Co rząd zrobi po studniówce

Premier podsumował 100 dni urzędowania swojego gabinetu i zapowiedział co rząd zamierza zrobić. Czekają na zmiany w podatkach, w systemie waloryzacji rent i emerytur i kolejne ulgi prorodzinne.

Wystąpienie premiera sprowadzało się w dużej mierze na podsumowaniu osiągnięć. Mniej powiedziane zastało na temat planów na przyszłość.

Marcinkiewicz zaczął od uwagi pod adresem RPP, że chociaż Polska ma najniższą inflację w Europie, to nadal ma wysokie stopy procentowe.

"Mamy zbyt małą inflację. 0,7 proc. w grudniu i styczniu to rekord w Europie. Ale ciągle mamy ciągle wysokie stopy, powyżej 4 proc." - powiedział premier w Sejmie.

Potem szef rządu przeszedł do spraw podatkowych. Podkreślił, że podatki muszą maleć. Nie wspomniał jednak ani słowem o obietnicy złożonej podczas sejmowego expose jesienią ubiegłego roku, że od 2007 r. będziemy rozliczać się według dwóch stawek PIT: 18 i 3 proc. Premier powiedział tylko:

Reklama

"Od 2007 podatki będą malały. Największym naszym dylematem jest pomoc dla rodzin wychowujących dzieci. Pracujemy na tym, by od 2007 wprowadzić taki system podatkowy, aby rodziny na każde dziecko otrzymywały pomoc" .

Nie podał jednak szczegółów na czy miałby on polegać. Zmieniony zostanie też system waloryzacji rent i emerytur. Jak? Też nie wiadomo.

Wśród zapowiedzi znalazła się jeszcze obietnica wydłużenia urlopów macierzyńskich. oraz przygotowania zmian w ustawie pomostowej, przy czym, w tym przypadku prace dopiero się zaczynają.

"Przygotowujemy i przedstawimy niebawem do debaty publicznej ustawę o emeryturach pomostowych" - zapowiedział Marcinkiewicz.

Nieco więcej premier miał do powiedzenia na temat planów wobec sektora elektroenergetycznego. Wkrótce ma być gotowy projekt konsolidacji, który zakłada utworzenie trzech pionowo skonsolidowanych grup energetycznych.

"W najbliższych dniach kończymy prace nad nowym programie sektora elektroenergetycznego w Polsce. W myśl tego programu stworzymy trzy duże podmioty energetyczne, w tym jeden mogący konkurować z największymi podmiotami Europy Środkowej" - powiedział premier Kazimierz Marcinkiewicz w Sejmie.

Ambitnie przedstawiają się plany budownictwa drogowego. W tym roku do remontu pójdzie 2 tys. km najczęściej używanych dróg. Premier powiedział, że na infrastrukturę drogową rząd przeznaczy w tym roku 9,2 mld zł.

KOMENTARZ

Propaganda sukcesu Marcinkiewicza

Premier pochwalił się w Sejmie osiągnięciami podczas stu dni urzędowania. W gospodarce było to pasmo sukcesów. Na poparcie tej tezy Kazimierz Marcinkiewicz odwołał się do danych, mówiąc oględnie, nieścisłych.

Kazimierz Marcinkiewicz podkreślił, że pod jego rządami w górę poszedł wskaźnik PKB i na koniec roku osiągnie wartość 5 proc., przestało rosnąć bezrobocie, a na poparcie słów, iż rzeczywiście jest lepiej, podał dynamiczny skok wskaźników giełdowych. Szef rządu powiedział, że wartość indeksu WIG wzrosła z 32 do 38 tys. punktów, a indeks dużych spółek WIG20 zyskał na wartości aż 20 proc.

Niestety, informacje premiera są co najmniej nieścisłe. Zacznijmy od PKB. Wskaźnik ten rósł zanim Marcinkiewicz został premierem. To po pierwsze. Po drugie, nie dalej jak dwa dni temu, szef resortu gospodarki Piotr Woźniak mówił w TVN24, że według najbardziej optymistycznych prognoz PKB na koniec roku wyniesie 4,8 proc.

Nie sprzeczajmy się jednak o szczegóły, bo premierowi zdarzyły się poważniejsze gafy. Premier rozmija się z prawdą twierdząc, że w ciągu 100 dni udało się powstrzymać wzrost bezrobocia. Tymczasem fakty są takie, że w tym czasie skoczyło ono już dwa razy: w grudniu i w styczniu. Miesiąc temu stopa bezrobocia dramatycznie wzrosła, przekraczając poziom 18 proc.

Oczywiście trudno za to winić rząd Kazimierza Marcinkiewicza. Tak samo jak trudno zrozumieć przechwałki premiera, że o dobrej sytuacji gospodarczej świadczą wzrosty na giełdzie. Jeśli można mówić o jakimś wpływie obecnego rządu na giełdę, to był on raczej negatywny. Wystarczy przypomnieć zachwianie rynku po plotce, że prezydent zamierza rozwiązać parlament. Poza tym informacje premiera co do wysokości wzrostów są nieścisłe. Powiedział on, że WIG doszedł do 38 tys. pkt. Tymczasem, indeks ten był już znacznie wyżej - 25 stycznia przekroczył poziom 39 tys. pkt. Potem zaczął spadać. O tym Kazimierz Marcinkiewicz już nie wspomniał, bo taka informacja mogłaby popsuć dobry wizerunek jego rządów.

Eugeniusz Twaróg

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kazimierz | zmiany w podatkach | PKB | WIG | rzad | Rent | Kazimierz Marcinkiewicz | 100 dni | 100 | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »