Rząd ryzykuje naszymi pieniędzmi

Przegrany arbitraż grozi wypłatą odszkodowania i oddaniem Eureko kontroli nad PZU. Minister chce pozbyć się Holendrów ze spółki, bez względu na koszty. Najlepszym rozwiązaniem byłoby doprowadzenie do debiutu ubezpieczyciela na giełdzie.

Przegrany arbitraż grozi wypłatą odszkodowania i oddaniem Eureko kontroli nad PZU. Minister chce pozbyć się Holendrów ze spółki, bez względu na koszty. Najlepszym rozwiązaniem byłoby doprowadzenie do debiutu ubezpieczyciela na giełdzie.

Wystąpimy o zwrot 17 mln zł wynagrodzenia za doradztwo i odszkodowanie wobec ABN Amro w związku z naruszeniem jego obowiązków jako doradcy w procesie prywatyzacji PZU - mówi Paweł A. Kozyra, rzecznik resortu skarbu.

Prawnicy są zgodni, że po ostatnim wyroku belgijskiego sądu rząd, idąc w dalszy spór prawny z holenderskim akcjonariuszem w PZU, sporo ryzykuje. Wygląda na to, że ministerstwo chce przedłużać konflikt.

Trudno będzie wygrać

Dalszą walkę z Eureko popierają politycy, którzy chcą rozstrzygnięcia sporu przez sąd polski, licząc, że ten potwierdzi zarzuty postawione przez sejmową komisję śledczą. Prawnicy są sceptyczni.

- Wystąpienie o unieważnienie umowy prywatyzacyjnej musi mieć mocne podstawy prawne i opierać się m.in. na wprowadzeniu skarbu państwa przez Eureko w błąd - mówi Zbigniew Kruczkowski, radca prawny z kancelarii Linklaters.

Dodaje, że gdyby prawnicy resortu ocenili, że są podstawy do takiego wystąpienia, z pewnością by to zrobili już dawno. Poza tym, przedstawiliby te argumenty przed Trybunałem Arbitrażowym, co przy uwzględnieniu wszystkich różnic pomiędzy tymi postępowaniami, być może wpłynęłoby na decyzję pierwszego etapu arbitrażu, w czasie którego stwierdzono zasadność roszczeń Eureko.

W tej sytuacji można się spodziewać, że MSP będzie chciało przeciągać spór, dążąc jednak do zawarcia ugody. Może to robić, odwołując się od kolejnych decyzji sądów: ostatniej wydanej przez sąd belgijski, który potwierdził kompetencje Trybunału do zajęcia się sporem o PZU, i spodziewanej w tym roku w sprawie Stephena Schwebla, któremu strona polska zarzuca brak obiektywizmu.

Prawnicy Eureko twierdzą, że nawet potwierdzenie tych zarzutów nie zatrzymałoby procesu arbitrażu i w drugim etapie udział wziąłby inny arbiter wskazany przez Holendrów. Ale pojawiają się też inne opinie.

- Jeśli sąd stwierdziłby brak bezstronności Schwebla, mogłoby to dać podstawy do powrotu do pierwszego etapu arbitrażu, bo orzeczenie wydane z udziałem arbitra podlegającego wyłączeniu jest wadliwe - mówi Zbigniew Kruczkowski.
Oznaczałoby to przeciągnięcie sądowej batalii o kolejne kilka lat.

Ryzykujemy reputacją

Oznacza to spore ryzyko dla Polski. Ernst Jansen, wiceprezes Eureko, szacuje, że straty firmy związane z opóźnieniem prywatyzacji rosną w tempie około 1 mld zł rocznie. Kto zapłaci odszkodowanie, jeśli arbitraż ponownie zajmie podobne stanowisko? Już teraz Eureko i udziałowcy żądają 9-10 mld zł.

Politycy ryzykują naszymi pieniędzmi, bo od wyroku arbitrażu nie ma odwołania. Nie można też się do niego nie zastosować - a podobno taki pomysł jest rozważany przez naszych polityków.

- Nigdy nie słyszałem, aby państwo zignorowało wyrok wydany w ramach traktatu o ochronie wzajemnych inwestycji - mówi Bartosz Krużewski, partner w kancelarii Clifford Chance.

Dodaje, że nie ma prawnych konsekwencji takiego postępowania. Ucierpiałby nasz wizerunek na świecie.

Można zakładać, że taki przypadek mógłby być potraktowany jako poważne ostrzeżenie, że nie warto inwestować w Polsce ze względu na ryzyko polityczne.

Jaka ugoda

Jedyną szansą na uniknięcie wypłaty odszkodowania wydaje się ugoda.

- Eureko w każdej chwili ma możliwość wycofania pozwu z arbitrażu - przypomina Michał Nastula, prezes Eureko.

Odszkodowanie jest z punktu widzenia jego firmy sprawą drugorzędną, a najważniejszy jest debiut PZU na giełdzie i pozbawienie polityków wpływu na spółkę. Taki scenariusz zawierała ugoda wynegocjowana przez byłego ministra skarbu Jacka Sochę. Jednak Ernst Jansen podkreśla, że została ona zawarta przed korzystnym dla Eureko wyrokiem. Można zakładać, że Eureko będzie walczyło o przejęcie obiecanych 21 proc. akcji PZU.

Osoby zbliżone do MSP twierdzą, że Eureko sprzeda swoje udziały za odpowiednią kwotę. Cena byłaby gigantyczna, bo posiadane przez Eureko 33 proc. akcji jest wartych 8 mld zł, a obiecane 21 proc. kolejne 5 mld zł. Do tego trzeba by dołożyć premię za wycofanie się z największego ubezpieczyciela w naszym regionie, który płaci sowite dywidendy. Nie wiadomo więc, czy na taką operację starczyłoby pieniędzy samego PZU, czy potrzebne byłoby wsparcie innych państwowych firm np. PKO BP. Jest też rozważana opcja objęcia udziałów PZU przez inwestorów finansowych. Skarb państwa mógłby zdobyć przeniądze, sprzedając część udziałów w PZU na giełdzie. Pojawia się też wątpliwość, czy nie lepiej te pieniądze przeznaczyć na załatanie dziurawego budżetu.

Wśród ekspertów wymieniana jest też koncepcja pozornego pozbycia się Eureko ze spółki, czyli sprzedaży akcji PZU na rzecz holenderskiego Rabobanku - udziałowca (35 proc.) Eureko. Dzięki takiemu pozornemu zabiegowi politycy mogliby powiedzieć wyborcom, że wyrzucili Eureko.

Plusy i minusy

Jak rozstrzygnie się ten spór, nie wiadomo. Widać jednak, że przedłużając spór prawny, ryzykujemy zapłatę wysokiego odszkodowania, na które trudno znaleźć pieniądze w budżecie. Koncepcje zakładające wykupienie akcji Eureko są kosztowne i można znaleźć lepsze sposoby na wykorzystanie pieniędzy samego PZU, jak i tych pozyskanych ze sprzedaży akcji spółki na giełdzie.

- Na naszej giełdzie mamy świetną koniunkturę i warto się zastanowić, czy to nie jest dobry czas na uplasowanie PZU. Fundusze to kupią, ale warunek jest jasny: konflikt właścicieli musi się skończyć - mówi prezes jednego z największych funduszy emerytalnych w Polsce.

W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłaby ugoda z Eureko, zakładająca debiut PZU na giełdzie. Holendrzy zobowiązali się bowiem, że w przypadku wprowadzenia na warszawski parkiet firmy, za 21 proc. jej akcji zapłaciliby według cen wyznaczonych przez rynek, co przy obecnej wycenie PZU dałoby nie mniej niż 5 mld zł. Dodatkowo, gdyby MSP zdecydowało się sprzedać wszystkie pozostałe akcje PZU na giełdzie, do budżetu wpłynęło przynajmniej 8 mld zł.

Reklama


OPINIE NA TEMAT PZU

Ze świata polityki

Jacek Kurski
PiS, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Skarbu

Sprawa największego polskiego ubezpieczyciela powinna stanąć przed polskim sądem. Trzeba zrealizować wnioski komisji śledczej ds. PZU przyjęte jednogłośnie przez prawicę i lewicę o bezwarunkowym unieważnieniu umowy prywatyzacyjnej. Ważne jest, by z prac komisji wyprowadzono konsekwencje prawne, które są istotne dla toczącego się arbitrażu. Powinniśmy unieważnić umowę pomiędzy skarbem państwa a Eureko na podstawie złamania prawa polskiego.

Janusz Dobrosz
LPR, były szef komisji śledczej ds. PZU

W umowie prywatyzacyjnej jest zapis, że spory między inwestorem a skarbem państwa powinny być rozstrzygane przed polskim sądem i dlatego całą sprawę powinien rozstrzygnąć właśnie polski sąd. Nigdy nie jest za późno na podjęcie drogi prawnej również u nas. Jeśli unieważnilibyśmy umowę w Polsce, to co do tego ma arbitraż. Nie rozumiem tej defensywnej postawy ministerstwa. W innej sytuacji byłoby Eureko, gdyby równolegle przed polskim sądem zgodnie z umową prywatyzacyjną toczyło się postępowanie o unieważnienie umowy. To jest dobra nauczka, żeby prześwietlać dobrze inwestorów. Prezes PZU zaczął działania, sięgnął do raportu komisji śledczej i próbował go realizować na drodze sądowej. Trzeba oczywiście rozmawiać, ale także wyjaśnić wszystko na drodze sądowej.

Ze świata biznesu

Dariusz Górski
szef działu analiz w Deutsche Banku

Debiut PZU na warszawskim parkiecie to byłaby świetna propozycja dla inwestorów giełdowych. Na naszej giełdzie sektor ubezpieczeniowy jest prawie niereprezentowany, a firmy z tego segmentu wykazują duży potencjał wzrostu. Zakładam, że wszyscy inwestorzy chcieliby mieć akcje PZU. Obecnie spółka może być warta nawet 30 mld zł.
Nie wiem, skąd państwo miałoby wziąć pieniądze na wykup akcji należących do Eureko. Tu trzeba kilku miliardów złotych, które trudno znaleźć w budżecie. Nie ma na ten cel utworzonej rezerwy budżetowej. Pieniądze mogłyby pochodzić z prywatyzacji, ale wątpię - na wyłożenie z państwowej kasy takich pieniędzy na pewno nie będzie woli politycznej.

Ze świata prawa

Andrzej Tynel
prezes Polskiego Stowarzyszenia Sądownictwa Polubownego,
konsultant Baker & McKenzie

Od wyroku arbitrażu nie ma zwykłych środków odwoławczych, a strona, która wygrała, może zwrócić się do sądu w dowolnym ze 140 krajów, które podpisały konwencję nowojorską, o nadanie wyrokowi klauzuli wykonalności. Po uzyskaniu klauzuli wykonalności można wszcząć postępowanie egzekucyjne. Jeśli strona, która przegrała spór, nie wykonuje wyroku dobrowolnie, naraża się na dodatkowe straty w postaci odsetek od zasadzonych wyrokiem arbitrażowym kwot.

Marcin Jaworski

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: PZU SA | ugoda | politycy | arbitraż | odszkodowania | rząd | MSP | odszkodowanie | prawnicy | firmy | Eureko | rzad | skarbu | debiut
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »