Niesprzedany węgiel spędza samorządom sen z powiek. "Rząd nas z tym zostawił"

W zeszłym roku o tej porze węgla na rynku brakowało. Dziś jego sprzedaż spada, a surowiec na opał zalega w gminach, które prowadziły jego interwencyjną sprzedaż. Resort aktywów państwowych wskazuje, że nie sprzedało się jedynie ok. 5 procent z surowca, który trafił do samorządów. Ale te kilka procent w skali kraju przekłada się na kilkadziesiąt tysięcy ton, nawet po kilkaset ton w poszczególnych gminach. To wielkie sterty węgla, z którymi gminy nie wiedzą co zrobić. "Zostaliśmy sami z tym problemem" - wskazują samorządy. Tymczasem rząd uważa, że żadnego problemu nie ma.

  • W polskich samorządach znajduje się ok. 64 tysiące ton węgla, który nie został sprzedany w ramach sprzedaży interwencyjnej. 
  • W niektórych gminach jest nawet po kilkaset ton węgla.
  • Według ustawy gminy mogły prowadzić interwencyjną, a następnie końcową sprzedaż węgla do 31 lipca. Teraz sprzedaż jest możliwa, ale na innych zasadach - wskazuje Ministerstwo Aktywów Państwowych.
  • Ceny węgla na rynku są jednak obecnie niższe, niż ceny, po których gminy kupowały opał i prowadziły jego sprzedaż. Brakuje więc chętnych kupców, do tego zasady sprzedaży nie są jasne dla samorządów.
  • Sprawdzamy, czy gminy wiedzą, co zrobią z niesprzedanym węglem i jakie rozwiązania sugeruje ministerstwo.

Reklama

Dzisiaj ubiegłoroczne problemy z dostępnością węgla na opał dla gospodarstw domowych mogą wydawać się już przeszłością. Ceny węgla, który obecnie oferuje np. sklep PGG, wahają się od 1100 do 1300 zł za tonę. Węgiel można też kupić na prywatnych składach albo bezpośrednio w niektórych kopalniach. 

Rok temu było zupełnie inaczej - wszyscy zastanawiali się, czy po wprowadzeniu embarga na import węgla z Rosji nie zabraknie opału dla gospodarstw domowych, a jeśli będzie, to czy ludzi będzie na niego stać. Na problem z dostępnością i ceną węgla rząd opowiedział dodatkiem węglowym i uruchomieniem sprzedaży interwencyjnej, którą miały prowadzić samorządy. Węgiel importowały spółki Skarbu Państwa i sprzedawały go gminom, które zamawiały na podstawie wniosków złożonych przez mieszkańców.

Kiedy sprzedaż interwencyjną wprowadzano, wydawało się, że braki węgla na rynku są tak duże, że opał rozejdzie się na pniu. Tymczasem obecnie dziesiątki samorządów w Polsce odnotowują, że węgiel nadal im zalega i, co gorsza, że w obecnej sytuacji nie wiadomo, co z tym zrobić. Bo dalsza sprzedaż interwencyjna nie jest już możliwa -zgodnie z ustawą, trwała ona jedynie do 31 lipca. W Interii sprawdzamy, gdzie w ogóle leży źródło problemu zalegającego węgla, jaka jest jego skala i jak zdaniem gmin należy go rozwiązać.

Węgiel zalega w samorządach

Jak informowaliśmy w Interii, pod koniec lipca samorządy zaczęły alarmować, że zalega im niesprzedany węgiel. Dotychczas nie sprzedało się ok. 64 tysięcy ton - podało Ministerstwo Aktywów Państwowych w komentarzu przesłanym Interii. I chociaż resort podkreśla, że to tylko kilka procent z ponad 2 mln ton węgla, które trafiły do gmin, to jednak każda tona węgla, z którą nie ma co zrobić, może być dla samorządu problemem. To dlatego, że jednostki samorządu terytorialnego w Polsce muszą mieć jasno określone prawem możliwości działania, a ich budżety są poddawane kontroli ze względu na gospodarność. Możliwość dalszej sprzedaży węgla po 31 lipca budziła więc - i nadal budzi - duże wątpliwości wśród gmin.

- Na tę chwilę nie ma ustawy, która regulowałaby prowadzenie dalszej sprzedaży węgla przez samorządy. Po zakończeniu tzw. sprzedaży końcowej węgiel zakupiony przez gminy w ubiegłym roku w ramach ustawy pozostaje więc własnością samorządów - wskazuje nam biuro prasowe Wrocławia. - W najbliższych dniach we Wrocławiu zostanie zrealizowana inwentaryzacja węgla, który nie został sprzedany i pozostał w składach. Według wstępnych szacunków to około 600 ton.

Jak wskazuje Marcin Obłoza z wrocławskiego magistratu, wiele zależy od reakcji rządu na pismo Związku Miast Polskich. - W apelu do premiera Mateusza Morawieckiego miasta członkowskie ZMP postulują zobowiązanie państwowych dystrybutorów do odbioru węgla od gmin oraz proporcjonalny zwrot środków uzyskanych od gmin - podaje Obłoza. Podobny apel, do resortu aktywów państwowych, trafił ze Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Wielkopolski. 

Węgiel "na realizację zadań własnych"

Co w takim razie proponuje resort? - Ministerstwo Aktywów Państwowych wychodząc naprzeciw oczekiwaniom samorządów, przygotowało wykładnię systemową obowiązujących przepisów prawa umożliwiającą gminom zagospodarowanie niesprzedanego do 31 lipca 2023 r. paliwa stałego. Pismo w tym zakresie zostało przekazane w dniu 28 lipca 2023 r. do urzędów wojewódzkich w celu przesłania do gmin - czytamy w odpowiedzi na nasze pytanie o to, czy MAP lub inne ministerstwo pracuje nad zaproponowaniem samorządom jakiegoś rozwiązania problemu zalegającego węgla.

W ocenie Ministerstwa, dopuszczalna jest dalsza sprzedaż węgla gospodarstwom domowym już poza ustawą o zakupie preferencyjnym, jako realizacja zadania własnego gmin - ale po spełnieniu warunków określonych przepisami ustawy o podatku od towarów i usług oraz ustawy o podatku akcyzowym. 

To jednak wymagałoby m. in. zainstalowania przez gminy kas fiskalnych i podjęcia się zadania, w którego wykonaniu nie mają doświadczeń. Zapytaliśmy więc w kilkudziesięciu samorządach, co w takim razie planują zrobić z zalegającym węglem.

Węgiel pójdzie dla potrzebujących

Są gminy, gdzie niesprzedany węgiel jest, ale nie zawadza. Problemu, co z nim zrobić nie będzie na przykład w Bierutowie w województwie dolnośląskim, gdzie nie sprzedało się około stu ton surowca. 

- Planujemy przeznaczyć węgiel na potrzeby własne, w ramach przekazania na opał do szkół czy w ramach pomocy społecznej - mówi nam przedstawiciel gminy. - Jedna szkoła zużywa kilkadziesiąt ton, a mamy pięć szkół - dodaje, kiedy dopytujemy, czy ilość pozostałego surowca nie jest za duża jak na potrzeby własne samorządu. 

Do realizacji zadań własnych gminy związanych z pomocą społeczną węgiel planują zużyć też Gorlice (gdzie zostało 19,2 ton surowca) czy Piaseczno.

Możliwość wykorzystania węgla w lokalnym systemie energetycznym rozważa z kolei Mława. W Mławie pozostało 7,3 tony węgla (typu groszek), który jest obecnie magazynowany na terenie Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Mławie (PEC) - mówi nam Magdalena Grzywacz, rzecznika prasowa urzędu miasta. - Analizujemy sytuację, czy istnieje technologicznie możliwość wykorzystania paliwa węglowego w tej formie przez mławski PEC - dodaje rzecznika. 

Są miejsca, gdzie nie wiadomo, co zrobić z węglem

Duża część naszych rozmówców przyznaje jednak, że na razie nie wiadomo, co gmina zrobi z zalegającym węglem. Chodzi zarówno o miejscowości, gdzie węgla pozostało po kilka ton - jak Suwałki - jak i takie, gdzie jest go sporo. O pozostały węgiel zapytaliśmy np. wiejską gminę Suchy Dąb w województwie pomorskim. Tam zostało 53 tony węgla, podczas gdy cała gmina liczy około 4,2 tys. mieszkańców. - Na dzień dzisiejszy nie mamy planów wykorzystania pozostałego paliwa stałego - wskazała nam w piątek gmina.  

Problem mają np. gminy, w których instytucje takie jak szkoły, gdzie można by przekazać opał, nie mają własnych kotłowni na węgiel. To problem na przykład Wrocławia, w którym jest kilkaset ton niesprzedanego węgla. - Rozważamy, co należy z węglem zrobić. Na tę chwilę nie zostały podjęte żadne decyzje. Tym bardziej że miejskie jednostki nie korzystają z ogrzewania węglowego - podaje nam miejskie biuro prasowe. 

Ludzie rezygnowali. "Z sobie tylko wiadomych przyczyn"

Mimo tego, że pomysły na zużycie węgla mogą się znaleźć, wśród naszych rozmówców nie jest odosobnione przeświadczenie, że to nie gminy powinny sobie teraz radzić z zalegającymi tonami opału. Zwłaszcza, że - jak podkreślają samorządy - to nie one winne są obecnej sytuacji.

- Kupiliśmy tyle węgla, ile wynikało z zamówień złożonych przez mieszkańców gminy. Oni tego nie odebrali. Węgiel musieliśmy kupować importowany, po cenie takiej, jak była, ponieśliśmy jeszcze koszty własne związane z transportem. Tymczasem ludzie węgla nie odebrali, a my zostaliśmy z problem. A spółki państwowe sprzedają już teraz węgiel po niższej cenie, niż my kupowaliśmy - mówi nasz rozmówca z gminy, gdzie węgla jest jeszcze kilkaset ton.

- My nie zrobimy nic z tym węglem, bo nie damy rady go sprzedać, kiedy inni mają niższe ceny, a na własne potrzeby gmina też nie ma tego jak zużyć. To powinna odebrać od nas spółka, od której kupowaliśmy, ale ona nie chce. Rząd to źle zorganizował i nas z tym zostawił - dodaje nasz rozmówca.

Opinię, że najlepszym rozwiązaniem byłoby odebranie węgla przez spółkę Skarbu Państwa, które sprzedała go gminie, podziela urząd w Brodnicy.

- Tym sposobem brodnicki samorząd został z 208 tonami węgla, którego w tej chwili nikt nie chce (z zadeklarowanej liczby 1910 ton węgla, mieszkańcy Brodnicy odebrali 827 ton) - opisuje Watkowska. - W tej sytuacji najlepszym wyjściem dla naszego samorządu byłby zwrot węgla do podmiotu wprowadzającego, czyli do Węglokoksu SA - dodaje.

Pod koniec lipca zadaliśmy Ministerstwu Aktywów Państwowych pytanie, czy resort rozważa rozwiązanie aby "państwowe spółki, które sprzedały węgiel gminom, zaproponowały jego ponowne odkupienie". W komentarzu przesłanym przez resort na początku sierpnia nie otrzymaliśmy na nie jednoznacznej odpowiedzi.

Martyna Maciuch


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: węgiel | ceny węgla | sprzedaż węgla | energetyka | samorządy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »