Sesja na przeczekanie

Po spadku NIKKEI o 2,5 proc. na początek tygodnia, nastroje w Europie nie były rano szampańskie. W Tokio indeks znalazł się wszak na najniższym poziomie od dwóch miesięcy.

Po spadku NIKKEI o 2,5 proc. na początek tygodnia, nastroje w Europie nie były rano szampańskie. W Tokio indeks znalazł się wszak na najniższym poziomie od dwóch miesięcy.

W Europie - w tym i u nas - inwestorzy mogli liczyć tylko na odsiecz z USA, gdzie indeksy spadały przez trzy kolejne sesje. I w oczekiwaniu na otwarcie notowań w Stanach upłynął nam w zasadzie cały Boży dzień.

Amerykanie faktycznie nie zawiedli, w czym pomagało jak się zdaje kompletnie puste kalendarium i wzrosty przy Wall Street zapewniły nam udaną końcówkę.

Cała sesja - może poza dynamicznym początkiem (wzrost i szybki spadek), który należy odczytać jako reakcję na wynik wyborów parlamentarnych w Niemczech - była mało ekscytująca. Wykluczając pierwszą godzinę, wahania WIG20 zmieściły się w 30 punktach, indeks co rusz zmieniał kierunek, a z wahań niewiele wynikało. Obroty na całym rynku akcji sięgnęły 1,1 mld PLN, a więc skromnie jak na ostatnie dni. Inwestorzy czekają po prostu na kolejne dni tygodnia, które z racji natężenia publikacji makroekonomicznych mogą przynieść nowe rozstrzygnięcia.

Reklama

Przede wszystkim trzeba będzie zastanowić się, czy ostatni spadek w USA jest niegroźną korektą, czy też może już zakończeniem trwającego od pół roku trendu. Jeden dzień wzrostów - dzisiejszy - nie daje odpowiedzi na to pytanie. Będą nią nowe szczyty lub pogłębienie spadków. Techniczny obraz większości rynków akcji czy surowców wygląda podobnie, do tego znanego w Tokio. Za nami dwa miesiące konsolidacji, w czasie której udało się co prawda wyznaczyć nowe szczyty notowań, ale wzrosty wytraciły swoją dynamikę. A ponieważ po stronie danych fundamentalnych raczej nie możemy oczekiwać błyskawicznej poprawy, refleksje na temat możliwości pojawienia się korekty spadkowej całego ostatniego trendu nasuwają się same.

Złoty zaczął dzień od silnego osłabienia, ale później było już tylko lepiej. Dlatego poniedziałek kończymy w pobliżu poziomów notowanych w piątek na zamknięciu, choć w ciągu dnia euro i dolar kosztowały nawet o 4 grosze więcej, a frank o 3 grosze (powyżej 2,80 PLN).

Rynek surowcowy bronił się dziś przed dalszymi spadkami, ale to nie było gwałtowne odbicie, lecz raczej próba wyhamowania dynamiki przeceny - miedź straciła dziś 0,8 proc., a ropa 0,5 proc. Złoto zyskało 0,2 proc., ale jest już ponownie wyceniane poniżej 1000 dolarów za uncję.

Emil Szweda

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

Open Finance
Dowiedz się więcej na temat: inwestorzy | tokio
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »