Gospodarka coraz bliżej odbicia? Na razie działa głównie jeden silnik, ale i on może zgasnąć

Jeśli w III kwartale tego roku polska gospodarka wychyliła nieco głowę z recesji, stało się tak prawdopodobnie za sprawą inwestycji samorządów, które na ostatniej prostej chcą do końca wykorzystać środki unijne z poprzedniej perspektywy budżetowej. Ale 1 stycznia 2024 roku to eldorado skończy się jak nożem uciął. Silnika, który pociągnąłby gospodarkę, nie widać za tym horyzontem. Ratunkiem na krótką metę mogą być jedynie pieniądze na KPO.

  • Polska gospodarka jest po dwóch kolejnych kwartałach recesji (PKB liczony rok do roku się skurczył), a aktywność gospodarcza słabnie nieprzerwanie od II kwartału zeszłego roku
  • W jednostkach samorządowych nastąpił ogromny wzrost inwestycji (w III kwartale), powyżej 65 proc. nominalnie, bo kończy się możliwość zakontraktowania poprzedniej perspektywy unijnej
  • Poprawę sytuacji konsumentów widać w danych o sprzedaży detalicznej. Wzrosła ona we wrześniu o 3,6 proc. rok do roku po wzroście o 3,1 proc. w sierpniu
  • Wspierająca konsumpcję struktura wydatków publicznych to dziedzictwo pozostawione przez rząd PiS. Doprowadziła ona do wybuchu inflacji, wysokich deficytów budżetowych i wzrostu zadłużenia

Reklama

GUS ogłosił w poniedziałek ostatnie (uzupełniające komplet) dane za wrzesień - o produkcji budowlano-montażowej. Na tej podstawie można szacować pełne wyniki polskiej gospodarki w III kwartale. Przypomnijmy, że znajduje się ona po dwóch kolejnych kwartałach recesji (PKB liczony rok do roku się skurczył), a aktywność gospodarcza słabnie nieprzerwanie aż od II kwartału zeszłego roku. Czy - zgodnie życzeniowym myśleniem - III kwartał przyniósł przełom i trend się odwrócił? 

Inwestycje, których przyzwoity wzrost notowaliśmy przez cały ten rok mogą w III kwartale spowodować, że polska gospodarka odbije z recesyjnego trendu. Dodajmy - może to być jedynie odbicie przejściowe. Tymczasem jednak o silnym wzroście inwestycji świadczą ogłoszone w poniedziałek dane o produkcji budowlano-montażowej. Wzrosła ona we wrześniu o 11,5 proc. licząc rok do roku, po wzroście o 3,5 proc. w sierpniu. Imponująco.

Budowa obiektów inżynierii lądowej i wodnej wzrosła aż o 17,9 proc. rok do roku, nastąpił 10-procentowy wzrost robót specjalistycznych, a budowanie budynków po silnych spadkach w poprzednich miesiącach wyszło na plus o 3,9 proc. Po "odsezonowaniu" produkcja zwiększyła się o 3,5 proc. w porównaniu z sierpniem i był drugi miesiąc z rzędu jej odbicia.

- (...) Dwucyfrowy wzrost w obszarze wznoszenia obiektów inżynieryjnych wiążemy z inwestycjami publicznymi współfinansowanymi ze środków europejskich - twierdzi główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki.

Zagadka co się stało jest do rozwikłania stosunkowo prosta. Samorządy kończą rzutem na taśmę inwestycje zakontraktowane jeszcze w poprzedniej unijnej perspektywie budżetowej, bo do końca roku muszą je rozliczyć, żeby dostać płatności. Przyspieszenie inwestycji, gdy kończy się jedna unijna perspektywa i spowolnienie, gdy rozpoczyna się następna perspektywa następowało zawsze. Od czasu pandemii zapaść miały "wygładzić" fundusze na realizację Krajowych Planów Odbudowy. Tylko, że do Polski nie napłynęły już od blisko trzech lat, gdyż rząd PiS naruszał fundamenty państwa prawa.

- W jednostkach samorządowych nastąpił ogromny wzrost inwestycji, powyżej 65 proc. nominalnie, bo kończy się możliwość zakontraktowania poprzedniej perspektywy unijnej, a to ciągnie za sobą sektor przedsiębiorstw - mówiła główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek podczas prezentacji zaleceń ekspertów Europejskiego Kongresy Finansowego dla zmian w polskiej polityce gospodarczej.

- To pokazuje, jak bardzo środki na KPO są nam potrzebne. To bardzo duży stymulant dla sektora samorządowego ale także przedsiębiorstw - dodała.

Co z konsumpcyjnym silnikiem?

Dzięki silnemu finiszowi inwestycyjnemu samorządy być może wyciągnęły w III kwartale polską gospodarkę z dołka, a w ostatnim będę utrzymywać ją powyżej zera. Jednak większość analityków mówi już dziś o bardzo mozolnym odbiciu. Może się ono skończyć zaraz na początku 2024 roku, wraz z brakiem kolejnych środków z Unii, choć część ekonomistów ma nadzieję, że gospodarkę pociągnie wtedy konsumpcyjny silnik.

Głównym powodem recesji w pierwszych dwóch kwartałach tego roku było silne załamanie konsumpcji spowodowane niebotycznie wysoką inflacją, w ślad za którą nie nadążały wynagrodzenia. Obniżenie się rocznej inflacji pozwoliło na wzrost realnych wynagrodzeń w przedsiębiorstwach zatrudniających powyżej dziewięciu osób do 2,0 proc. rok do roku we wrześniu wobec 1,7 proc. w sierpniu. Jeśli tendencja będzie trwała może spowodować, że konsumpcja będzie mieć dodatni wkład do wzrostu.

Poprawę sytuacji konsumentów widać w danych o sprzedaży detalicznej. Wzrosła ona we wrześniu o 3,6 proc. rok do roku po wzroście o 3,1 proc. w sierpniu. Czwarty miesiąc z rzędu sprzedaż w cenach stałych, po wyeliminowaniu czynników sezonowych, także wzrosła, tym razem o 2,2 proc. Jednak jeśli policzyć sprzedaż w cenach stałych i porównać ją z ubiegłym rokiem, jest nadal na minusie, choć z miesiąca na miesiąc mniejszym. We wrześniu spadła o 0,3 proc. rok do roku po spadku o 2,7 proc. w sierpniu.

Analitycy Pekao sądzą na tej podstawie, że w III kwartale konsumpcja prywatna spadła o ok. 0,5 proc. licząc rok do roku. Na kolejny kwartał prognozy dla konsumpcji obarczone są bardzo dużą niepewnością. Z jednej strony może ją wspierać wzrost optymizmu konsumentów i przyspieszający wzrost realnych wynagrodzeń. Przedstawiciele koalicji, która prawdopodobnie obejmie władzę oddalają czające się widmo wybuchu inflacji. 

Poseł elekt i współtwórca programu Koalicji Obywatelskie Andrzej Domański, wymieniany jako kandydat na ministra finansów, powiedział w wywiadzie dla Radia Zet, że nowy rząd  utrzyma zamrożenie cen gazu i prądu. Analitycy Forum Obywatelskiego Rozwoju wyliczyli, że gdyby nie ingerencje rządu w ceny, inflacja we wrześniu wyniosłaby 17,9, a nie 8,2 proc.

Niemniej rząd - według słów Andrzeja Domańskiego - chce wprowadzić od 1 stycznia podwyżki płac dla sfery budżetowej, utrzyma też tzw. programy socjalne. To odsuwa groźbę wybuchu inflacji, która pochłonęłaby znowu dochody gospodarstw domowych, ale utrzymuje wcześniej istniejącą presję inflacyjną i wzmaga napięcia w finansach publicznych.

Kiedy przedsiębiorstwa przestaną podnosić płace?

Patrząc z innej strony na mechanizmy wspierające konsumpcję, coraz bardziej zasadne jest pytanie, kiedy przedsiębiorstwa, dotknięte dekoniunkturą, dojdą do twardej granicy dla podwyżek płac. Z badań wynika, że są już jej blisko. Zadekretowany ustawowo wzrost płacy minimalnej od 1 stycznia może tym razem wcale nie przełożyć się na wzrost całkowitego funduszu płac.

- Teraz największym problemem (przedsiębiorstw) są koszty, surowców i technologii, ale też bardzo wysokie koszty pracownicze - powiedziała Monika Kurtek.

Pomimo coraz trudniejszej sytuacji przedsiębiorstw, produkcja przemysłowa we wrześniu zaskoczyła na plus analityków, bo dane GUS pokazują, że jej roczne spadki były nieco mniejsze niż w ciągu minionych dziewięciu miesięcy. Licząc rok do roku obniżyła się o 3,1 proc, a po uwzględnieniu czynników sezonowych odnotowała spadek o 0,9 proc. Ekonomiści zwracają uwagę, że najsilniej produkcja spadła w branżach eksportowych, co odzwierciedla  osłabienie gospodarki w strefie euro.

Pogorszenie koniunktury u największych partnerów handlowych stwarza zagrożenie dla wkładu eksportu netto w PKB. Jeszcze po czerwcu GUS odnotował blisko 5-procentowy wzrost eksportu (w euro) i ponad 4-procentowy spadek importu, co spowodowało nadwyżkę w obrotach towarowych z zagranicą i dodatni wkład eksportu netto w PKB w II kwartale. Późniejszy wzrost cen ropy i osłabienie popytu na polski eksport mogą spowodować, że korzystna sytuacja będzie się zmieniać.

Raczej pewne jest także, że wkład zapasów w PKB okazał się w III kwartale znowu ujemny, bo w różnych badaniach przedsiębiorstwa raportowały ich nadmiar. Ponieważ przez ostatnie kwartały mniej gromadziły zapasy, wyraźnie spadł import. Nie można wykluczyć, że bilans tych czynników spowoduje, że gospodarka minęła już "dołek" z II kwartału, ale w III kwartale wzrost PKB najwyżej nieznacznie przekroczy zero. To sukces, bo z recesji wejdziemy w stagnację. A co będzie dalej?

Przyczyny pesymizmu

- Ożywienie miało nastąpić w II kwartale. Coraz bardziej się opóźnia, może będzie w III kwartale, a może dopiero w czwartym. Niestety, jestem tutaj pesymistą, uważam że po spadku PKB w I i II kwartale, prawdopodobnie w trzecim wzrost będzie bliski zera i w tym roku będziemy mieć zero wzrostu - powiedział podczas wspomnianej prezentacji członek Rady Polityki Pieniężnej Ludwik Kotecki.

- Ożywienie przyjdzie tak naprawdę na początku przyszłego roku i nie będzie spektakularne, będzie bardzo powolne właśnie z powodu tego, że mamy taką a nie inna strukturę wydatków publicznych - dodał.

Wspierająca konsumpcję struktura wydatków publicznych to dziedzictwo pozostawione przez rząd PiS. Doprowadziła ona do wybuchu inflacji, planowanych na ten i przyszły rok wysokich deficytów budżetowych i wzrostu zadłużenia. Nowy rząd będzie musiał zmierzyć się z jej zmianą, ale nie będzie to ani łatwe, ani szybkie. W tych warunkach cały czas czyhać będą zagrożenia inflacyjne.

Do dziedzictwa tego należy także wytrącona z równowagi gospodarka i niezrównoważony model wzrostu przez lata oparty niemal wyłącznie na konsumpcji. Nowy rząd będzie miał duże problemu z naprawieniem inwestycyjnego silnika. Po październikowych wyborach na rynkach finansowych wybuchł entuzjazm spowodowany szansą na to, że utworzą go Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica. Może się on przełożyć na poprawę nastrojów firm i zwiększyć ich skłonność do inwestycji.

Ale motywem dla przedsięwzięć inwestycyjnych nie może być wyłącznie dobry nastrój. Wciąż widać poważne zagrożenia, które tłumaczą dlaczego Polsce stopa inwestycji spadła poniżej 17 proc. PKB gdy w Unii po pandemii przekracza znacznie 22 proc. Te bariery trzeba będzie mozolnie usuwać.

- (...) główną barierą jest niepewność otoczki prawno-legislacyjnej. Duże i szybkie zmiany (prawa) powodowały, że przedsiębiorstwa wstrzymywały się z inwestycjami. Duże poczucie niestabilności blokuje inwestycje - mówiła Monika Kurtek.

Stagnacja może się utrzymywać dłużej

Problemem nie są jednak tylko częste, szybkie zmiany i niestabilność prawa. Jeden z samorządowców podczas ostatniego Kongresu Local Trends w Poznaniu wskazał na mechanizm, który nie tylko powodował tworzenie złej jakości prawa, ale był też wysoce korupcjogenny. Było nim masowe uchwalanie projektów poselskich w minionych dwóch kadencjach. Problem nie sprowadzał się jedynie do tego, że projekty poselskie nie musiały zawierać oceny skutków i kosztów legislacji oraz przejść konsultacji publicznych.   

Poselskim projektem - dajmy na to całkowicie niewinnym, np. o hodowli geranium - można było wprowadzić zmiany do dowolnej innej ustawy, w tym do fundamentalnych, jak prawo budowlane, farmaceutyczne, bankowe itp. A zatem zmienić całkowicie pole gry w ogromnych obszarach gospodarki. Na to tylko czekali lobbyści. I wielkie pieniądze. Proceder ten powinien zostać jak najszybciej skontrolowany przez służby antykorupcyjne. Można przypuszczać, że do czasu naprawy skutków tamtej działalności i przywrócenia pewności prawa poczekamy jeszcze na wzrost udziału inwestycji w PKB.

Dlatego stagnacja gospodarcza w obliczu słabego otoczenia zewnętrznego, przy wciąż utrzymujących się zagrożeniach inflacyjną recydywą i przy słabościach finansów publicznych jest bardzo prawdopodobnym scenariuszem na dłużej. Pierwszy krok jest oczywisty - odblokowanie pieniędzy na KPO. Kolejna będą już znacznie trudniejsze.

Jacek Ramotowski 

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PKB | recesja | polska gospodarka | PKB Polski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »