć tworzy 45 placówek handlowych. W sumie jest ich na świecie 1065. Obroty firmy rosną. W 2008 roku wynosiły globalnie 4,9 mld euro, w roku 2011 - już 6,5 mld euro, a w 2015 - 9,1 mld euro.

Z kolei Go Sport ma na całym świecie 500 sklepów, z czego 30 w Polsce. W roku 2011 przychody sieci wyniosły ponad 680 mln euro. Wzrost liczony rok do roku był tak niewielki - 0,4 proc., że w zasadzie można mówić o zastoju. W Polsce, z powodu ciepłej zimy, sprzedaż nawet spadła wówczas o 3.1 proc. W zestawieniu rok do roku był to w zasadzie czas zastoju, bo wzrost wyniósł 0,4 proc. W roku 2016 wartość sprzedaży grupy wynosiła już globalnie 680 mln, co stanowiło wzrost rok do roku o 3,2 proc.

Przede wszystkim rośnie zainteresowanie sportami niewymagającymi specjalistycznego sprzętu. Dynamika wzrostu sprzedaży artykułów biegowych sięga w ostatnich latach 30 proc.

Niezwykle popularne są różne dyscypliny rowerowe, których wpływ na gospodarkę jest większy niż biegów: sprawdzają się w aspekcie turystycznym, ale także jako codzienny środek transportu. Według raportu przygotowanego w końcu 2014 roku na zlecenie Europejskiej Federacji Cyklistów ECF, w całej Europie w firmach związanych z rowerami pracowało wówczas 655 tys. ludzi. Jak zauważyli autorzy raportu, w górnictwie pracowało wówczas 615 tys., a w hutnictwie 350 tys. osób.

Kto żyje ze sportu?

Ważnym elementem gospodarki pozostaje turystyka, która tworzy dziesiątą część globalnego wzrostu. W polskim PKB jej udział jest niemal o połowę mniejszy, więc mamy tu jeszcze spore rezerwy. Według analityków, wartość polskiego rynku usług hotelarskich i spa wzrośnie w roku 2017 do 1,7 mld złotych.

Podobne perspektywy ma segment fitness, który bardzo prężnie, choć nierównomiernie rozwija się w Europie. W raporcie "The European Health & Fitness Market 2016", przygotowanym przez firmę doradczą Deloitte i organizację EuropeActive, wyczytamy, że w roku 2015 europejski rynek usług fitness był wart prawie 27 mld euro, przy czym jego dwie trzecie skupia się w 5 krajach: w Wielkiej Brytanii, w Niemczech, Włoszech, Francji i w Hiszpanii. Polska dokłada do tortu zaledwie 3 proc. W fitness klubach jest u nas zrzeszonych 2,77 mln osób, podczas gdy w całej Europie - 52,4 mln.

- Przychody polskich klubów fitness osiągnęły w ubiegłym roku 3,65 mld złotych i pochodziły przede wszystkim ze składek członkowskich - informuje Przemysław Zawadzki, dyrektor w Sports Business Group Deloitte. - Większość klubów znajduje się w rękach prywatnych właścicieli, a w porównaniu z resztą Europy rozdrobnienie rynku jest znaczne. Dziesięciu największych operatorów posiada zaledwie 6 proc. udziału w rynku. Bardzo w Polsce popularnym modelem, inaczej niż gdzie indziej, są programy pracownicze. Liderem na tym rynku jest Benefit Systems, który - w przybliżeniu - ma pół miliona członków.

Niemal połowa właścicieli polskich klubów fitness spodziewa się, że w tym roku ich przychody wzrosną o ponad 7,5 proc., a 33 proc. liczy na wzrost na poziomie 2,5-7,5 proc. - Nie ulega wątpliwości, że w miarę bogacenia się społeczeństwa skłonność do uprawiania sportu i rekreacji będzie rosnąć - mówi Marcin Opiłowski.

Tłumaczy to, posługując się modelem tak zwanej "piramidy Masłowa", który ilustruje hierarchię ludzkich potrzeb.

- Sport i rekreacja to jeden ze sposobów samorealizacji, a ta znajduje się na samym szczycie piramidy - wyjaśnia. - Samorealizacją zajmujemy się dopiero po zaspokojeniu bardziej podstawowych potrzeb.

Jest jeszcze jeden powód, który skłania Polaków do zwiększania wydatków na sport, rekreację i wszystko, co z tym związane. To oczywiście troska o zdrowie. Jesteśmy jednym z najszybciej tyjących narodów na świecie, a WHO ostrzega, że już teraz nasze jedenastolatki są najtęższe w Europie. Za chwilę pójdziemy w ślady Stanów Zjednoczonych - kraju, w którym jest najwięcej otyłych na świecie. I w którym, nawiasem mówiąc - najlepiej rozwija się sport i rekreacja...

Piotr Myszor

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Dowiedz się więcej na temat: rekreacja | sport
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »