Inflacja jeszcze wzrośnie. Ceny żywności nie zatrzymają się szybko

Nawet jeśli wzrost cen się uspokoi, to pod koniec roku ceny będą wyższe o 10-20 proc. niż były w grudniu poprzedniego roku. A to by znaczyło, że wzrosły o ponad 25 proc. w ciągu dwóch lat. Żywność - niestety - może być jeszcze droższa.

Coraz trudniej jest prognozować inflację w Polsce i w świecie. - Modele ekonometryczne szacowane na danych historycznych przestają działać, a zmiany cen są na tyle dynamiczne, że trudno je uchwycić stosowanymi przez nas dotąd metodami - mówi Interii Marcin Luziński, ekonomista banku Santander. Przewiduje, że szczyt wzrostu cen może być w najbliższych miesiącach, ale mówi o tym ostrożnie.

- Rosja i Ukraina to duzi producenci nawozów, zbóż oraz roślin oleistych, można oczekiwać szybkiego wzrostu cen zbóż, pieczywa, olejów roślinnych. Droższe też będą pasze, a więc i ceny mięsa będą dalej rosły, bardzo podrożały nawozy, więc mogą wzrosnąć cen warzyw i owoców. Wzrost cen żywności do końca roku będzie dwucyfrowy (w skali roku), nie zdziwiłbym się, gdyby przebił 20 proc. Mocny impuls wzrostowy odczuwamy już teraz, kolejny może pojawić się jesienią po tegorocznych zbiorach - prognozuje Luziński.

Reklama

Odzież nie musi mocno drożeć, mieszkania - tak

Zdaniem ekonomisty Santander Banku, napływ uchodźców z Ukrainy, a także pomoc wysyłana za granicę, zwiększa popyt na produkty pierwszej potrzeby, a to może oznaczać wyższe ceny artykułów higienicznych, usług edukacyjnych i medycznych.

- W przypadku odzieży nie ma dużej presji na wzrost cen. Polskie firmy odzieżowe dużo eksportowały do Ukrainy i Rosją, teraz ich sprzedaż w tych krajach spadnie, co będzie ograniczało presję na wzrost cen w Polsce - uważa Marcin Luziński i dodaje:

- Rosnąć natomiast będą czynsze za mieszkania - to pochodna większej liczby ludzi w kraju, spowolnienia działalności deweloperów, wzrostu kosztów kredytu. Podobnie wzrost może być widoczny w przypadku innych dóbr i usług związanych z mieszkalnictwem, np. w przypadku mebli. Przemysł meblarski importował dużo drewna z Ukrainy, może zatem borykać się z trudnościami z pozyskaniem surowca.

Recesja pod koniec roku?

Marcin Mazurek, ekonomista mBanku także prognozuje, że najszybciej ceny będą rosły latem, co nie oznacza, że potem inflacja gwałtownie zahamuje. - Pod koniec roku ceny mogą być o 11 - 10 proc. wyższe niż rok wcześniej - prognozuje i dodaje, że obecnie gospodarka jeszcze rozwija się dobrze, konsumenci zauważają wzrost cen i uważają, że ceny będą rosły nadal.

- To jest idealna sytuacja, by przerzucać koszty na konsumentów. Niedługo się to zmieni. Gospodarka zwalnia i hamowanie będzie dość gwałtowne. Techniczna recesja w tym roku (dwa kwartały ujemnego wzrostu) jest niemal pewna. W takich warunkach możliwość przerzucania kosztów na konsumenta istotnie się zmniejsza. - uważa ekonomista. Jednak ceny żywności właśnie pod koniec roku mogą rosnąć najszybciej.

Żywność będzie wyraźnie drożała do końca roku?

Podobnie uważa Kamil Łuczkowski, ekonomista Banku Pekao. Jego zdaniem, ceny w tym roku przeciętnie będą wyższe o 12-13 proc., ze szczytem inflacji w połowie roku na poziomie 14-15 proc. wobec 12,3 proc. w kwietniu.

Ekonomista zastrzega, że istnieje ryzyko jeszcze wyższej inflacji. Przy czym ceny żywności wzrosną jeszcze szybciej, a pod koniec roku mogą być wyższe o ponad 20 proc. w porównaniu do poprzedniego roku.

- W przypadku żywności jest to jak kula śnieżna: ograniczona podaż produktów importowanych z Ukrainy i z Rosji spowoduje wzrost cen pszenicy, kukurydzy czy rzepaku, a tym samym produktów przetworzonych z tych surowców: pieczywa oraz olejów. Co więcej, wyższe ceny zbóż i roślin oleistych będą oddziaływać na wzrost cen pasz, co przełoży się na ceny produktów pochodzenia zwierzęcego, np. mięso i wędliny. Kolejny czynnik to wzrost cen gazu, który powoduje podwyżki cen nawozów azotowych. Jeśli nawozy będą rzadziej stosowane ze względów oszczędnościowych czy dostępnościowych, to plonów będzie mniej i będą niższej jakości, a to podwyższy ceny szerokiego grona płodów rolnych - wylicza ekonomista.

Co się stanie z usługami?

Kamil Łuczkowski zwraca uwagę, że coraz bardziej przyspiesza inflacja bazowa (po wyłączeniu cen żywności i energii - w marcu wyniosła 6,9 proc.). Przewiduje jej najwyższe wartości w trzecim kwartale 2022 r.

A to oznacza, że jeszcze przynajmniej przez kilka miesięcy będą rosły ceny różnych usług: zdrowotnych, związanych z kulturą czy turystyką i gastronomią. Potem powinniśmy obserwować coraz wyraźniejsze efekty cyklu podwyżek stóp procentowych, gospodarka spowolni i razem z nią wzrost cen.

Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!

Powinniśmy się spodziewać ze względu na wojnę i jej konsekwencje wzrostu cen energii i paliw. To oznacza wyższe ceny za usługi transportowe, w tym za bilety lotnicze. Jak dotąd ceny usług medycznych rosły nieco szybciej niż inflacja. Najprawdopodobniej podobnie będzie w kolejnych miesiącach.

- Być może jesienią będziemy się borykali z kolejną falą pandemii, wojna w Ukrainie spowodowała, że w Polsce z opieki medycznej korzysta pewnie o milion osób więcej, a przecież od dawna mamy kłopoty z dostępnością do rożnych usług. To sektor prywatny dyktuje ceny. Jednak dostosowania cenowe na ten rok mamy już za sobą. Lub są one blisko szczytu - uważa Marcin Mazurek.

Aleksandra Fandrejewska



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: inflacja w Polsce | makroekonomia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »