Projekt nowej koalicji pod ostrzałem. "Wiedzą w ogóle, co podpisali?"

We wtorek, 28 listopada, do Sejmu wpłynął projekt ustawy mający na celu wsparcie odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła. Pracowały nad nim wspólnie Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga, a więc ugrupowania wchodzące w skład nowej większości. W projekcie, oprócz planów zamrożenia cen prądu, gazu i ciepła do końca czerwca 2024 r., znalazły się pomysły nowych regulacji dotyczących rozwoju farm wiatrowych na lądzie. Wzburzyły one ekspertów i aktywistów. Okazuje się, że dotyczą one m.in. wywłaszczania prywatnych właścicieli na życzenie inwestorów OZE, a także stawiania farm wiatrowych i fotowoltaicznych tuż obok parków narodowych i na terenie parków krajobrazowych.

Wśród ekspertów, którzy jako pierwsi zwrócili uwagę na kontrowersyjne zapisy projektu, był wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich Arkadiusz Pączka. Po analizie projektu ustawy napisał na platformie X (dawniej Twitter), że powinien on zostać poprawiony i poddany konsultacjom społecznym.

W późniejszym wpisie Pączka wprost nazwał projekt legislacji "wtopą".

Skąd taka ocena? Analiza projektu pokazuje, że zakłada on wprowadzenie zmian w ustawie o gospodarce nieruchomościami, które umożliwią wywłaszczanie osób prywatnych w celu budowy elektrowni wiatrowych i innych inwestycji OZE (czyli np. farm fotowoltaicznych). Po wejściu w życie projektu budowa inwestycji OZE będzie bowiem celem publicznym. Zwróciła na to uwagę Fundacja Basta założona przez aktywistę Barta Staszewskiego.

Reklama

Aktywiści nie zostawiają suchej nitki na projekcie

"Projekt wprowadza zupełnie nowe zasady lokalizowania farm wiatrowych, w tym możliwość lokalizowania farm wiatrowych na podstawie "uchwały wiatrakowej" (przepisy podobne jak w niesławnej ustawie 'lex deweloper'), a więc wbrew zapisom obowiązujących miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego" - napisała Fundacja Basta w opracowaniu na swojej stronie internetowej.

"Zmniejsza też istotnie wymagane odległości do zabudowy mieszkaniowej (wiatraki od 300 m w przypadku zabudowy wielorodzinnej i od 400 m w przypadku zabudowy jednorodzinnej), a także od parków narodowych i rezerwatów przyrody (projekt zakłada możliwość lokalizacji elektrowni wiatrowych od tych obszarów w odległości 300 m, choć na str. 20. uzasadnienia mowa jest o 500 m)" - czytamy dalej na stronie Fundacji. 

Fundacja wskazuje też, że w efekcie uznania inwestycji OZE za inwestycje celu publicznego będą one także zwolnione z przestrzegania zakazów obowiązujących w parkach krajobrazowych i obszarach chronionego krajobrazu. "Tym samym m.in. farmy wiatrowe i farmy fotowoltaiczne będą mogły powstawać na tych obszarach, a organy ochrony przyrody nie będą mogły takich inwestycji powstrzymać" — pisze Fundacja.

Dodatkowo, jak zauważają aktywiści, projekt przewiduje zmiany w ustawie z lipca br. nowelizującej ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, w myśl której każda gmina do stycznia 2026 r. miała mieć uchwalony tzw. plan ogólny. "Nowelizacja z lipca br. utrzymała w mocy istniejące studia uwarunkowań do 31 grudnia 2025 r. - projekt poselski wydłuża ich obowiązywanie o kolejne 2 lata, do 31 grudnia 2027 r., tym samym de facto wydłuża o 2 lata skutki lipcowej reformy planowania przestrzennego."

Działacze Fundacji zadają w swoim opracowaniu pytania: "Czy posłowie, którzy się podpisali pod tym projektem wiedzą w ogóle, co podpisali? Wiedzą, co proponują?" Zastanawiają się również, "kto pracował nad tym projektem i kto jest rzeczywistym autorem tych propozycji, bo z całą pewnością taki projekt nie mógłby powstać siłami samych posłów, zwłaszcza w tak krótkim terminie."

"W naszej ocenie złożenie takiego projektu na samym początku nowej kadencji Sejmu RP jest skandaliczne i niestety nie wróży nic dobrego w kwestii stanowienia prawa w Polsce" - konkluduje Fundacja. 

Projektem opracowanym wspólnie przez KO i Trzecią Drogę chwaliła się kilka dni temu na platformie X posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska, typowana przez media na przyszłą minister klimatu i środowiska. "Gdy jedni bawią się w rząd, inni pracują" - stwierdziła.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »