Rynek łapie oddech

Na rynkach akcyjnych od kilku dni panuje marazm. Publikowane dane makroekonomiczne ze Stanów nie wywołują większych emocji. Inwestorzy wciąż trzymają rękę na pulsie i czekają na nowe impulsy ze strefy gospodarki.

Na rynkach akcyjnych od kilku dni panuje marazm. Publikowane dane makroekonomiczne ze Stanów nie wywołują większych emocji. Inwestorzy wciąż trzymają rękę na pulsie i czekają na nowe impulsy ze strefy gospodarki.

Dane dotyczące produkcji przemysłowej w Stanach okazały się zgodne z oczekiwaniami analityków. Rynek wiadomość odebrał neutralnie. Nie zaobserwowano większych wahań notowań indeksów po tym odczycie. Dziś w centrum uwagi będzie raport z rynku pracy w USA. O godz.14.30 poznamy liczbę pobrań wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Warto wspomnieć, że od czterech tygodni wysokość pobrań zasiłków systematycznie maleje, co jest pozytywnym sygnałem.

Warszawski indeks WIG20 nadal oscyluje w wąskim kanale bocznym, którego rozpiętość zawiera się w przedziale 2520-2570 pkt. Im dłużej pozostajemy w prezentowanym zakresie notowań, tym rośnie groźba pojawienia się korekty na rynku. Póki co rynek jest niezdecydowany, dlatego trzeba poczekać na dalszy tok wydarzeń.

Reklama

Z kolei na głównych rynkach walutowych środa minęła w wyniku stabilizacji cen. Kurs pary euro dolar poruszał się w trendzie bocznym. Dziś na rynku może przeważać strona podażowa. Pierwszy poziom na który mogą obniżyć się notowania to 1,2940. Przełamanie tego poziomu będzie oznaczać pogłębienie korekty w rejon 1,2830. W przeciwnym wypadku możemy obserwować kontynuację trendu bocznego. Podobne wnioski płyną z rynku funt dolar. Po przełamaniu lokalnego poziomu wsparcia - 1,5570, kurs może obniżyć się w rejon 1,5470. Jednak póki znajdujemy się nad wsparciem(1,5570), dopóty może występować trend boczny.

Ciekawe wydarzenia występują natomiast na rynku dolar jen. Jak poinformował renomowany japoński dziennik Nikkei, przeprowadzona w środę przez Japonię interwencja walutowa, mająca za zadanie osłabić jena w relacji do dolara, kosztowała łącznie 2 biliony JPY (około 23,3 miliarda USD),. To najwyższa suma wydana jednego dnia, żeby doprowadzić do deprecjacji japońskiej waluty. Jak przypomina Nikkei, rekordowo interwencja miała miejsce w kwietniu 1998 roku. Sięgnęła ona 2,6 biliona JPY.

Wówczas bank walczył ze słabnącym jenem na fali kryzysu azjatyckiego. Interwencja ma na celu poprawić konkurencyjność eksportu oraz wesprzeć gospodarkę. Bank Japonii, który był faktycznym wykonawcą interwencji, rozpoczął skupowanie dolarów w relacji do jena około godziny 03:32. W ciągu kilku minut kurs USD/JPY wzrósł z 82,88 do 83,68 jenów. Kolejne godziny przyniosły kontynuację tego procesu. Aczkolwiek nie był on już tak dynamiczny.

Dziś trend powinien być kontynuowany, dlatego osiągnięcie poziomu 85,75 i w dalszej perspektywie 86,40 wydaje się prawdopodobnym scenariuszem.

Krzysztof Wańczyk

inwestycje.pl
Dowiedz się więcej na temat: oddech | interwencja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »