Czy zostaniemy bez ropy?

Zapowiadany strajk w PERN "Przyjaźń" (PERN) nie zagrozi wiarygodności Polski jako państwa tranzytowego przesyłu ropy naftowej - uważa dyrektor ds. dywersyfikacji dostaw nośników energii Ministerstwa Gospodarki, jednocześnie szef rady nadzorczej płockiej spółki, Przemysław Wipler.

Zarząd PERN, powołując się na opinię swego radcy prawnego uważa, że zapowiadany przez związkowców godzinny strajk ostrzegawczy w firmie będzie nielegalny. Według zarządu PERN jest spółką o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa - i zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych - nie mogą strajkować pracownicy na stanowiskach związanych z bezpieczeństwem przesyłu.

Związkowcy, skupieni w Międzyzwiązkowym Komitecie Protestacyjnym (MKP), sprzeciwiają się planom resortu skarbu dotyczącym wydzielenia z PERN i przekazania do Operatora Logistycznego Paliw Płynnych (OLPP) rurociągów produktowych, transportujących benzynę i olej napędowy.

Reklama

MKP uważa, że odebranie PERN rurociągów przesyłowych wartych prawie 2 mld zł i przekazanie ich spółce bez doświadczenia w zarządzaniu takimi magistralami, to ryzyko dla bezpieczeństwa energetycznego kraju. MKP obawia się też, że realizacja projektu obniży wartość PERN, a w konsekwencji np. zdolność kredytową, zmusi również część pracowników do przejścia do pracy w nowym podmiocie, jakim jest OLPP.

Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) poproszone o komentarz do sytuacji w PERN poinformowało, że zapowiadany w spółce strajk będzie nielegalny. Podano też, iż "jest niewykluczone" spotkanie przedstawicieli MSP ze związkowcami. "Powody merytoryczne powołania operatora logistycznego były wielokrotnie prezentowane. (...) Wydzielenie rurociągów produktowych jest ze wszech miar wskazane ze względu na powstanie operatora, który będzie świadczył usługi przesyłu i magazynowania paliw na równych warunkach dla firm paliwowych w Polsce. Działacze związków zawodowych są w błędzie co do bezpieczeństwa energetycznego, o to dba rząd, w tym Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Skarbu Państwa" - napisano w przesłanym stanowisku resortu.

Prezes PERN Krzysztof Gan powiedział na konferencji w resorcie gospodarki, że ponieważ strajk nie dotyczy bezpośrednio warunków pracy, płacy lub świadczeń socjalnych, a związkowcy nie wyczerpali ustawowej procedury postępowania przy sporach zbiorowych, organizatorzy i uczestnicy strajku mogą się liczyć z konsekwencjami przewidzianymi prawem. Gan przypomniał, że strajk w PERN był już zapowiadany trzykrotnie. Początkowo miał trwać dwie godziny, a w czasie jego trwania miał być wstrzymany przesył ropy ze Wschodu. "Obecnie strajk ma mieć charakter o wiele łagodniejszy" - powiedział. Dodał, że spółka ma opracowane procedury, dzięki którym nawet w czasie przerwy w pracy ropa będzie przesyłana.

Pełnomocnik MKP, mecenas Piotr Wujec powiedział, że planowany strajk odbędzie się zgodnie z prawem. "Związkowcy wyczerpali całą procedurę - trwającego przecież od dwóch lat sporu zbiorowego - która poprzedza strajk ostrzegawczy" - oświadczył. W jego ocenie, to Skarb Państwa nie dotrzymał obietnicy przedstawienia argumentów za wydzieleniem rurociągów produktowych z PERN, podobnie jak zarząd spółki, który unikał merytorycznej dyskusji aż do ostatecznego zerwania rokowań.

Wujec zapowiedział, że środowy strajk ostrzegawczy ma potrwać do godziny. Nie chciał ujawnić szczegółów, w tym godziny rozpoczęcia akcji oraz zasięgu. Wcześniej MKP informował, że jest gotów wstrzymać pracę wszystkich rurociągów PERN, w tym także tłoczących ropę naftową z Rosji do Niemiec.

Ze źródła w MKP PAP dowiedziała się, że związkowcy PERN planują spotkać się w środę rano - nie wykluczone, że wtedy właśnie zapadnie decyzja o tym czy przystąpić do strajku, czy też zawiesić jego przeprowadzenie, czekając na wyniki ewentualnych mediacji.

Przemysław Wipler zapewnił, że środowa akcja strajkowa na pewno nie wpłynie na przesył ropy naftowej rurociągiem "Przyjaźń", przyznał jednak, że na jej ewentualne konsekwencje, oprócz polskich rafinerii, narażone byłyby również rafinerie niemieckie.

Jego zdaniem, nawet jeśli w środę dojdzie w PERN do przerw w pracy, to nie będzie ich na stanowiskach kluczowych ze względu na bezpieczeństwo przesyłu ropy. "Tak obiecują związkowcy. Strajk będzie trwał godzinę i ma polegać na powstrzymaniu się od obowiązków tylko tam, gdzie to nie będzie zagrażało przesyłowi" - powiedział Wipler.

"Związkowcy nie protestują w sprawach socjalnych czy płacowych, a domagają się współdecydowania w sprawach polskiego sektora paliwowego i tego, by zostali włączeni do debaty na temat bezpieczeństwa energetycznego Polski" - powiedział Wipler.

PERN jest jednoosobową spółką Skarbu Państwa. Tłoczy ropę naftową z Rosji (około 50 mln ton rocznie) do rafinerii polskich - PKN Orlen i Grupy Lotos oraz do rafinerii niemieckich - PCK Schwedt i Mider Spergau, a także paliwa do baz magazynowych na terenie kraju. Przesyła również surowiec tranzytem do gdańskiego Naftoportu, którym posiada udziały.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »