Przymusowa giełda w prądzie

Obowiązkowa sprzedaż energii na giełdzie? Nad takim nakazem dla skonsolidowanych pionowo grup zastanawia się Ministerstwo Gospodarki.

Prace nad nowym prawem energetycznym idą znacznie wolniej, niż zakładało odpowiedzialne za projekt Ministerstwo Gospodarki (MG). Resort liczył, że w tym tygodniu opublikuje przynajmniej projekt założeń do ustawy, ale okazało się, że na rozstrzygnięcie kilku fundamentalnych kwestii trzeba jeszcze poczekać.

- Musimy spotkać się z przedstawicielami sektora i regulatorem, żeby przedyskutować model rynku, który wprowadzi nowa ustawa - wyjaśnia Andrzej Kania, wicedyrektor Departamentu Energetyki w MG.

O czym resort chce rozmawiać z branżą? Między innymi o swoim pomyśle wprowadzenia obowiązkowego handlu energią przez giełdę. Zdaniem MG, ma to zapobiec manipulacjom w obrębie przyszłych zintegrowanych pionowo (czyli zajmujących się produkcją, obrotem i dystrybucją energii) grup energetycznych. Wielu ekspertów obawia się, że konsolidacja pionowa sektora i jego silna koncentracja (gros rynku znajdzie się w rękach dwóch największych grup) uniemożliwi konkurencję. Obowiązkowy handel energią na parkiecie, zdaniem MG, mógłby temu przeciwdziałać, jednak zwolennicy zliberalizowanej energetyki powątpiewają w skuteczność tego rozwiązania.

Reklama

- Trochę mnie śmieszy ta propozycja, bo na giełdzie będą kupować i sprzedawać te same firmy. Skorzysta na tym tylko giełda energii, bo będzie miała duże obroty. Taka regulacja z pewnością nie naprawi tego, co zepsuje konsolidacja - uważa profesor Jan Popczyk z Politechniki Śląskiej, ekspert w dziedzinie energetyki.

Jego zdaniem, jeśli rząd rozważa takie rozwiązanie, to znaczy, że zdecydował się na konsolidację pionową tylko po to, żeby firmy wytwórcze mogły przejąć zdolności kredytowe spółek dystrybucyjnych.

Po co nam pośrednik?

Jerzy Łaskawiec, wiceprezes holdingu BOT Górnictwo i Energetyka (w przyszłości wytwórczego ramienia Polskiej Grupy Energetycznej), też nie widzi powodu, żeby wprowadzać obowiązek handlu energią na giełdzie.

- Z kim mamy handlować? Z naszymi spółkami? To nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Wewnątrz grupy będziemy stosować ceny rynkowe, lecz energię powinniśmy sprzedawać w umowach dwustronnych. Giełda jest dobra do chwilowych zakupów, ale nie do zawierania dużych kontraktów - uważa Jerzy Łaskawiec.

Pytanie, jak będą wyznaczane "ceny rynkowe", skoro w rękach PGE i drugiej grupy powstającej wokół Południowego Koncernu Energetycznego znajdzie się prawie 70 proc. krajowej produkcji prądu?

Zapędy do podwyżek

Kolejna fundamentalna kwestia, nad którą wciąż zastanawia się MG, dotyczy właśnie regulacji cen na rynku po 1 lipca 2007 r., kiedy formalnie ma nastąpić jego pełne uwolnienie.

- Chcemy pozostawić mechanizm zatwierdzania taryf w działalności sieciowej i uwolnić obrót energią. Zastanawiamy się tylko, jak powstrzymać zapędy firm do skokowej podwyżki cen dla drobnych odbiorców. Jeśli od 1 lipca przestaną obowiązywać kontrakty długoterminowe, spadną ceny przesyłu, a energia podrożeje. Trzeba przygotować mechanizmy wsparcia najuboższych odbiorców. Nie chcemy też, żeby w odbiorze społecznym podwyżki były kojarzone z liberalizacją rynku - mówi Andrzej Kania.

Dlatego MG chce na okres przejściowy wyposażyć regula- tora w narzędzia, które uczy- nią z niego "strażnika wolnego obrotu".

- W grę wchodzi np. możliwość wezwania przedsiębiorstwa do przedstawienia taryfy do zatwierdzenia, gdyby regulator uznał, że stosuje ono nierynkowe praktyki - wyjaśnia przedstawiciel MG.

Resort chce, by docelowym rozwiązaniem było wyznaczanie maksymalnej ceny rynkowej w przetargu na tzw. sprzedawcę z urzędu, czyli przedsiębiorstwo obsługujące obowiązkowo tych odbiorców, którzy nie wybiorą dostawcy na rynku.

- W przetargu zostanie wyłoniona najtańsza oferta. Jeśli firmy działające na rynku będą proponowały wyższe ceny, odbiorcy wybiorą usługę sprzedawcy z urzędu - twierdzi Andrzej Kania.

Odrębne regulacje resort przewiduje dla ciepłownictwa. Chce wprowadzić mechanizm ceny referencyjnej ogłaszanej przez regulatora. Firmy, które sprzedawałyby ciepło w granicach tej ceny, byłyby zwolnione z przedkładania taryf regulatorowi. Pozostałe musiałyby uzyskać jego zgodę na stosowanie cennika.

Agnieszka Berger

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: kania | sprzedaż energii | Ministerstwo Gospodarki | resort | firmy | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »