Przyszłość w metalach szlachetnych?

Z interesującą sytuacją mamy do czynienia na rynku metali szlachetnych. Notowania złota oraz srebra ustanawiają kolejne historyczne rekordy, a długoterminowy trend wzrostowy - widoczny najlepiej w notowaniach złota - wydaje się nie mieć końca.

Z interesującą sytuacją mamy do czynienia na rynku metali szlachetnych. Notowania złota oraz srebra ustanawiają kolejne historyczne rekordy, a długoterminowy trend wzrostowy - widoczny najlepiej w notowaniach złota - wydaje się nie mieć końca.

Coraz częściej można spotkać się z opiniami rynkowymi, mówiącymi o prognozach dalszych wzrostów cen złota, szczególnie w kontekście obecnego i przewidywanego stanu zadłużenia głównej gospodarki świata - USA.

Jak na razie notowania złota nie pokonały trwale psychologicznej bariery na poziomie 1300 USD za uncję, a niedługo po ustanowieniu rekordu notowania zniżkowały, sugerując przynajmniej tymczasowe wstrzymanie od dalszego ataku. Warto zwrócić uwagę na to, że inwestorzy są nastawieni wyjątkowo silnie na wzrosty - świadczy o tym fakt praktycznego braku korekty dynamicznego ruchu zwyżkowego, widocznego od końca lipca.

Reklama

Z drugiej strony, to właśnie brak takiego ruchu korygującego, może świadczyć o jego większym prawdopodobieństwie - szczególnie przy obecnym silnym wykupieniu rynku. Na wykresie dziennym w momencie testowania poziomu 1300 USD za uncję, wartość oscylatora RSI wynosiła na wykresie niecałe 80, ostatnio tak wysoki poziom tego oscylatora mówiąca o znaczącym wykupieniu rynku miał miejsce na przełomie listopada i grudnia 2009 r. - w ciągu następnego miesiąca rynek złota zniżkował o ponad 9 proc. Notowania przed zniżką zachowywały się analogicznie jak obecnie - obserwować można było 2 miesiące silnych wzrostów.

W przypadku korekty notowań złota, ważnym wsparciem są poziomy wynikające ze zniesień Fibonacciego (ruch wzrostowy widoczny od końca lipca): 1266 i szczególnie 1244, znoszący istotne w świetle analizy technicznej 38,2 proc. wspomnianej zwyżki. Naturalnym oporem jest psychologiczna bariera 1300 USD za uncję.

O ile w krótkim terminie korekta wydaje się być coraz bardziej prawdopodobna (dodatkowym argumentem może być brak czynników fundamentalnych, stojących za ostatnimi wzrostami - złoto nierzadko zyskiwało zarówno przy zwyżkujących, jak i zniżkujących indeksach), o tyle w perspektywie długoterminowej wielu obserwatorów rynku wskazuje na dalsze wzrosty. Nierzadko uczestnicy rynku prześcigają się w prognozach wzrostu, windując rekomendacje nawet do 2000 USD za uncję w długoterminowym horyzoncie czasowym. Z jednej strony rekomendacje takie mogą wydawać się nieco na wyrost, jednak z drugiej strony warto również pamiętać o dwóch aspektach.

Po pierwsze rekordowe ceny złota z lat 80-tych ubiegłego wieku sprowadzone do wartości bieżącej (uwzględniając inflację na przestrzeni tych lat) wynoszą ponad 2000 USD, wskazując na możliwość dalszego wzrostu (w długim terminie) ceny kruszcu, który przecież oceniany jest jako najpewniejsza ochrona przed zmianą wartości nominalnej pieniądza. Po drugie, na chwilę obecną, najbardziej znani ekonomiści nierzadko nie podejmują się jednoznacznych długoterminowych prognoz makroekonomicznych, szczególnie w kontekście zadłużenia publicznego USA (część obserwatorów rynku twierdzi, że wysoka inflacja będzie na rękę zadłużonemu po uszy mocarstwu).

O ile ciężko obiektywnie wskazywać nawet na przedział notowań złota za kilka- kilkanaście lat, o tyle powyższe argumenty wskazują na duże prawdopodobieństwo znaczących wzrostów ceny złota w długim terminie.

Adam Mizera

go4x.pl
Dowiedz się więcej na temat: notowania | szlachetna | złota | przyszłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »