Nowa koalicja: nowe porządki

Rząd koalicji PiS, Samoobrony i LPR dysponuje w Sejmie 240 głosami, a więc jest wystarczająca większość, by przeprowadzać zmiany zapisane w programie "Solidarne państwo" - powiedział w premier Kazimierz Marcinkiewicz na briefingu po powołaniu nowych ministrów.

Rząd koalicji PiS, Samoobrony i LPR dysponuje w Sejmie 240 głosami, a więc jest wystarczająca większość, by przeprowadzać zmiany zapisane w programie "Solidarne państwo" - powiedział w premier Kazimierz Marcinkiewicz na briefingu po powołaniu nowych ministrów.

Przy takiej większości parlamentarnej - ocenił premier - nastąpi przyspieszenie wdrażania programu rządu. Według niego, wzmocnienie rządu "przez osobowości polityczne liderów politycznych dwóch kolejnych ugrupowań (Samoobrony i LPR - PAP) daje szanse na wykorzystanie tej sytuacji i realizację programu w taki sposób, aby Polacy już w tym roku odczuli zmiany".

Premier poinformował też, że przyjął dymisję szefa polskiej dyplomacji Stefana Mellera, który złożył rezygnację w miniony piątek, dzień po podpisaniu porozumienia koalicyjnego PiS z Samoobroną i grupą byłych posłów Ligi Polskich Rodzin. "Mamy rząd większościowy, wyzwania przed nami na pewno duże, oczekiwania społeczeństwa duże, ale myślę, że w tym składzie jesteśmy w stanie bardzo szybko doprowadzić do zmian, do przyspieszenia prac niektórych resortów" - mówił nowo powołany wicepremier i minister rolnictwa Andrzej Lepper. Jego zdaniem, trzeba zrobić wszystko, by prawidłowo wykorzystać środki z UE i własne, zainwestować je w infrastrukturę i w rolnictwo. Lepper podkreślił, że Samoobrona od początku chciała koalicji trzech partii - PiS, Samoobrony i LPR. "Chociaż był okres, że PSL miało dużą szansę, z niewiadomych nam przyczyn nie skorzystało z tego i może żałować, że nie będzie w dobrym rządzie, który będzie dobrze pracował na rzecz Polski i Polaków" - dodał lider Samoobrony.

Reklama

Pytany, jak pogodził się z liberalnymi poglądami wicepremier i minister finansów Zyty Gilowskiej, Lepper odpowiedział, że rząd przyjął wspólny program solidarnego państwa i będzie go realizować. "I pani premier też przyjęła ten program, także ja nie widzę żadnych problemów" - zaznaczył.

Nowo powołany wicepremier i minister edukacji narodowej Roman Giertych zapowiedział, że w ciągu najbliższych tygodni przedstawi program zmian w edukacji. "Szkoła wymaga takich zmian, które zapobiegną narkotykom, przemocy, które postawią na patriotyzm i pozwolą formować nowe pokolenie Polaków" - mówił. Jak dodał, "konkrety" zaprezentuje w "nieco późniejszym czasie". Wyraził nadzieję, że nauczyciele przyjmą jego propozycje zmian z życzliwością i poczekają z oceną na efekty. Giertych podkreślił, że "odpowiedzialność za Polskę wymaga, aby podejmować decyzje, które pozwolą obywatelom posiadać stabilny parlament i stabilny rząd, który ma szansę realizować swój program". "Ta odpowiedzialność doprowadziła do dzisiejszego dnia, do sytuacji rządu większościowego, który będzie realizował program trzech ugrupowań tworzących ten gabinet" - zaznaczył. Szef Ligi przyznał też, że rozmowy o wejściu LPR do koalicji rządowej były długie i trudne. "Nie ukrywam, że całą majówkę od 30 kwietnia do dziś spędziliśmy na negocjacjach, również programowych.

Doszliśmy do porozumienia przede wszystkim z tego powodu, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, by Polska miała normalnie funkcjonujący rząd, a normalnie funkcjonujący rząd wymaga większości w Sejmie" - powiedział Giertych. Innym z powodów wejścia Ligi do rządu - jak mówił - były oczekiwania wyborców LPR widoczne w badaniach opinii publicznej. Premier pytany, czy przedstawiciel Narodowego Koła Parlamentarnego, które założyło kilku byłych parlamentarzystów LPR, może jeszcze otrzymać tekę ministra, odpowiedział, że "wszystko to, co zostało ustalone z kołem, jest realizowane, nie nastąpiła w tej sprawie żadna zmiana". W zeszłym tygodniu przedstawiciele PiS, Samoobrony i Narodowego Koła Parlamentarnego podpisali umowę koalicyjną. Mówiło się o tym, że lider koła Bogusław Kowalski zostanie wiceministrem w resorcie transportu.

Na pytanie, jak ma się program "Tanie państwo" do powstania kolejnych czterech resortów w rządzie, Marcinkiewicz odpowiedział: "Nie ilość resortów świadczy o tym, czy państwo jest tanie, czy nie. Tanie i sprawne państwo to państwo, w którym nie wydamy ani złotówki więcej z powodu reorganizacji rządu, która w tej chwili następuje". Jak dodał, reorganizacja będzie się odbywała w ramach tych środków, które były do tej pory przewidziane na prace rządu. Premier zapowiedział również, że kolejny element programu "Tanie i sprawne państwo" będzie podsumowany w czerwcu. Pytany, czy nie boi się, że teraz nie będzie już "twarzą rządu", a zastąpią go w tym Lepper i Giertych, Marcinkiewicz powiedział: "Powodzenia".

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »