Praca w UE: Polała się krew

Sprawa dostępu do rynku pracy podzieliła Komisję Europejską. "Za" jest komisarz ds. zatrudnienia Vladimir Szpidla z Czech, który twierdzi, że ograniczenia dla obywateli nowych państw UE przynoszą więcej szkód niż pożytku. Propozycji ostro sprzeciwia się austriacka komisarz ds. stosunków zewnętrznych Benita Ferrero-Waldner. Polała się krew - mówią w Brukseli.

W Komisji Europejskiej przygotowywany jest raport, który ma zalecać starym krajom Unii Europejskiej otwarcie swoich rynków pracy dla nowych członków, co wywołuje wśród komisarzy duże kontrowersje - wynika z wypowiedzi unijnych urzędników i dyplomatów. Autorem raportu, który ma być zaprezentowany na początku lutego, będzie komisarz z Czech, odpowiedzialny za zatrudnienie i sprawy społeczne Vladimir Szpidla. Jego stanowisku ostro sprzeciwia się Austria, czemu na ostatnim posiedzeniu KE w środę dała wyraz austriacka komisarz ds. stosunków zewnętrznych Benita Ferrero- Waldner.

Reklama

"Polała się krew" - powiedział wysoki funkcjonariusz KE.

Dumping socjalny

Austriaczka miała zaprzeczyć głównym tezom raportu, przedstawionym wstępnie przez Szpidlę. Próbował on przekonać kolegów z KE, że po rozszerzeniu 1 maja 2004 roku napływ nowych pracowników był w istocie niewielki, a poza tym pozytywnie wpłynął na sytuację na rynku pracy w starych krajach UE, ponieważ stanowił odpowiedź na potrzeby istniejące w niektórych branżach, w tym zwłaszcza w budownictwie i usługach.

Co więcej, Szpidla przekonuje - jak wynika z dokumentu, do którego dotarła Polska Agencja Prasowa - że zamknięcie rynków pracy w większości starych krajów UE miało dla nich negatywne uboczne skutki, hamując wprowadzenie koniecznych reform. Napływ pracowników i tak ma miejsce - uważa komisarz - ale bariery prawne zmuszają ich do pracy na czarno, zaś pracodawców skłaniają do szukania luk w prawie i nadużywania gorszej sytuacji pracowników z nowych krajów UE. Możliwości skutecznej kontroli są ograniczone - przypomina komisarz.

"Efektem jest dumping socjalny (...) ze szkodą zarówno dla krajów przyjmujących jak i samych pracowników, pozbawionych sposobów skutecznej integracji" - głosi wewnętrzny dokument KE. Do tego należy dodać negatywny wpływ na opinię publiczną, wrogo nastawioną do "nielegalnych" przybyszów z nowych krajów UE i kwestionującą ideę ostatniego rozszerzenia UE.

Opór wyborczy

Część obserwatorów uważa, że austriacki opór jest elementem wewnętrznej polityki przed zaplanowanymi na drugą połowę roku wyborami parlamentarnymi, które zresztą - jak powiedział dyplomata z dużego kraju UE - "położą się cieniem" na rozpoczętym 1 stycznia przewodnictwie Austrii w UE.

Komisarz Ferrero-Waldner miała powiedzieć, że dane Szpidli nie pokazują prawdy o problemie pracowników z nowych krajów na rynkach pracy starej Piętnastki, bowiem nie uwzględniają na przykład negatywnego wpływu otwarcia na istniejące tam bezrobocie.

Tym argumentem - obrony własnych miejsc pracy przed pracownikami z nowej Dziesiątki - posługują się także inne kraje, w tym Niemcy i Francja.

Kto się otworzy

1 maja zakończy się dwuletni okres przejściowy, kiedy stare kraje miały prawo do wprowadzenia restrykcji w dostępie do swoich rynków pracy. Nie skorzystały z tej możliwości tylko Wielka Brytania, Irlandia i Szwecja. Reszta krajów powinna do końca kwietnia zawiadomić partnerów w UE, czy przedłuża okres przejściowy o przewidziane w kalendarzu kolejne trzy lata. Na razie żaden z krajów nie poinformował Polski, że ma zamiar to zrobić.

Unijni dyplomaci mówią jednak, że Belgia i Francja jednoznacznie sygnalizują chęć przedłużenia zamknięcia rynku. Pozytywne "sygnały" płyną natomiast z Finlandii oraz Portugalii. Niewykluczone, że część krajów zdecyduje się na częściowe, "sektorowe" otwarcie, licząc na przyjazd specjalistów z niektórych branż, na przykład lekarzy.

Przemyśleć korzyści

Ostateczny kształt raportu nie jest przesądzony, podobnie jak to, czy przekona ona któryś kraj do otwarcia rynku dla obywateli nowych krajów. Dopuszczając myśl, że wiele stolic chce przedłużenia okresu przejściowego, Szpidla zachęca je, by "zrobiły to po dokładnym przemyśleniu płynących z tego korzyści, mając zwłaszcza na uwadze pozytywne efekty odnotowane w krajach, które nie wprowadziły restrykcji, i możliwe negatywne efekty na rynku pracy".

Po ewentualnym trzyletnim okresie przejściowym, liczonym od 1 maja 2006 roku, kraje starej Piętnastki będą miały prawo do przedłużenia restrykcji o kolejne dwa lata. Dopiero 1 maja 2011 roku rynek pracy będzie musiał być wszędzie w pełni otwarty.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Polanie | polana | praca w UE | komisarz | krew | Czechy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »