Dokuczliwe bezrobocie

Po dwóch latach publicznej dyskusji rząd przyjął harmonogram działań, które mają wspierać przedsiębiorczość i powstawanie nowych miejsc pracy. Planowane przedsięwzięcia mają zmniejszyć bardzo wysoki już poziom bezrobocia.

Po dwóch latach publicznej dyskusji rząd przyjął harmonogram działań,   które mają wspierać przedsiębiorczość i powstawanie nowych miejsc   pracy. Planowane przedsięwzięcia mają zmniejszyć bardzo wysoki już   poziom bezrobocia.

Rządowy dokument przewiduje zmniejszenie obciążeń fiskalnych, zwłaszcza małego biznesu. Ma to

umożliwić proponowane zmniejszenie podatku dochodowego od osób fizycznych. Ponadto rząd ma

stworzyć warunki do zatrudniania większej liczby absolwentów i bezrobotnych przedsiębiorcom

rozliczającym się w formie karty podatkowej. Wśród działań ograniczających bezrobocie przewiduje się

także stopniowe uwalnianie pracodawców od obowiązku wypłat wynagrodzeń za okres niezdolności do

pracy, uelastycznienie limitu godzin nadliczbowych oraz taką nowelizację przepisów, która pozwoli na

Reklama

zawieranie dowolnej liczby umów o pracę na czas określony. Ma nastąpić także ustawowe rozwiązanie

kwestii terminów płatności w obrocie gospodarczym. Rząd zapowiedział również wprowadzenie

preferencyjnych pożyczek dla przedsiębiorców oraz wspieranie eksportu i rozwoju turystyki, ułatwienia

w inwestycjach budowlanych, upowszechnianie i ułatwianie leasingu.

Notowany od paru lat wzrost gospodarczy, przy bardzo dużym wzroście wydajności pracy i

prowadzonej restrukturyzacji wielu branż, nie przekłada się na wzrost zatrudnienia. W efekcie powstała

sytuacja, w której brakuje pracy dla ponad 2,8 miliona osób. W tym 1,2 mln szuka pracy ponad rok, a w

miarę upływu czasu ich szanse na znalezienie zajęcia są coraz mniejsze.

W walce z bezrobociem najbardziej wierzę w kształcenie opłacane z między innymi Funduszu Pracy.

Wtedy jest największa szansa, że osoby poszukujące zajęcia zyskają pracę w sposób względnie trwały.

Bo ich zatrudnienie nie będzie wynikało ze sztucznie obniżonych kosztów pracy tylko z potrzeb firmy.

Oczywiście same kwalifikacje nie wystarczą. Potrzebna jest też mobilność przestrzenna pracownika.

Powinien on szukać pracy nie tylko w miejscu zamieszkania, ale również w odległych regionach kraju,

tam gdzie pojawia się popyt na pracę - powiedział PG prof. Marek Bednarski z Wydziału Nauk

Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.

Zdaniem profesora ważne są kredyty, które mogą być udzielane z Funduszu Pracy na otwieranie na

przykład małych firm. Natomiast z większą ostrożnością patrzyłbym na roboty publiczne czy na

dofinansowywanie pracodawcom miejsc pracy. Stwarza to niebezpieczeństwa, ponieważ są to w

pewnym sensie sztuczne miejsca pracy. Dopóki dofinansowujemy je z pieniędzy podatnika, tak długo

mogą one egzystować. Co więcej, finansowe wsparcie pracodawcy może prowadzić do pewnego

rodzaju patologii. Może się zdarzyć, że otrzyma on rekompensatę za zatrudnienie pracownika, którego i

bez tego by zatrudnił. Albo może być jeszcze inna sytuacja. Pracodawca uzyskawszy uprzywilejowaną

pozycję, przez dofinansowanie miejsc pracy w jego firmie, może doprowadzić do bankructwa

konkurencyjne przedsiębiorstwo lub do ograniczenia w nim zatrudnienia - akcentuje prof. M. Bednarski.

Zastrzega jednak, że trzeba też pamiętać o degeneracji społecznej człowieka bez pracy. Czasem, jeśli w

okresie bezrobocia ma on przerwę, może popracować na dofinansowanym

miejscu pracy, czy w ramach robót publicznych, jego "kwalifikacje psychologiczne" zostają wówczas

utrzymane. Jeśli nawet straci zajęcie, to nie wypada z rynku pracy. Tę samą rolę spełniają też szkolenia.

Czasami mówi się, że pieniądze zostały wyrzucone w błoto, ponieważ osoba po szkoleniu nie znalazła

pracy.

Ale to, że ten człowiek przez jakiś czas musiał żyć rytmem wymuszonym, musiał wstać, ogolić się, pójść

na wyznaczone spotkanie, czegoś się nauczyć, wymienić opinie, to już go broni przed znalezieniem się w

grupie osób chronicznie bezrobotnych - wyjaśnia profesor.

Bezrobocie długookresowe jest bardzo groźne. Może powodować powstawanie bardzo niekorzystnego

zjawiska polegającego na dziedziczeniu bezrobocia, z pokolenia na pokolenie. Symptomy tego można

obserwować w regionach, gdzie funkcjonowały niegdyś państwowe gospodarstwa rolne. Dzieci, które

nie mają rodzica, który chodzi do pracy, tylko żyje z tzw. socjalu, powielają tego rodzaju standard

życiowy. Dla nich jest oczywiste, że nie chodzi się regularnie do normalnej pracy, tylko zarabia przy

zajęciach dorywczych, w szarej strefie oraz korzysta z pomocy socjalnej państwa lub organizacji

dobroczynnych - podkreśla prof. M. Bednarski. Ponadto dzieci wychowywane w rodzinach długo

utrzymujących się z zasiłku dla bezrobotnych czy ze świadczeń społecznych, często nie mają możliwości

zdobycia takiego wykształcenia, które umożliwiałoby im w przyszłości znalezienie pracy.

Aby poprawić sytuację na rynku pracy trzeba zmienić między innymi system edukacji, w którym nie

uczy się dziś przedsiębiorczości i samodzielności, kalkulacji ryzyka, czy umiejętności podejmowania

decyzji. W efekcie młodzież szuka zajęcia na etacie, poza wyjątkami nawet nie próbuje tworzyć własnego

biznesu. Bo tak została ukształtowana i przez kilkudziesięcioletnią tradycję, i przez szkołę - powiedział PG

Jan Bazyl Lipszyc, wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Menedżerów. Ponadto przy ograniczaniu

bezrobocia trzeba brać pod uwagę nie tylko kwestie związane z edukacją, Kodeksem pracy, relacją

kosztów pracy do wydajności, ale również inne czynniki. Wśród nich: system podatkowy, motywacje

eksportowe i bariery biurokratyczne utrudniające rozwój przedsiębiorczości. To katalog spraw, które

mają wpływ na rynek pracy - dodał J.B. Lipszyc.

Problemy na rynku pracy mogą narastać, jeśli utrzymany zostanie obecny bezzatrudnieniowy charakter

wzrostu gospodarczego. Tym bardziej że w najbliższych dziesięciu latach liczba ludności aktywnej

zawodowo zwiększy się o ok. 1,3-1,5 mln osób. Notowane w ub.r. i zapowiadane na ten rok tempo

wzrostu gospodarczego na poziomie 4 proc. nie powoduje przyrostu miejsc pracy w gospodarce

narodowej. Zdaniem części ekspertów dopiero 6 proc. wzrost PKB zwiększa u nas zatrudnienie.

W Polsce bardzo szybko rośnie wydajność pracy. Jednak to, że lepiej pracujemy powoduje, że ubywa

zajęcia dla innych, którzy trafiają do rejestru bezrobotnych. Tymczasem w porównaniu z europejskimi

standardami nasza wydajność jest jeszcze 2-5-krotnie niższa.

Wśród bezrobotnych dominują ludzie młodzi, osoby o stosunkowo niskich kwalifikacjach oraz kobiety,

które są na ogół lepiej wykształcone niż mężczyźni. Około 30 proc. bezrobotnych stanowi młodzież w

wieku 18-24 lat. Natomiast ponad 26 proc. osób pozostających bez zajęcia ma 25-34 lata. Tylko ok. 20

proc. zarejestrowanych bezrobotnych ma prawo do zasiłku.

Rząd, pracodawcy, związki zawodowe oraz ekonomiści są zgodni, że bezrobocie to najważniejszy

problem, z którym trzeba będzie się uporać w najbliższych kilku latach. Nie ma jednak pełnej zgody, jak

to zrobić.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: miejsca pracy | zatrudnienie | rząd | bezrobocie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »