OC: Stracą i ofiary, i sprawcy

Nowe limity dla OC komunikacyjnego spowodują, że ofiary takiego wypadku, jak ten pod Białymstokiem, nie mogłyby liczyć na godziwe odszkodowania.

Od nowego roku osoby poszkodowane w katastrofach komunikacyjnych nie będą mogły liczyć na wysokie odszkodowania, gdyż odpowiedzialność towarzystw została ograniczona do 1,5 mln euro na zdarzenie bez względu na liczbę ofiar. Oznacza to, że muszą one podzielić się tą kwotą. Do końca tego roku każda osoba poszkodowana w wypadku może liczyć na odszkodowanie w wysokości 350 tys. euro.

Na zmianach mogą stracić również sprawcy katastrof drogowych. Jeżeli ofiary wypadku zażądają wypłat większych niż 1,5 mln euro, sprawca będzie musiał dopłacić z własnej kieszeni.

Reklama

Niski limit to zasługa ministra finansów. Przekonały go argumenty niektórych ubezpieczycieli straszących - zupełnie niesłusznie - wzrostem polis OC. Dzięki niemu towarzystwa dostały dodatkowe siedem lat na dostosowanie się do wymogów UE w tym zakresie. V dyrektywa komunikacyjna przewiduje odpowiedzialność ubezpieczycieli do 1 mln euro na osobę i 5 mln euro na zdarzenie.

Limit za mały

"W wypadku podobnym do tego, który zdarzył się ostatnio pod Białymstokiem, nowy limit będzie za mały" - uważa Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach Drogowych Alter Ego.

Stowarzyszenie reprezentuje interesy poszkodowanych w tym wypadku. Janusz Popiel zapowiada, że dla ofiar katastrofy będzie żądał od towarzystwa ubezpieczeniowego takich odszkodowań, jakie zostały zasądzone dla rodziców Przemka Czai, kibica Czarnych Słupsk, zabitego przez policjanta (300 tys. zł), czy Dawida Lisa, postrzelonego przez policję w Poznaniu (901 tys. zł odszkodowania i 2 tys. zł miesięcznej renty).

To dużo więcej od kwot, jakie polskie sądy przyznają obecnie ofiarom wypadków komunikacyjnych (20-30 tys. zł zadośćuczynienia plus koszty pogrzebu, a za każdy procent uszczerbku na zdrowiu średnio 700-1200 zł).

Wysokie wypłaty

W wypadku pod Białymstokiem zginęło 12 osób, a 40 zostało rannych. Jeśli Januszowi Popielowi i jego prawnikom uda się przekonać sąd, łączna kwota odszkodowań i rent może przekroczyć 6 mln zł, czyli przewidziany przez nowe prawo limit 1,5 mln euro. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że poszkodowanymi są młodzi ludzie, którym być może trzeba będzie płacić wysokie renty przez kilkadziesiąt lat.

Nawet towarzystwa ubezpieczeniowe uważają, że obecny limit jest zbyt mały, gdyż roszczenia poszkodowanych rosną.

"Mieliśmy już zdarzenie, w którym wypłata przekroczyła limit obowiązujący w tym roku, czyli 350 tys. euro" - mówi Piotr Bryński, dyrektor departamentu ubezpieczeń komunikacyjnych w Compensie.

Dlatego firma w ubiegłym tygodniu zaproponowała klientom ochronę na wypadek szkód osobowych do 500 tys. euro na osobę, bez dodatkowej składki (inne towarzystwa też mają taką ofertę, ale każą sobie za to płacić). Compensa już teraz zapowiada, że taki sam manewr zastosuje w przyszłym roku i zaproponuje limit wyższy niż 1,5 mln euro.

Zwłaszcza że - jak twierdzi Piotr Bryński - gratisowe podwyższenie limitu nie kosztuje firmy zbyt wiele, natomiast może przyciągnąć nowych klientów.

Najlepiej za darmo

Chyba ma rację, gdyż dotychczas podwyższenie limitu, za które trzeba było zapłacić, nie cieszyło się zainteresowaniem klientów. Przekonał się o tym AIG, który pół roku temu skierował taką ofertę do firm posiadających floty pojazdów. Teoretycznie powinni być to klienci wyjątkowo świadomi ryzyka. Nic z tego. "Do tej pory wystawiliśmy zaledwie kilka takich polis" - mówi Paweł Holnicki, członek zarządu AIG.

Marcin Jaworski

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: odszkodowania | ofiary. | zdarzenie | wypadku | sprawcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »