Nie wesołe dane
Japoński PKB spadł o 0,6 proc. w II kwartale licząc do I kwartału, a w ujęciu rocznym spadł o 2,4 proc. również nastąpił spadek produkcji przemysłowej w strefie euro o 0,5 proc. r/r.
Również estońska gospodarka zanotowała spadek PKB - o 1,4 proc. r/r. Z pozostałych - dodajmy niewesołych - danych ze świata warto wymienić spadek produkcji przemysłowej w strefie euro o 0,5 proc. r/r (oczekiwano wzrostu o 0,1 proc.) i sprzedaż detaliczną w USA, która wzrosła o 0,4 proc. (oczekiwano 0,6 proc.) nie uwzględniając samochodów.
Nas jednak najbardziej interesuje krajowa inflacja, która wyniosła 4,8 proc., a więc była zgodna z oczekiwaniami. Ekonomiści jednomyślnie oczekują szczytu inflacji w sierpniu i - to już mniej zgodnie - kolejnej podwyżki stóp procentowych (lub nawet dwóch) najwcześniej po wakacjach. W opublikowanym rano raporcie analitycy BIEC wskazali na spadek wskaźnika przyszłej inflacji już piąty miesiąc z rzędu.
SYTUACJA NA GPW
Silne spadki podczas sesji w Azji i Stanach nie rokowały optymizmu przed rozpoczęciem notowań w Warszawie, ale inwestorzy poznali rano sporo raportów kwartalnych z ważnych spółek, które miały szansę to zmienić. Wyniki finansowe za drugi kwartał 2008 r. opublikowały m.in. PGNiG, PKN Orlen Lotos, Sygnity, Cyfrowy Polsat czy Bank ING, jednak przez cały dzień pozbywano się akcji.
Przy obrotach poniżej 1 mld WIG spadł o 1 proc., a WIG20 stracił 1,6 proc. Analitycy jednak nie pozostają obojętni na informacje płynące z bilansów oraz rachunków zysków i strat - po wczorajszych wynikach Woods & Company obniżył rekomendacje dla Banku Handlowego, podwyższył dla TVN, a eksperci z BZ WBK zredukowali wycenę akcji Agory do 29 PLN. Spośród 20 największych spółek aż trzy przeceniono o ponad 5 proc. (PKO BP, GTC i Polnord), natomiast przed pogłębieniem strat ratowały CEZ i Telekomunikacja Polska.
GIEŁDY W EUROPIE
Bezrobocie w Wielkiej Brytanii wzrosło w czerwcu z 5,2 proc. do 5,4 proc. PKB Japonii spadło w II kw. o 2,4 proc., a amerykańscy konsumenci kupowali w ostatnim miesiącu mniej produktów niż przewidywali analitycy. Jeśli dodamy do tego słabe wyniki holenderskiego banku ING to nie trudno zgadnąć jaki przebieg miała sesja na europejskich parkietach. Po południu indeksy giełd w Paryżu, Londynie czy Budapeszcie spadały o blisko 2 proc., a Wall Street również rozpoczęła dzień od spadków. Na wykresach widzimy, że średnia wartość indeksów z 50 sesji uznawana przez sporą część inwestorów za wyznacznik dominującego trendu, jest póki co barierą nie do przebicia. Wczorajsze dane ze Stanów pokazały, że importerzy nie mają wielkiego pola do manewru i uzasadnienia takiego zachowania wydają się zbędne po środowej informacji, że w ciągu roku płacone przez nich ceny wzrosły o ponad 21 proc.
WALUTY
Kurs euro rano atakował okolice 1,50 USD, ale była to zupełnie nieprzekonująca próba. Zwłaszcza w kontekście danych o spadającej produkcji przemysłowej w eurolandzie. Na koniec dnia kurs spadł więc do 1,487 USD i gdyby utrzymał się na tym poziomie do końca dnia byłoby to najniższe zamknięcie od 26 lutego tego roku. U nas złoty tracił na wartości, po części za sprawą notowań euro/dolara po części za sprawą zawiedzionych nieco nadziei (?) na wyższą inflację. Rano pojawiły się komentarze, że inflacja może sięgnąć nawet 5 proc., co oczywiście przybliżałoby znacznie podwyżkę stóp procentowych w Polsce. Po południu dolar kosztował już 2,22 PLN (rano o 4,5 grosza niżej!), euro 3,30 PLN, a frank 2,043 PLN (frank jest najdroższy od 8 lipca).