Bogaci Chińczycy wyjeżdżają z kraju. Roczny koszt dla państwa to 150 mld. dol.

​Bardziej zamożni Chińczycy wyjeżdżają z kraju do Singapuru - informuje "The Wall Street Journal". Ich decyzje motywowane są obawą przed kierunkiem, w jakim zmierza Państwo Środka zarządzane przez Xi Jinpinga.

Zamożni Chińczycy emigrują z Państwa Środka do Singapuru, gdzie kuszeni są niskimi podatkami oraz wysoką jakością edukacji - informuje na swoich łamach dziennik "The Wall Street Journal". Ten trend zaczął przyśpieszać, ponieważ Chiny otworzyły swoje granice po blisko trzech latach zamknięcia na świat zewnętrzny, spowodowany walką z pandemią COVID-19. 

Przeprowadzka do państwa-miasta, jakim jest Singapur, daje możliwość zarządzania swoim majątkiem zdalnie, w czym pomagają agencje konsultingowe - rozmówca "TWSJ", prowadzący taką firmę oznajmił, że w ostatnim czasie pomógł otworzyć 70 biur dla bogatych chińskich rodzin, które spoza kraju będą prowadzić swoje biznesy.  

Reklama

Według szacunków New World Wealth, będącej agencją badawczą, w samym 2022 r. swój kraju opuściło blisko 11 tys. zamożnych Chińczyków. Jest to nadal mniej niż w 2019 r., kiedy to na emigrację zdecydowało się 15,8 tys. obywateli Państwa Środka, których majątek wynosił ponad 1 mln dol.

Jak wynika z wyliczeń Bloomberga, jeszcze przed wybuchem pandemii COVID-19 koszt, jaki ponosiły Chiny z uwagi na emigrację ich zamożniejszych obywateli, wynosił ok. 150 mld dol. rocznie. Straty te wynikały z inwestowania Chińczyków w nieruchomości i inne aktywa poza granicami kraju.

Ucieczka przed "cesarzem"

Jak wskazują rozmówcy dziennika, którzy zdecydowali się na emigrację, poza niskimi podatkami wpływ na ich decyzję miała edukacja ich dzieci oraz ogólny kierunek, w którym zmierzają Chiny. Te dwa wątki się ze sobą łączą, gdyż zamożniejsze rodziny nie chciały wysyłać swoich pociech na chińskie uniwersytety, ponieważ na te państwowa administracja zaczęła naciskać, aby zmniejszyć udział zachodnich podręczników w nauce. 

Takie przypadki pokazują ogólną atmosferę panującą w Chinach od czasu przedłużenia kadencji sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin Xi Jinpinga. Ta nastąpiła pomimo dotychczasowej tradycji, która gwarantowała jedynie dwie kadencje na tym stanowisku. Wybór władz partii Jinpinga po raz trzeci na stanowisko sekretarza dało mu pozycję "współczesnego cesarza". 

Oprac. Alan Bartman

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | gospodarka światowa | Singapur
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »