Eureko jest gotowe iść na kompromis z MSP

Eureko może renegocjować umowę prywatyzacyjną ale nie zamierza oddać połowy kontroli nad PZU.

Eureko może renegocjować umowę prywatyzacyjną ale nie zamierza oddać połowy kontroli nad PZU.

Przed dzisiejszym NWZA PZU Eureko deklaruje, że jest gotowe iść na kompromis z MSP. Holding zapewnia, że może dokupić dodatkowe akcje polskiej firmy. Jest też gotowe rozmawiać o składach zarządów PZU i PZU Życie. Jest jednak jeden warunek: Eureko chce utrzymania takiej kontroli nad spółką, jaką zapewnia mu umowa prywatyzacyjna.



Ernst Jansen, dyrektor zarządzający Eureko, odpowiedzialny za inwestycję konsorcjum w PZU, twierdzi, że nie jest w stanie przewidzieć, co się stanie na dzisiejszym NWZA PZU.

- Zostało ono zwołane wbrew naszej woli i to resort skarbu jest jego organizatorem. Porządek obrad zamieszczony w ogłoszeniu w Monitorze Sądowym i Gospodarczym jest inny od wcześniej uchwalonego. Przyjdziemy jednak na to zgromadzenie i będziemy działać w zależności od rozwoju wydarzeń - twierdzi Ernst Jansen.

Reklama

Dzisiejsze NWZA ma taki sam porządek obrad jak walne z 8 stycznia, na którym Ministerstwo Skarbu Państwa odwołało popierany przez Eureko zarząd Jerzego Zdrzałki i korzystając z głosowania grupami powołało nowa radę nadzorczą. Nie ma w niej przedstawicieli konsorcjum Eureko/BIG BG, które posiada 30 proc. akcji PZU. Zdaniem obserwatorów, dzisiejsze walne zostało zwołane na wypadek, gdyby w styczniu nie udało się zmienić składu rady nadzorczej i zarządu po myśli MSP. Zamierzenia powiodły się, co mogło spowodować zmiany w porządku obrad, z którego zniknął punkt dotyczący odwołania władz firmy, a pojawił się zapis o uchwale na temat sprawowania nadzoru w spółkach zależnych.



Brak wpływów



Zdaniem Ernsta Jansena, podczas styczniowego NWZA naruszono umowę prywatyzacyjną i statut spółki, które przyznają konsorcjum prawo wyznaczania czterech członków rady nadzorczej towarzystwa z wybranym wspólnie przez akcjonariuszy niezależnym przewodniczącym.

- Opuściliśmy poprzednie zgromadzenie aby pokazać, że to ministerstwo przejmuje teraz całkowita odpowiedzialność za PZU - podkreśla Ernst Jansen.

Od tego czasu konsorcjum nie ma ani wpływu na sytuację w spółce, ani informacji o decyzjach nowego zarządu kierowanego przez prezesa Roberta Muraszkę.



Propozycje Eureko



Obie strony deklarują gotowość do rozmów, ale do spotkania zarządu Eureko i przedstawicieli resortu skarbu jednak nie doszło. Z ministrem rozmawiali tylko przedstawiciele portugalskiego banku BCP i holenderskiego towarzystwa ubezpieczeniowego Achmea, główni udziałowcy Eureko. Negocjacje na temat szczegółów rozwiązania konfliktu prowadzić ma jednak zarząd tej spółki.

- Aby usiąść do rozmów musimy mieć pewność, że MSP będzie przestrzegać zawartych porozumień. Ministerstwo proponowało spotkanie, ale nie ma sensu tworzyć iluzji rozmów, jak miało to miejsce w październiku i listopadzie. Nie możemy być poddawani dyktatowi: oddajcie swoje uprawnienia, bo inaczej będzie wojna - mówi Ernst Jansen.

Twierdzi, że wszystkie rozmowy z ministrem Andrzejem Chronowskim koncentrują się wokół żądania oddania przez konsorcjum uprawnień przyznanych w umowie prywatyzacyjnej. Zapewnia ona Eureko i BIG BG połowę kontroli nad grupą PZU. Andrzej Chronowski chce, by ich udział we władzach wynosił 30 proc. - proporcjonalnie do posiadanego pakietu akcji.

- Rozumiem że ministrowi może nie podobać się ta umowa. Możemy ją więc renegocjować - twierdzi Ernst Jansen.

Wskazuje, że konsorcjum może dokupić większy pakiet akcji PZU i wtedy nie będzie już aktualny argument o nieproporcjonalnych wpływach w spółce. Konsorcjum gotowe jest też zaakceptować innych inwestorów w PZU.

- Nie mogą to być jednak nasi bezpośredni konkurenci, np. AXA. To stworzyłoby niezdrową sytuację - twierdzi Ernst Jansen.

Eureko gotowe jest też rozmawiać o składach zarządów i rad nadzorczych PZU i PZU Życie.



Sądy nie pomogą



Ernst Jansen uważa, że do zakończenia sporu wokół PZU przyczynią się rozmowy miedzy akcjonariuszami, a nie postępowania sądowe. Te ostatnie mogą co prawda w krótkim okresie zmienić układ sił, doprowadzając np. do kolejnych zmian zarządu. Jednak rozstrzygniecie fundamentalnego sporu, który zdaniem Ernsta Jansena dotyczy ważności i przestrzegania umów, trwałoby przed sądem latami.

- Jestem przekonany, że zwycięży zdrowy rozsądek i interes spółki. Konflikt wydaje się skomplikowany, ponieważ ministerstwo użyło bardzo dużo sił i środków, by nas zniechęcić i zmusić do poddania się. Tymczasem jest to tylko kwestia przestrzegania podpisanych umów i co za tym idzie wiarygodności Polski. Gdy przedstawimy konflikt w instytucjach europejskich lub naszemu sądowi, nasi rozmówcy nie chcą w ogóle wierzyć, że coś takiego mogło się zdarzyć - twierdzi Ernst Jansen.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PZU SA | konsorcjum | kompromis | MSP | Eureko | skarbu | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »