Rzeczkowska, MF: Upadek SVB nie jest dla nas ryzykiem. "Wyzwaniem jest kwestia kredytów frankowych"

Minister finansów Magdalena Rzeczkowska podkreśla w rozmowie z Interią Biznes, że nie ma podstaw, by podważać WIBOR. - Nie powinno być takich głosów, choć wiem, że się pojawiają. To próby destabilizacji, ale podstaw dla tego, żeby WIBOR kwestionować nie ma - dodaje. Nie wyklucza także, że jeszcze w tym roku zostanie opublikowany spread korygujący dla nowego wskaźnika referencyjnego, czyli WIRON-u. Ministerstwo Finansów rozpatruje także emisję obligacji w oparciu o ten wskaźnik.

Planowana reforma wskaźników referencyjnych przyśpieszyła, po tym jak ze względu na rosnącą inflację szybko zaczęły rosnąć stopy procentowe. Wraz z nimi natomiast - raty kredytów. W kwietniu 2022 r. premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zmianę, mówiąc że obecnie stosowany WIBOR (a to na nim oparte jest m.in. oprocentowanie kredytów hipotecznych) przejdzie do historii. Powstała specjalna grupa robocza, która przystąpiła do prac i zarysowała całą mapę drogową dla tej zmiany.

- Cała tranzycja, przejście z WIBOR-u na WIRON, nie jest działaniem krótkoterminowym. Proces ten jest szczegółowo i wieloaspektowo przygotowywany przez Narodową Grupę Roboczą, z udziałem przedstawicieli sektora finansowego, w tym bankowego, administracji, organów nadzoru, instytucji odpowiedzialnych za infrastrukturę rynku, a także określonych podmiotów międzynarodowych. Została wypracowana mapa drogowa całego procesu, jego strategia, i oczekiwany harmonogram. Pierwszym krokiem było przygotowanie przez banki fakultatywnej oferty kredytów opartych na WIRON-ie. Niektóre banki ogłaszają już, że w połowie 2023 r. planują wprowadzić oprocentowanie zmienne oparte na tym wskaźniku. Oprócz tego WIRON został już wykorzystany na rynku instrumentów pochodnych i w statutach TFI - mówi Interii Biznes minister finansów.

MF wyemituje obligacje w oparciu o WIRON? "Rozpatrujemy emisję"

- My, jako MF, aktywnie uczestniczymy w pracach Grupy i obserwujemy sytuację. Rozpatrujemy emisję obligacji w oparciu o ten nowy wskaźnik. Całkowite zaprzestanie publikowania wskaźnika WIBOR jest planowane na 2025 r. Zobaczymy, jak ten proces będzie przebiegać. Analizujemy także doświadczenia innych krajów, m.in. Wielkiej Brytanii - gdzie mieliśmy przykład tego, jak może to wyglądać. Tranzycja powinna przebiec w sposób uporządkowany, bez zakłóceń, jednak, jak zawsze, trzeba zachować ostrożność i przyglądać się rozwojowi sytuacji - wskazuje Rzeczkowska.

Reklama

Pytana o to, czy jeszcze w tym roku poznamy wysokość spreadu korygującego, wskazuje: - Przymierzamy się do tego. Myślę że tak, ale zobaczymy, nie powiem jeszcze na 100 proc.

- Jest to zależne od wystąpienia zdarzenia regulacyjnego, a cały proces, którego zwieńczeniem jest rozporządzenie określające m.in. zamiennik i spread, uregulowany jest ustawowo i wymaga zaangażowania wszystkich instytucji sieci bezpieczeństwa finansowego. Zależy nam, by wypracowane finalnie rozwiązania były najbardziej optymalne i najwłaściwsze - tłumaczy.

Minister finansów będzie musiał wyznaczyć spread korygujący zgodnie z obwiązującymi na świecie zasadami, tak jak to było w Szwajcarii, Wielkiej Brytanii czy w USA. Czym jest spread korygujący? Powinien on wyrównać różnice między starą a nową stawką, między WIRON-em a WIBOR-em Dlaczego? By zachować te same zasady dla różnych uczestników rynku, by warunki kontraktu po zmianie wskaźnika się nie zmieniły.

WIBOR zły? "To próba destabilizacji"

W tym samym czasie, gdy toczy się dyskusja o nowym wskaźniku referencyjnym, stary poddawany jest atakom i próbom podważania.

- Absolutnie nie ma podstaw, by WIBOR podważać. Jest to wskaźnik obiektywny, oparty o solidne podstawy prawne. Nie powinno być takich głosów, choć wiem, że się pojawiają. Zawsze przy zmianie mogą być takie opinie podważające zarówno konieczność, jak i zasadność zmiany. To próby destabilizacji, ale podstaw dla tego, żeby WIBOR kwestionować nie ma. Potwierdził to m.in. KNF - nadzorca nad administratorem wskaźnika, jak również Komitet Stabilności Finansowej. Ten ostatni jednoznacznie stwierdził, że nie znajduje żadnych podstaw prawnych ani ekonomicznych do negowania prawidłowości wyznaczania tego wskaźnika referencyjnego.

Banki w Polsce bezpieczne. "Upadek SVB nie jest dla nas ryzykiem"

- Polska w odniesieniu do warunków i przyczyn tego kryzysu, z którym mamy do czynienia w USA, jest na szczęście bezpieczna. Banki działające w Polsce mają co do zasady inną strukturę depozytów oraz proporcję pomiędzy depozytami gwarantowanymi i niegwarantowanymi, gdzie te pierwsze stanowią zdecydowaną większość w bilansie poszczególnych banków. W związku z tym sytuacja naszego sektora bankowego fundamentalnie jest inna. Należy także zauważyć, że SVB miał dość specyficzny model działalności, był to bank specjalistyczny obsługujący określony sektor gospodarki, w efekcie nie dywersyfikował odpowiednio ryzyka. Także nadzór nad tym bankiem był ograniczony w porównaniu do tego sprawowanego na rynku polskim względem nawet mniejszych banków, np. w zakresie wskaźników płynności - tłumaczy Rzeczkowska.

Jak podkreśla, "nasz rynek, także z uwagi na kwestie regulacji wspólnotowych, funkcjonuje w sposób nieco odmienny niż rynek amerykański. Strona aktywów w bilansie banku jest bardziej zróżnicowana, a tym samym odporność na różnego rodzaju szoki większa".

- Ponadto polskie banki w większym stopniu polegają na działalności kredytowej, a także ograniczaniu koncentracji w zakresie depozytów gotówkowych, które pozostają zdywersyfikowane podmiotowo i sektorowo. Pomaga to w zarządzaniu płynnością. Podobnie jak obligacje, które pozostają zróżnicowane z okresami zapadalności krótko- i długoterminowymi. W efekcie to jest zupełnie inna sytuacja i akurat, jeśli chodzi o kwestie stabilności naszego sektora finansowego, to nie ma aktualnie żadnego problemu - mówi minister finansów.

Podkreśla także, że "oczywiście wszystko jest monitorowane przez Komitet Stabilności Finansowej, a także na poziomie mikroostrożnościowym przez Komisję Nadzoru Finansowego".

- Dla nas wyzwaniem jest kwestia kredytów frankowych i konieczność budowy rezerw przez banki na wypadek dalszego potencjalnie niekorzystnego dla banków rozwoju tej sytuacji. Wiemy, że duża liczba ugód jest już zawarta, jednak równolegle toczy się sporo spraw sądowych - ten proces rozłożony jest w czasie. To nie jest tak, że będzie duży krach, katastrofa, jesteśmy w stanie się do tego przygotować, a także stale monitorujemy ten problem. Ta sytuacja, na ten moment, nie jest jakimś krytycznym zagrożeniem dla stabilności polskiego sektora bankowego. Natomiast upadek SVB nie jest dla nas ryzykiem, zarówno pod kątem możliwości wystąpienia analogicznego problemu w Polsce, a także jak się wydaje, z ograniczonym potencjałem do zarażenia polskiego sektora bankowego - podsumowuje Rzeczkowska.

Rozmawiał Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »