KGHM i Lotos jako "figuranci"? NIK składa zawiadomienie do prokuratury

Miedziowy gigant KGHM i paliwowa Grupa Lotos - spółki Skarbu Państwa - miały wykazać straty po tym, jak rząd Mateusza Morawieckiego nie pokrył w pełni kosztów poniesionych przez te firmy na zakup środków ochrony indywidualnej w czasie pandemii. Część z tych środków okazała się niesprawna, inne zakupiono bezcelowo. Inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli (NIK) kierują tę sprawę do prokuratury.

  • Podczas pandemii COVID-19 KPRM zakupiła środki ochrony indywidualnej, które nie spełniały wymogów. Trafiały do medyków, zanim pojawiły się doniesienia o ich wadliwości;
  • Zawarte zostały umowy ze spółkami Skarbu Państwa o wartości ponad pół miliarda złotych. KGHM i Grupa Lotos nie odzyskały pełnej kwoty; 
  • W związku z tymi uchybieniami NIK złożył zawiadomienie do prokuratury.

Państwowe spółki KGHM i Grupa Lotos poniosły koszty związane z zakupem środków ochrony osobistej, których nigdy w pełni nie odzyskały. Dodatkowo część środków ochrony indywidualnej, zakupionych podczas pandemii COVID-19 przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów (KPRM) nie spełniała wymogów. - Ich stosowanie przez personel medyczny mogło stwarzać zagrożenie - poinformował we wtorek inspektor NIK Wojciech Zambrzycki podczas posiedzenia zespołu ds. rozliczeń PiS.

Reklama

KGHM i Grupa Lotos figurantami. Straciły 190 mln zł

Zespół ds. rozliczeń PiS kierowany przez posła KO Romana Giertycha zajął się na wtorkowym posiedzeniu kwestiami związanymi z pracami NIK w odniesieniu do przetargów realizowanych w czasie pandemii. - W tej sprawie mamy cały szereg nieprawidłowości stwierdzonych przez NIK. Zarówno w kontrolach, które miały miejsce 2 lata temu, jak i w kontroli, która obecnie się skończyła - mówi Giertych.

Kontrola NIK wykazała, że w kwietniu 2020 r. Prezes Rady Ministrów w związku z przeciwdziałaniem pandemii COVID-19 wydał polecenia zakupów środków ochrony indywidualnej spółkom Skarbu Państwa: KGHM Polska Miedź, Grupie Lotos oraz Agencji Rozwoju Przemysłu. Zawarte zostały umowy, których efektem były zakupy na łączną kwotę ponad pół miliarda złotych. NIK stwierdza, że nawet 190 mln zł mogło wówczas zostać wydane niegospodarnie, nierzetelnie i niecelowo. 

- Jeszcze przed wydaniem poleceń przez premiera i zawarciem umów wykonawczych, Ministerstwo Aktywów Państwowych wprost wskazało spółkom Skarbu Państwa tj. KGHM i Grupie Lotos, co i od kogo mają kupić, zapewniając jednoczenie o certyfikowanej jakości kupowanych produktów - mówił inspektor NIK Paweł Tołwiński zeznający w zespole ds. rozliczeń PiS.

NIK podkreśla, że KGHM i Grupa Lotos pełniły rolę figurantów przejmujących na siebie ryzyko i odpowiedzialność za zakupy środków medycznych, choć spółki te nigdy wcześniej nie zajmowały się obrotem tego typu produktami. Tołwiński zwrócił uwagę, że Ministerstwo Zdrowia w żaden sposób nie brało udziału w procesie zakupów, mimo że to ono dysponowało najlepszymi informacjami o tym, jakie materiały ochronne były wówczas najbardziej potrzebne. 

Maseczki za 10 zł, które nie spełniały wymogów

Inspektor NIK tłumaczył, że nabywane przez KGHM maseczki ochronne były wielokrotnie droższe od tych dostarczonych przez Agencję Rozwoju Przemysłu. - Koszty zakupu odpowiednich jakościowo maseczek dostarczonych przez agencję wynosiły od nieco ponad 1 zł do blisko 2,40 zł za sztukę. Natomiast koszt maseczek zakupionych przez spółkę KGHM wynosił od blisko 8 zł do ponad 10 zł za jedną sztukę, pomimo że zdaniem polskiej instytucji certyfikującej, część tych maseczek i tak nie zapewniała wymaganej ochrony personelowi medycznemu - wyjaśniał. Zakwestionowano wówczas jakość maseczek o wartości blisko 109 mln zł.

Narażono bezpieczeństwo medyków

Inspektor dodał, że narażone zostało bezpieczeństwo personelu medycznego korzystającego z produktów dostarczanych przez Lotos. Zanim pojawiły się negatywne wyniki badań, do medyków trafiło już 410 kombinezonów ochronnych i blisko 133 tys. przyłbic z partii dostaw zrealizowanych przez tę spółkę. Zastrzeżenia co do jakości kombinezonów zgłaszali wówczas także sami użytkownicy. - Zakwestionowana została jakość ponad połowy produktów dostarczanych przez grupę Lotos o wartości 28 mln zł - podsumowuje Zambrzycki.

Kancelaria Prezesa Rady Ministrów jednostronnie dokonała wyliczenia wartości zakupionych produktów i wypłaciła spółce Lotos jedynie około 30 mln zł z łącznej kwoty blisko 58 mln zł widniejącej na fakturze. Strata ta została pokryta ze środków własnych spółki Lotos, która nie dochodziła roszczeń z tego tytułu wobec swoich dostawców.

Zespół ds. rozliczeń PiS będzie chciał sprawdzić, dlaczego prokuratura nie przekazywała przez wiele miesięcy zażalenia NIK do sądu i przez równie długi czas odmawiała śledztwa. Roman Giertych ocenia, że to klasyczny mechanizm korupcyjny. - Ktoś zarabiał na tym, aby ktoś inny ryzykował, nosząc wadliwe stroje ochronne czy maseczki - podsumował poseł. 

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: NIK | pandemia | maseczki | KGHM Polska Miedź SA | Lotos S.A.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »