Gudzowaty: biznes to sprawa firm, a nie rządów

Relacje z Rosją da się poprawić. Trzeba tylko wyeliminować "sportowców", dla których negocjacje to walka i prezentacja własnych osobowości - powiedział "Pulsowi Biznesu" Aleksander Gudzowaty, właściciel Bartimpeksu.

"Puls Biznesu": Co pana zdaniem powinien zrobić polski rząd, aby poprawić relacje z Rosją? Czy jest to w ogóle możliwe?

Biznes to sprawa głównie firm. Sprawą rządu jest dbałość o przychylne relacje prawne, życzliwość dla własnych przedsiębiorstw i ich zagranicznych interesów. Czasem potrzebna jest interwencja, ale tylko w ostateczności. Trzeba zdawać sobie sprawę, że nie tylko Rosjanie tak się zachowują. Wszystkie globalne kraje - ich firmy i pracownicy - mają przekonanie, że powinni być traktowani priorytetowo, są na swój sposób bezkompromisowi i nawet agresywni. Są zresztą tego wyniki. Oddaliśmy przecież globalistom dużo rentownych przedsiębiorstw. Tylko dlaczego to zrobiliśmy? Dla zadłużonego budżetu lepiej pobierać zysk niż podatek od niego. A mimo to globaliści uzyskują swoje cele. Również Rosjanie są potężni. Poprawienie relacji z Rosją jest konieczne. Musimy jednakże pamiętać, że winna obowiązywać równowaga stosunków i dbałość o wzajemne interesy, a to oznacza partnerstwo konstruktywne. Niekiedy w uzyskaniu takich proporcji przeszkadzają "sportowcy", którzy negocjacje traktują jak walkę i szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności i osobowości. Zapominają jednak, że współpraca to kompromis i wzajemny szacunek. Oczywiście tam, gdzie nas nie chcą, nie trzeba wchodzić. Trzeba jednak pamiętać, że Rosja zawsze była i jest nadal dla Polski rynkiem wielkich możliwości.

Reklama

Aleksander Gudzowaty: Czy Bartimpex utrzymuje jeszcze relacje handlowe z Rosją?

Tylko pośrednio jako udziałowiec w spółkach Gas Trading, PolGazTelekom i EuRolPol Gaz, w którym Gas Trading jest akcjonariuszem.

Czy widzi pan szansę na poprawę tych relacji?

Jeżeli sprawę będą oceniać ?sportowcy?, to nie widzę szansy. Jeżeli zaś ludzie, którzy mają umiejętność oceny z dystansu - to jak najbardziej, bo my jesteśmy profesjonalistami. Wszystkie interesy, które robiliśmy z Rosjanami, udały się. Nie było żadnych sporów. Przyszła zmiana warty i zaczęto od sporów. To o czymś świadczy. Posiadaliśmy umiejętność kompromisu, unikania konfliktów, racjonalne argumenty. Po prostu pracowaliśmy.

Czy po stronie rosyjskiej są ludzie, którzy chcą wrócić do takich relacji?

Myślę, że tak. W każdym zbiorowisku są jastrzębie i ,,sportowcy?, ale także ludzie racjonalni.

Czy z ich strony są konkretne sygnały?

Nie mogę powiedzieć.

Czy Bartimpex może rozwinąć współpracę w obrocie gazem z Rosją?

Tak, mamy olbrzymie doświadczenie, dużo wiele wartych pomysłów. Chodzi o to, by Rosjanie zechcieli z tego skorzystać na zasadzie partnerskiej współpracy, która zawsze była gwarancją sukcesu. Na razie jednak wszystko sprowadza się tylko do naszych chęci. Wystarczająco nas obrzydzono Rosjanom. Powiedziano im, że za naszą przyczyną stracili akcje w Gas Tradingu, co jest nieprawdą, a wręcz intrygą. Można bardziej podpuścić Rosjan? Naszym przeciwnikiem była bardzo dobrze zorganizowana grupa ludzi ze świetnymi kontaktami z kolejnymi rządami.

O kim pan mówi?

Nie mogę powiedzieć. Określam ich grupą "minus pięć".

Jak obecnie wygląda sprawa sporu sądowego, który toczą Bartimpex i Gazexport?

W pierwszej instancji wygraliśmy część roszczeń. Sprawa jest kontynuowana. Martwi mnie jednak sytuacja, że Gazexport przez trzy lata nie zauważył naszych racji i ogromnych strat, mimo że byliśmy ich świetnym i długoletnim partnerem. Potraktowali nas bardzo niesprawiedliwie, musieliśmy się bronić.

A nie uważa pan, że stało się to na fali pozbywania się pośredników w obrocie strategicznymi paliwami, gdy Władimir Putin objął władzę w Rosji?

Nie byliśmy nigdy pośrednikiem. Zauważyli nas w Tiumeniu, gdzie za własne pieniądze zorganizowaliśmy wystawę dla 90 firm. Potem przypadkowo byłem na spotkaniu z szefem PGNiG, który bardzo się martwił, że ma długi wobec Rosjan, a to były czasy, kiedy oni przechodzili z rubli na dolary. Gaz wielokrotnie podrożał. Wpadłem na pomysł, by spłacić długi polskimi towarami. Dostarczaliśmy PGNiG gaz z marżą O proc. PGNiG płaciło nam z opóźnieniem do roku. Powstała misterna sieć wzajemnych powiązań. Nie było żadnych konfliktów. Byliśmy dodatkowo buforem prawnym na wypadek, gdyby Rosjanie chcieli za długi zabezpieczyć się na majątku PGNiG. To ryzyko przejął na siebie Bartimpex. Nasi przeciwnicy w kraju postanowili przejąć nasze interesy. Ale nie potrafią zarabiać tak jak my.

Czy Gazprom może wymusić na Polsce zwiększenie swojego udziału w EuRoPol Gazie do 50 proc.

Wymusić nie, ale być może odkupić, jeżeli giełdowe PGNiG wyrazi gotowość. 50 proc. to jakiś mit i sztuczna bariera, nie warta emocji i gry na górze. Pytanie, do czego Rosjanom potrzebna jest ta przewaga? W swoim czasie EuRoPol Gaz był wzorem naprawdę idealnej współpracy rosyjsko-polskiej. Zrobiliśmy jedną z najbardziej prestiżowych i nowoczesnych inwestycji na świecie - gazociąg jamalski to perełka techniczna. Były drobne spory, ale zawsze była wola ich załatwienia. Kilka lat temu Rosjanie niepotrzebnie zaczęli dążyć do tego, by EuRoPol Gaz pracował non profit. To był kuriozalny pomysł. Gazprom powinien zarabiać na tranzycie i dać nam zarobić.

Jaka jest szansa na przejęcie bezpośredniej kontroli nad akcjami PGNiG w EuRoPol Gazie przez skarb państwa? Jakiej reakcji Rosjan można się spodziewać?

Jeżeli jest taka wola, to szanse są bardzo duże. Wartość EuRoPol Gazu została w prospekcie emisyjnym określona na niepoważnie niskim poziomie, kilkukrotnie niższym od rzeczywistego. Akcje EuRoPol Gazu trzeba wydzielić z PGNiG dla skarbu państwa i podobnie zrobić z akcjami PGNiG w Gas Tradingu, który jest akcjonariuszem w EuRoPol Gazie. Ekwiwalent za te akcje oddać akcjonariuszom po tej samej niskiej cenie. Rosjanie są poza tą sprawą. Dla takich przypadków, jaki zawiera pytanie, w umowie z Polską uzgodniono prawo do przekazywania akcji w EuRoPol Gazie następcom prawnym.

Co Rosjanie chcą osiągnąć, proponując PGNiG zmianę formuły obliczania ceny rosyjskiego gazu?

Chodzi oczywiście o pieniądze. Moim zdaniem, PGNiG bardzo ułatwiło Rosjanom sytuację. Niedawno wobec swoich dużych odbiorców instytucjonalnych zrzekło się od 2006 r. obowiązku zaopatrzenia ich w gaz. W ten sposób uzyskały one możliwość zakupu do 25 proc. gazu od konkurencyjnych dostawców. Zakłady chemiczne zwrócą się więc pewnie bezpośrednio do Rosjan, bo nie ma innych znaczących dostawców gazu, a ci pewnie ten gaz zakwotują - po wyższej cenie. PGNiG siłą rzeczy skierowało te "ryby" do jednej tylko sieci.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Biznes | gudzowaty | gaz | rząd | PGNiG | sportowcy | relacje | Aleksander Gudzowaty | interesy | Rosjanie | negocjacje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »